Hej, mój Tato zmarł niedługo po opublikowaniu tego wpisu, w lipcu zeszłego roku https://www.hejto.pl/wpis/czesc-dawno-nie-pisalem-moj-tato-facet-w-wieku-przedmerytalnym-umiera-na-guza-mo
Długo nie miałem siły o tym pisać, ostatnie dni przed śmiercią były trudne, na szczęście umieranie nie trwało długo. Glejak zabił go równo 150 dnia od momentu, gdy trafił do szpitala z bólem głowy. Po operacji w kwietniu guz odrósł błyskawicznie i odebrał mu siły, do domu już nie wrócił. Wiem, że zrobiliśmy dla niego wszystko, co było można. Z glejakiem nie da się wygrać, to, obok raka trzustki, najgorszy możliwy nowotwór. Ostatnio zmarła na niego Joanna Kołaczkowska.
Ciężko mi do tej pory, choroba i żałoba trochę przytłumiły moją wcześniejsza depresję, wprowadzając mnie w tryb zadaniowy. Obecnie, gdy wszystko się uspokoiło, depresja wraca wzmocniona. Jakoś żyję, ale jest coraz ciężej. Brałem antydepresanty, ale do tego stopnia miałem szkodliwe skutki uboczne, że je odstawiłem. Psychoterapia nic nie pomaga. Nie zawsze da się pomóc. Może nie umiem się otworzyć przed psychoterapeutą.
Jakby ktoś chciał dopytać o szczegóły chorowania na glejaka wielopostaciowego, proszę pisać. Tylko nie piszcie mi tu o Bogu, bo w niego nie wierzę, a gdyby jednak był, to bym mu w mordę napluł gdyby przede mną stanął.
#glejak #glejaklutowy #zdrowie

