-Jak to jest posiadać stare auto?
Moim marzeniem od wielu lat było posiadać stary japoński wóz. Marzenia same się jednak nie spełniają i trzeba sprawy wziąć w swoje ręcę. Finalnie zacząłem aktywnie szukać auta latem 2020 bo stwierdziłem, że trwa koniec świata i jeżeli zaraz wszyscy będziemy martwi to lepiej zabrać się za to jak najszybciej.
Finalnie wóz kupiłem we wrześniu 2020. Wybór padł na Mazdę 323 BF z 1986 roku. Zapłaciłem za niego zawrotne 1300zł i uważam to za najlepiej wydane pieniądze w moim życiu xD
-Łeee ale stare auta to są niewygodne, toporne i w ogóle
No chyba twój polonez xD Zależy jakiego kupisz gruza. Miałem okazję pojeździć z dwa razy polonezem (wersja truck) z 1994 i miałem wrażenie, że to pierwszy wóz który aktywnie próbował mnie zabić. Z innych aut to Skoda Favorit dawała wrażenie bardziej bezpiecznego do jazdy ale wnętrze było bardziej delikatne i bałem się cały czas, że coś ułamię. Chociaż nie ma co się oszukiwać, że taki polonez z 1994 to głęboki lift dużego fiata który był oparty w połowie na włoskim 125 i w drugiej połowie na fiacie 1300 więc mieliśmy konstrukcję z 60s klepaną do lat 2000.
Układ kierowniczy:
W 36 letniej maździe układ kierowniczy był precyzyjny jak w nowym aucie. Mogłem jechać 130km/h i auto prowadziło się pewnie. W polonezie są luzy jak na okręcie. Porównując Mazdę z '86 ze swoją Corollą '01 oba układy były idealnie precyzyjne.
Wspomaganie:
Brak. Co dziwne kompletnie nie przeszkadzał. O ile manewry na parkingu polonezem bolą niemiłosiernie (ale za to biceps zrobiony) tak w maździe kierownica kręci lekko. Wystarczy toczyć się z minimalną prędkością 0,5 km/h i można kręcić bez ograniczeń. Przy normalnej jeździe brak wspomagania nie był odczuwalny.
Zawieszenie:
Stara Mazda ma zawieszenie oparte o sprężyny i amortyzatory czyli nazwijmy to już cywylizowanym rozwiązaniem. W Toyocie na tyle mam wielowahacz który trzyma drogi jak po⁎⁎⁎⁎ny a w Maździe było jakieś prostrze rozwiązanie. No i czasami przy złym wzięciu zakrętu było możliwe oderwanie jednego tylnego koła od ziemi i lekkie zarzucenie bokiem. Mimo to porównując z nowszym o 10 lat Polonezem to wyrób żerański przegrywa BO MA RESORY JAK JAKAŚ CIĘŻARÓWKA więc wszystko buja i lata wszędzie.
A no i maździocha miała bardzo miękkie sprężyny więc dołków praktycznie nie czuć.
Gaźnik:
O BOŻE O NIE, GAŹNIK! TRZEBA RĘCZNIE REGULOWAĆ SSANIE! SAMOCHÓD ZDECHNIE NA ŚRODKU DROGI!
Tak ale jak masz poloneza xD mój japoński gruz miał automatyczne ssanie więc jedyne co wtedy robisz to
-
wsiadasz
-
depniesz 1 raz pedał gazu żeby rozruszać gaźnik
-
odpalasz (zimą przytrzymując trochę gaz)
-
maszyna budzi się do życia
-
poświęcasz 30 sekund aby wybrać kasetę na dzisiejszą podróż
-
wóz się wkręca na obroty (możliwe że u mnie automatycznie ssanie się zacinało)
-
depniesz raz gaz aby zrzucic ssanie
-
wóz jest gotowy do jazdy
Silnik:
1.3 na gaźniku, zabójcze 50 koni, no ale 130km/h dawałem radę wycisnąć. Niestety gaźnik to dosyć zapomniana technologia i mój był rozregulowany i nie dało się go ustawić i pił 10-14 litrów benzyny na 100km. Dużo? Tak ale bawiłem się nim w środku pandemii gdy benzyna była po 3,50 xD
Silnik to konstrukcja SOHC (single over head camshaft) więc było nowocześniej od polonezowskiego OHV. Na pewno wóz lekko ruszał i się rozpędzał ale to też zasługa niskiej masy
Użytkowanie regularnie:
Gdybym mógł to używałbym go jako auta na co dzień. Widoczność doskonała dzięki dużym szybom, zmieścisz się w każdym miejscu parkingowym, wnętrze wykonane solidnie więc nie było strachu, że coś połamiesz. W mieście auto było żwawe i nie odstawało od reszty ruchu, jedynie trasy bywały mniej przyjemne.
Awarie:
-Raz zgubiłem korek od oleju xD najpewniej moja wina bo sam zmieniałem olej i pewnie za słabo dokręciłem korek i potem miesiąc później jadę przez miasto i lampka alladyna zaczyna wariować ale wróciłem zanim straciłem cały olej xD
-Padł czujnik uruchamiający wentylator chłodnicy, na nieszczęście jeszcze w korku ale jakimś cudem nie ugotowałem auta, potem podpiąłem wszystko na krótko pod przełącznik pod maską więc aby ostudzić auto wkładałem rękę w zderzak i wentylator budził się do życia
-jak je kupiłem to miało totalnie rozwalone zawiszenie z tyłu i hamulce więc auto dostało nowe amortyzatory i sprężyny + heble
No to czemu nie zostawiłeś go na stałe i nie jeździłeś nim do pracy.
-
ten rozregulowany gaźnik - ceny paliwa wkrótce by mnie zabiły. Może instalacja lpg byłaby ratunkiem ale inwestowanie w taki śmietnik to głupota
-
rdza - mimo, że mój wóz był ratowany przez poprzednich właścicieli to sól drogowa zabiłaby go bardzo szybko
-
stłuczki - świadomość tego, że części karoserii do tego auta są nieosiągalne oznaczała, że każda stłuczka z rozwalonym zderzakiem, lampą, drzwiami czy szybą oznaczała koniec tego wozu bo już nie dałoby się go złożyć zamiennikami.
Finalnie z autem spędziłem prawie 2 lata a wóz latem 2022 pojechał do nowego właściciela, który postanowił go przywrócić do lepszego stanu. Śmieszne jest to, że auto od 2015 lat było zabawką dla różnych graciarzy i każdy uważał, że auto dokona zaraz żywota więc nie warto w nie inwestować. Tym oto sposobem Mazda 323 uchowała się w stanie "silent hill car" przez 7 lat.
#motoryzacja #przemysleniazdupy #ciekawostki



