@Johnnoosh xD
Łazik księżycowy ważył (na Ziemi) 209 kg. Wiesz czemu? Bo dostarczenie każdego kilograma na Księżyc kosztuje fortunę (wymaga ogromnych ilości paliwa, a rakiety nie są z gumy). I on im w zupełności wystarczył. Był elektryczny, miał 120 km zasięgu (dużo za dużo) i został wysłany w 1971 r.
Pojazd zaprojektowany i stworzony do takiej misji. Bez stref zgniotu, bo raczej z nikim się tam zderzać nie będziesz, bez klimy i radia, bez podgrzewanych foteli itd. Za to z dużymi kołami i łatwym dostępem w skafandrach.
Ludzie nie polecą na Marsa ani jutro, ani w tej dekadzie, ani pewnie w następnej. Będzie dobrze, jak w najbliższej przyszłości dotrą znowu na Księżyc. Więc nawet, gdyby zbudował prawdziwy pojazd na serio przystosowany do poruszania się na Marsie, to i tak nie ma to sensu póki co.
Z Marsem jest tyle problemów, że trzeba by było serie wpisów robić. Bo nawet, jeśli będziesz miał rakietę, to samo dotarcie tam jest niezwykłym wyzwaniem (promieniowanie będzie już po drodze, a w rakiecie tuneli nie wykopiesz). Zabranie wszystkiego w jedną stronę i tak długa podróż poza ochroną ziemskiej magnetosfery to jest wyzwanie. I mówimy tu o podróży w jedną stronę, bo tam nie ma żadnego paliwa, serwisu silników i rakiety itd.
Tam nie ma nic. Ani atmosfery, ani magnetosfery, być może jest woda. Tyle. Absurdalne warunki kompletnie nie do życia. Musieliby żyć pod powierzchnią. Póki co nie widziałem tutaj żadnej próby życia pod ziemią (samowystarczalnego w zakresie tlenu, wody, wyżywienia, energii; ale przynajmniej przy "normalnym" ciążeniu), a my mamy rozmawiać o Marsie.
Życie na Antarktydzie to są miłe i sympatyczne warunki, a jakoś nie widzę zbyt wielu śmiałków. Czemu nie skolonizujemy Antarktydy? Czemu tu nie budujemy miast pod ziemią?