Eh, rzadko piszę tu posty, ale muszę się pożalić bo nie mam za bardzo komu.


W pracy przez 3 miesiące kombinowałem głównie z jedną rzeczą (powiedzmy "X") w projekcie która wpływała na cały efekt mojej pracy. Wymyślałem przeróżne rozwiązania, a może to, a może tamto, przerabiałem niektóre rzeczy aby "X" mogło działać. Po drodze dochodziły dodatkowe wytyczne, o których klient zapomniał na pierwszym etapie projektu. Na niektóre zmiany musiałem uzyskać różne zgody, poprzedzone długimi "meetingami" i przemyśleniami oraz e-mailami. Nieraz również czekałem aż inni jego podwykonawcy i on sam przygotują mi potrzebne elementy układanki. I co rozwiązałem dany problem, to dochodziły kolejne zapomniane wytyczne które musiałem zaadaptować, aby znowu pasowały z tym cholernym "X". I cudem, ale się udało. Wszystko co najgorsze dopięte na ostatni guziczek jakby z tego mieli strzelać.


Dzisiaj się dowiedziałem, że jednak nie chcą kompletnie "X" w projekcie. Jakbym wiedział o tym od początku, to projekt byłby dalej w etapie o co najmniej 2 miesiące bo nie marnowałbym czasu na tyle przeróbek. Niby mam zapłacone i powinienem mieć wywalone, ale po prostu jest mi smutno, bo naprawdę robiłem nadgodziny i cuda na kiju aby wszystko zrobić na czas


W tym czasie musiałem zostać opłacony ja, moja firma (która zarabia na mojej pracy), osoby z firmy klienta, wszelacy podwykonawcy i klient główny czyli właściwy niemiecki koncern motoryzacyjny. Do tego dochodzi samo opóźnienie, czyli np. że produkcja będzie mogła ruszyć z dodatkowym opóźnieniem. A każdy dzień przestoju na fabryce to koszta idące w setki tysięcy euro (jeśli nie lepiej), więc zakładam że taka obsuwa to już grube utracone miliony...


I potem my się dziwimy, że samochody tak dużo kosztują jak ludzie nie mogą się dogadać i wtrącać swoje 3 grosze zamiast po prostu dać mi wolną rękę bez ograniczeń w szukaniu rozwiązań. Dodam, że wcześniej była też podobna decyzja tego klienta, która spowodowała opóźnienie może o dodatkowe 2 tygodnie i wpłynęła zarówno na mnie i na wszystkich kolegów, co brali w nim udział, bo każdy musiał przerabiać wiele rzeczy.


Zdjęcie poniżej z neta, ale jego istota powiązana bardzo z moją pracą. A gdzie inne działy, odpowiedzialne za fotele, silniki, lampy, elektrykę, deskę rozdzielczą itp.? Tam też mogą dziać się podobne cyrki.


#motoryzacja #samochody #zalesie #pracbaza #korposwiat

6ca33868-4492-41eb-8d6b-0f569fe6e015

Komentarze (30)

moderacja_sie_nie_myje

Takie rzeczy są na pewno przewidziane i po prostu poszły w koszta biznesu. Nie martw się, takie jest życie Gdyby wszystko zawsze szło jak z płatka to byś nie miał satysfakcji żadnej z pracy gdy w końcu coś pójdzie od A do Z tak jak powinno.

Atexor

@moderacja_sie_nie_myje masz rację, jakby życie miało same smaczki to byłoby jak w eksperymencie Calhouna, gdzie szczurom zapewniono same wygody, żarcie, leczenie itp. Zaczęto od 8 par i mnożyły się tak mocno, że było ich ich ponad 2000 osobników. Po jakimś czasie utopii tak się rozleniwiły od dobrobytu, że nic im się nie chciało, nic nie cieszyło i po 4 latach cywilizacja całkowicie umarła.


Mnie w pracy chyba cieszą najbardziej wyzwania, którym podołam, tylko fajnie jeśli są one wdrażane, a nie wyrzucane do kosza xD

moderacja_sie_nie_myje

@Atexor

I sam widzisz, na takich cegiełkach jak Twoje rozczarowanie i frustracja nasza cywilizacja trzyma się dalej a nie poszło to wszystko w pizdziet


Skoro cieszą CIę wyzwania którym podołałeś to może postaraj się je sobie wynagradzać jakoś. Jeśli dobre projekty są wyrzucane to możesz się pocieszyć, że zawsze tak było, to nie głupi tylko mądrzy mieli pod górkę. Zawsze staraj się wybierać pozytywy ze wszystkiego - jak coś nie przeszło to albo klient głupi albo jeszcze głupszy, Ty swoje dobrze zrobiłeś.

Atexor

@moderacja_sie_nie_myje dzięki za rady. W pracy obecnie czasem lubimy dla rozerwania robić memy sytuacyjne, w tym projekcie który opisałem to brainlety u nas na chacie firmowym dostają drugie życie xD . Parę minut "opieprzania się w pracy" na zrobienie mema, ale od razu atmosfera się polepsza i przyjemniej się robi dalej, wiedząc że inni rozumieją tą wujnię i nie jest się samemu ʕ•ᴥ•ʔ

Odczuwam_Dysonans

@Atexor najgorzej jak czujesz że włożyłeś czas i serce w coś, czego koniec końców nikt nie użyje :<

Atexor

@Odczuwam_Dysonans no właśnie problem w tym, że ludzie się dziwią że potrafię tak sporo pracować zamiast 8h i elo dobranoc, a ja naprawdę lubię to co robię. Czuję, że chociaż jedna rzecz w życiu mi wychodzi bo myślę, że jestem w miarę dobry w tym co robię. Rok temu nie musiałem się zgłaszać o podwyżkę (nawet o niej nie myślałem xD), sam kierownik uznał że zasługuję i miałem miłe zaskoczenie. Więc niby korpo, ale bezpośrednio ludzie nade mną są spoko, podobnie koledzy choć niestety kontakt z nimi poza pracą jest słabszy. A w tym zawodzie lubię te uczucie jak kawałek mojej pracy jest później widoczne na całym świecie, nie mówiąc o tym że przedpremierowo widzę czasem pojazdy (albo ich kawałki :P) od środka.

