@cweliat powiem tak - miałem wgląd w rekrutacje na stanowiska bardziej takie podstawowe w mojej firmie. Zasadniczo wymagania były niewielkie, ale aplikacji wcale znów nie było tak dużo. Największym problemem było to, że kandydaci albo wcale nie odbierali telefonów, albo nie przychodziło na umówione spotkania.
W rezultacie na ogłoszenie jest 100 cv na jedno stanowisko. Wybierasz 10 najlepszych, bo jak masz 100 to przecież masz prawo większość odrzucić. Z tych 10, trzech nawet nie odbierze telefonu (mimo wielokrotnego kontaktu w różne dni o różnych porach). Z pozostałych 7, tylko 4 dotrze na rozmowę kwalifikacyjną. Na rozmowie kwalifikacyjnej 2 z nich okaże się totalnymi półmózgami albo wręcz kłamcami. Zostaje dwóch - jeden odrzuca pracę, bo stawka mu nie odpowiada (tj. zarobki względem poprzedniej firmy nie są minimum 15% wyższe), a drugi odrzuca, dlatego, że udało mu się znaleźć robotę 20 km bliżej domu, a z tym nie wygrasz.
W rezultacie po dwóch miesiącach prowadzenia rekrutacji zostajesz z niczym. Wracasz więc do starych cevałek, dzwonisz, ale trochę czasu minęło i się okazuje, że duża część zainteresowanych wtedy, już nie jest zainteresowana teraz, szczególnie że ludzie na takich stanowiskach zmieniają pracę często, łatwo i nie przywiązują się do firmy. No i nagle okazuje się, że na placu boju zostaje kasjerka Dino, której umiejętności ogarniania sprzętu i komputera są wątpliwe, magazynier, który i może jest ogarnięty, ale jego historia zatrudnienia wygląda tak, że zwiedził 15 firm w ciągu 5 lat a ty zaczynasz rekrutację od nowa licząc na łut szczęścia kolejnym razem.
Ostatnia rekrutacja trwała około pół roku i zatrudniony gościu wg mnie zbyt długo i nas nie popracuję, bo jego historia zatrudnienia świadczy o tym, że albo lubi smak nowych doświadczeń albo coś z nim jest nie tak i pracodawcy się go pozbywają.