Dokładnie tak to jest... dzisiaj poszłam do biura (bo musiałam) to było puste... i wróciłam do domu xD
@GtotheG chociaż spacer zaliczyłaś xD
@moll dokładnie, trochę słońca na początek dnia.
@GtotheG przypomniał mi się krążący, w czasach wszechobecnego dystansowania się, żart. Jak to Finowie bardzo ucieszyli się, że covid się skończył, bo z utrzymywania 2 metrowego dystansu od innych, mogą już zrezygnować i w końcu odsunąć się na 5 metrów. 😛
@GtotheG Nie rozumiem jaki jest sens takiego przymusu chodzenia do biura. Dla przykładu kumpel musi raz na tydzień dojeżdżać z Rzeszowa do Krakowa tylko po to, żeby w tym czasie być bardziej rozproszonym i musi nadrabiać zaległą pracę w domu.
@nobodys po tym jak początkowo pełny home office zwiększył produktywność zaczęła ona spadać po paru miesiącach do poziomów niższych niż przy normalnej pracy biurowej. Większości spada mocno motywacja do pracy i zaczynają się przekręty jeżeli w ogóle nie czują presji kierownika na karku, w taki bardziej fizyczny sposób.
Ot, ludzka natura.
@DiscoKhan Tak, jest to zrozumiałe
@nobodys xD też nie rozumiem, ja normalnie nie muszę (chociaż przez chwile mieli odpał, że chcieli zmuszać, a jak otworzyli biuro to się okazało, że nawet ci co krzyczeli najgłośniej, że chcą do biura - nie przychodzili, bo jednak z domu lepiej, nawet jak są dzieci), a teraz już nie muszę chodzić. Dzisiaj wyjątkowo bo musiałam coś załatwić.
@DiscoKhan u mnie są targety więc nie ma co za bardzo kombinować z produktywnością, albo zrobisz swoje, albo nie zrobisz.
@GtotheG widzisz, ty jesteś racjonalną osobą, robisz tyle co masz zrobić i do widzenia.
Ale są osoby które się lekko ochrzani, skompletuje czy co tam trzeba będzie robić i oni będą pracować ponad normę bez dodatkowej motywacji pieniężnej.
Sam mam za miękkie serce do czegoś takiego ale jak się studiowało ekonomię to się rozumie temat dobrze od obu stron barykady.
@DiscoKhan te osoby pracują ponad normę i bez ochrzaniania i bez komplementów, wiem, bo sama mam takie osoby w robocie i cisnę bekę
@GtotheG uwierz mi, że są bardziej zmotywowane na dłuższą metę jak się im poświęci trochę uwagi i odpowiednio zarządza się ich ego. Przy krótszej perspektywie może to być niezauważalna ale na dłuższą metę jakieś "miękkie manipulacje" sprawiają, że ktoś jest bardziej sumiennym i lojalnym pracownikowiem.
Jest to udowodnione statystycznie.
@GtotheG @nobodys
Fajna dyskusja, jednak IMO pominęliście jeden mały szczegół, przez który zaczynam rozumieć czemu warto czasami wpadać do biura. Zaznaczam że piszę to też z perspektywy korpoludka.
Słowo klucz: networking czyli po polsku - sieć kontaktów. PO prostu pracując w domu, nie jesteśmy w stanie jej stworzyć.
Przed covidem zawsze gdzieś w kuchni ucierały się różne rozmowy i poznawało się osoby z innych działów. Czasami szło coś załatwić przy ekspresie, czasami dowiadywało się o nadchodzących zmianach itp. Nie doceniałem tego jak bardzo człowiek jest w stanie ugrać na takich rozmowami. Do tej motywacji i 'bata' o którym piszę @DiscoKhan to ja bym dodał że mam wrażenie że ludzie z działów które kiedyś spotykały się w kuchni nie miały maniery 'zapadania się pod ziemię'. No bo jak ktoś nie odpowie na maila na który czekałeś od dawna, to jak taka osoba spojrzy Ci w oczy w kuchni?
