ok, śmieszne historie z #emigracja #uk
dawno temu w Londynie czekając aż zwolni mi się pokój do wynajęcia, Pakistańczyk z off-licence załatwił mi po znajomości na dwa tygodnie pokój w mieszkaniu z Rumunami, u Kurdów nad fish'n'chipsem. lokal jak na obrzeża stolicy 3-gwiazdkowy. zza jednej regipsowej ściany kurdyjskie modły, zza drugiej "thank you, thank you" od Rumunek na sekskamerkach, po blacie w kuchni szczury tłuką się sztućcami na talerzach, w suterenie dopchane kilku Albańczyków i pralka (prałem i tak na mieście, żeby nie pilnować rzeczy przez dwie godziny).
no i jeden z Rumunów, były wicemistrz okręgu Kluż w podnoszeniu ciężarów, pojechał swoim dwudziestoletnim Mercem SLK na urlop do kraju. wcześniej strasznie narzekał że coś mu się tłucze w tylnym kole, ale że to zrobi sobie u brata w Rumunii. jak się okazało nie zrobił.
trochę ponad tydzień minął, Rumun wrócił, ale bez auta. no i mówi że na niemieckim autobanie odpadło mu to tylne koło . nic się nikomu nie stało, jakoś tak go poobracało że się zatrzymał na środku, na nic nie wpadł nawet, więc jak mówi auto się wyklepie. no ale nie to najgorsze, bo gestapo w rajchu za lawetę i parking policyjny skasowało go więcej niż to auto warte, plus jego brat musiał z Rumunii zapierdalać lawetą to odebrać i odstawić do Londynu. ogólnie finansowo pół roku pracy takiego Rumuna, wynoszenia wiertarek z roboty i jedzenia meatballsów tesco-value w puszce na marne
no i przyjechał ten jego brat po kilku dniach tą lawetą, tak już pod wieczór, ściągli merca przed dom, ale jacyś tacy nerwowi. akurat na nich trafiłem, opowiedzieli mi trochę jacy to niemcy ss-mani itd, ale dało się wyczuć że czekali aż sobie pójdę. jak z nimi gadałem to zauważyłem że coś kapie z bagażnika, no i tak jebało, ale to takimi rozkładjącymi się zwłokami jak zdechnięta sarna w lesie, albo jak pies co drugi tydzień leży przy drodze no, smród nie do ukrycia. ja wszedłem zabrać rzeczy robocze (resztę dobytku trzymałem u znajomych w innym mieście), bo to akurat się wyprowadzałem już na nowe lokum, no i woła mnie jedna ta prostytutka rumuńska do okna, że ci co przyjechali trupa mają w bagażniku!!! i że już wykopali na backyardzie dół!!! patrzę, no k⁎⁎wa faktycznie, za domem koło kubłów rozłożone prześcieradło na sznurku, a za nim wbity sztych i dół wykopany!! patrzymy z przodu, a oni wyciągają we dwóch wielki czarny wór poowijany srebrną taśmą, cały obleziony pełzającym robactwem, kapie z tego, ledwo to mogą dźwignąć i tachają to do tego dołu. i w tym momencie wypada na nich kilku policjantów, bo się okazało że Kurd zadzwonił na psy, zjeżdżają się radiowozy, reszta psiarskich wpada na chatę i wyprowadza Albańców z sutereny, obstawiają cały teren, a ja patrzę jak Rumuni klęczą koło tego worka z rękami do góry i krzyczą coś błagalnie po rumuńsku do tych psiarskich. otoczyli to takimi parawanami policyjnymi, weszła jakaś babka w masce i rękawiczkach. zaraz wyszła, zwinęli parawan, zwinęli rumunów, zostawili to na chodniku, tylko taśmą policyjną owinęli, Albańczykom kazali spierdalać z powrotem do sutereny i pojechali.
okazało się że jak Rumun był na urlopie to bili świnię, no i wiózł całą taką jescze niemal ciepłą, że niby zdąży dojechać i wpakuje do zamrażarki, to nie będzie musiał tych meatballsów przez pół roku wpierdalać. tylko mu to kółko odpadło w rajchu i się świnia w bagażniku zepsuła na gestapowskim parkingu ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
#coolstory #gownowpis