Do aktualnej firmy przyszedłem już po lockdownie i widzę jak osoby które mi się przewijają na meetingach kojarzę raczej po nazwiskach i głosie a nie z twarzy. Do tego, jak złapać nowe znajomości z innych działów? Przecież nie zagaiasz na timsie, a kiedyś zwykłe wspólne poszukiwanie słodzika po szufladach mogło spowodować że poznałeś jakąś ogarniętą osobę z innego działu.
Drugą kwestią (a może tą samą) jest zwykły kontakt z człowiekiem. Przed lockdownem jak czegoś nie rozumiałem albo miałem szybkie pytanko to wystarczyło podjechać te kilka metrów na krześle i pogadać w 4 oczy. Teraz teams, pytanko czy 'zdzwonka', zakładanie słuchawek, szerowanie ekranu a i tak nie ma tego kontaktu, nie ma tej ekspresji która byłaby na żywo. Ja do tego mam manierę przekazywania jak największej informacji, więc mi wychodzą elaboraty na czacie, przez które marnuje czas. Kawki online są jakieś jałowe, poznać kogoś z doskoku też trudno bo musisz mieć zaproszenie na spotkanie. A kiedyś jak Ci się nie chciało siedzieć przed kompem to szło się do kuchni i zaraz się pojawił ktoś z kim można było porozmawiać - i to konkretniej niż na teamsie.
Ofkorz, piszę to z własnej perspektywy i doskonale sobie zdaje sprawę że nie każdy lubi się 'networkingować'. Piszę to jako introwertyk, który nie ma problemu z socjalnymi relacjiami (nie mylmy introwertyzmu z fobią społeczną). Pracując od lat w korpo widzę jednak ile ten networking daje i ile drzwi otwiera. Można klepać swoje i mieć wywalone na innych, natomiast ja lubię poznać osoby z którymi spędzam 1/3 swojego dnia. Teraz, to ja nawet nie wiem z kim pracuje bo większość zespołu w Azji albo Ameryce. Czy daje radę? Tak, do szczęscia nie jest mi potrzebne. Czy byłoby fajniej jakbym wiedział co słychać u moich znajomych z pracy - myślę że tak. Płaszczyzna kontaktu z niektórymi byłaby inna. Teraz taką płaszczyznę trudniej wypracować
@Mikel networking jest spoko, jak masz pracę wymagającą dużej kooperacji. Ja aktualnie takiej nie mam - wszystko prawie co potrzebuje ogarniam sama.
Kontakt z człowiekiem - to się zgodzę, moje życie towarzyskie jest aktualnie jak jałowa pustynia i nawet nie mam o czym z ludźmi rozmawiać, bo mój aktualny plan dnia to praca - może siłka - gotowanie/ogarnianie - komp. I to by było na tyle.
Powroty do biura jednak miałyby sens tylko jeśli wszyscy wróciliby do biura, a jak patrzę znowu na miasto typu Kraków, gdzie infrastruktura była przygotowana pod 400-500 k mieszkańców, a aktualna, realna liczba mieszkańców to dla mnie 1 może nawet 1.2 miliona - brak rozwiązań typu budowanie miast "sypialni" (w Wawie to jeszcze poniekąd funkcjonuje), brak metra, to nagle z samego przejazdu gdziekolwiek się robi wycieczka życia. Każde moje wyjście do lekarza, gdzie wizyta trwa 15 minut to dla mnie 3 h poza pracą :), które oczywiście muszę odrabiać, a jakbym jeszcze musiała lecieć z biura to jeszcze mniej wygodna sytuacja.
Networking to ma też duży sens w krajach typu Ameryka, ale u nas istnieje w mega małym stopniu. Ja osobiście nie miałam w pracy sytuacji, że znanie kogoś coś mi ułatwiło, ba widziałam odwrotne sytuacje - ludzie nie chcą polecać znajomych do firm, bo są zazdrośni, że znajomy dostanie wyższą stawkę na start niż oni 5 lat temu...
@nobodys bo hybryda nie działa. działa tylko biuro lub tylko HO.
@viollu a to się zgodzę, hybryda to najdurniejszy system. Dzisiaj jak się musiałam zebrać, niby dużo czasu miałam, nawet śniadania nie zjadłam, a i tak się do biura spóźniłam xD A jak chodziłam codziennie to problemu nie było, zawsze na czas. No a HO to już full lajcik.
"Ja do tego mam manierę przekazywania jak największej informacji" - w komentarzach również jak widać powyżej xd. Ale zgadzam się. Ja co prawda pracuję fizycznie na magazynie, więc homeoffice to abstrakcja, ale (również jako introwertyk potrafiący nie wychodzić z domu przez 3 dni weekendu) doceniam i szanuję kontakt z ludźmi jaki jest nieunikniony w pracy. Bo mimo, że umiem wytrzymać dluuugo sam, to jednak już zwykłe gadki szmatki pozytywnie wpływają na mój nastrój. Ludzie zwierzęta społeczne, natury nie oszukasz.
@GtotheG pracowałem z domu zanim to było modne. Człowiek trochę dziczeje.
@Opornik ja zawsze byłam dzikusem
Ja czekam kiedy te wszystkie biurwownie które stawiali w korytarzach napowietrzającychy Warszawy pobankrutują, hłe hłe hłe...
@Opornik dla mnie to jest ogólnie patologia z tymi biurami i ich powierzchniami teraz - zajmują całkiem duże obszary w centrach miast, w tej chwili 90% tych biur jest pustych - wiem bo patrzyłam u siebie, mam 2 budynki obok swojego i praktycznie te biura na przeciwko są wyludnione, 2-3 osoby na krzyż, a zajmują powierzchnię, którą można by było przeznaczyć na cele mieszkaniowe czy parki.
Moim zdaniem biura już powinny być budowane mniejsze, tylko do sytuacji "awaryjnych", że jest np. 1 duży pokój co pomieści wszystkich, zamiast 10 takich pokoi na piętrze i funkcjonować jako opcja dobrowolna dla osób co lubią przychodzić do biura (zazwyczaj prawie nikt). I niech sobie będzie tych 10 biureczek dostępnych.
A aktualnie duże miasta wylądowały w kuriozalnej sytuacji, gdzie tych biur jest ogrom, a ludzi nie ma (i nie wyobrażam sobie nawet, żeby wrócili, bo np. Kraków stoi w kilometrowych korkach, pomimo tego, że duża część pracowników do biur nie wróciła) - gdyby wrócili, to mielibyśmy szalenie ciekawą sytuację - korki po 3 godziny żeby dojechać do domu, jak ktoś myśli, że chodnikiem szybciej dojdzie to też niestety nie, bo ludzi wszędzie jak mrówek
@GtotheG zagospodarować na wielopiętrowe klubo-restauracjo-usługi. Stanieje czynsz to i ciekawe biznesy się pojawią
@GtotheG no coś w tym jest kurde. Ja w zasadzie z innymi pracownikami spotykam się tylko w ramach integracji/szkoleń, bo jako telepracownik wręcz nie mogę przyjeżdżać od tak do biura. 2 rok tak leci. Ostatnie 2 miesiące mam taki zjazd że się człowiekowi nie chce pracować. Być może dlatego, że te 2 miesiące mam mniej pracy niż zazwyczaj.
@mkbiega mi się też nie chce pracować, ale myślę, że tak samo nie chciałoby mi się pracować w biurze. Jak słyszę od koleżanek co chodzą do biura te wszystkie intrygi, obrabianie dupy itd. to się cieszę, że mnie to omija
Mi jako osobie na spektrum ADHD jest zwyczajnie łatwiej pracować w domu, gdzie mogę dostosować przestrzeń pod siebie. Więc do pracy w biurze nie zamierzam wracać już nigdy, przeżyłem rok takiej pracy i nie jest to warte świeczki.
@GtotheG ja teraz ile razy muszę wyjsc do ludzi to po 5 minutach mam wkurw. Ludzie to debile. W domu supcio
Zaloguj się aby komentować