Odczuwam_Dysonans

@Atexor no i to jest fajne, jak się czujemy dobrze z robotą. Tylko właśnie podwójnie boli, jak się okaże że jednak ta praca była niepotrzebna. No ale tak to bywa ¯\_(ツ)\_/¯

dolchus

@Atexor Napisz chociaż o jakiego rodzaju komponenty chodzi

Atexor

@dolchus jestem robotykiem i odpowiadam za robienie ruchów robotów na fabryce, zgranie wszystkiego aby wszystko mogło się trzymać kupy (choć ja głównie przygotowuję to w symulacji, szybciej, taniej i można to potem przenieść na realnego robota na fabryce). Podstawy mojego zawodu są w miarę proste do wdrożenia (choć nadal uczysz się latami), dlatego coraz częściej bierze się do tego Hindusów, bo są tańsi, licząc że potem Polacy poprawią i finalnie koszta są jeszcze wyższa... Niemniej od jakiegoś czasu moja praca coraz bardziej skupia się na projektowaniu fabryk, trochę jak Simsy dla robotów. W sensie ja odpowiadam jakich robotów użyć, gdzie mają stać, jak z grubsza wyglądają narzędzia i ekwipunek do nich. Projektuję jakby całą fabrykę. Wymaga to o wiele więcej myślenia nieszablonowego i szukania rozwiązań, aby wszystko dało się zrobić i aby roboty robiły swoje zadania w sensownym czasie.


A komponenty robię różne, podwozia, nadwozia, podłużnice, nadkola, pojemniki na baterie do elektryków, albo już wykończenia gdy mam cały pojazd na taśmie produkcyjnej. Zależy od projektu.

Opornik

@Atexor w sumie fajne jakie szkoły kończyłeś żeby tą robotę podłapać?


Wszędzie to gadanie o hindusach... Ostatnio Sam Hyde jechał po Musku o to.

Atexor

@Opornik kończyłem automatykę i robotykę. Dumnie brzmi, wykonanie gorsze, a robotyka była moim najbardziej znienawidzonym przedmiotem i gdyby nie kolega nawet bym nie szedł w ten zawód. Studia NIC nie miały przełożenia na to co robię. Ja pracę traktuję trochę jak grę z wyzwaniami.


A Hindusów pełno w świecie to co się dziwić :P. Opowiedz o Samie Hyde. Nie kojarzę sytuacji. To było to, co Musk coś gadał o sprowadzaniu Hindusów do Ameryki?

lagun

@Atexor brzmi jak dopasowanie zbiornika na płyn do spryskiwaczy do nowego kształtu karoserii tak, żeby zmieścił się obok innych ważnych dla działania samochodu podzespołów i w przypadu niewielkiego zderzenia spowodował jak największe szkody w tych innych podzespołach niezbędnych do pracy samochodu

Atexor

@lagun niestety nie, wtedy sam bym forsował aby były jak najłatwiej dostępne, bo rok temu mi zamarzł, mimo że był pełen płynu zimowego (!) i odmrażałem to opalarką i gorącą wodą, bo bardzo źle się jeździło, gdyż same wycieraczki nie wystarczały. A w pracy odpowiadam za stricte samą karoserię, zanim się do niej będzie umieszczało różne niemetalowe elementy, jeszcze przed ocynkiem. Takie duże LEGO, tylko że spawane, zgrzewane, klejone, nitowane itp.

Opornik

@Atexor oj młody młody....

zapłacone = wywalone, jak do ciebie nikt nie ma pretensji to wywalone razy dwa.

Atexor

@Opornik jesteśmy na hejto. Tu nie ma młodych ludzi przed 30 rokiem życia ( ͡° ʖ̯ ͡°)


Pretensji raczej nie ma nikt do mnie, ale po prostu irytuje to, bo też mam auto i chciałbym może i kupić nowsze, ale od środka widzę jak durne decyzje powodują, że są spore straty, za które pewnie potem producent sobie rekompensuje podwyższając ceny pojazdów. Tutaj np. 500zł za jeden bubel, tu 200zł i się nazbiera takich extra kosztów na ileś tysięcy, a to już spora kwota wpływająca na decyzje zakupowe pojazdu.

Opornik

@Atexor jestem ciekaw czy Japończycy też mieli takie wtopy w latach kiedy podbijali zachód swoimi coraz lepszymi autami, gdy konkurowali już nie tylko ceną ale i jakością, a zachodnie koncerny srały w gacie.

Przyroda nie znosi próżni.

kitty95

@Atexor na "high lvl" w korpo tak się nie myśli. Istotne jest o ile zysk przewyższa koszt, bo od zysku jest premia. Efektywność tego wszystkiego wchodzi jakby bokiem, bo mimo, że owszem szuka się oszczędności, to zazwyczaj nie tam gdzie powinno. Przyzwyczaj się, że już od dlugiego czasu to księgowi decydują, a nie inżynierowie.


Druga sprawa, to możesz nie widzieć całego "big picture". Być może w twojej specjalizacji są koszty nieprzemyślanych działań, ale dla firmy rezygnacja, bądź zmiana projektu w trakcie jego trwania może być bardziej korzystna. Tak jak @Opornik napisał, wyebongo, bo świata nie zmienisz, nawet gdybyś CEO firmy został.


Ps. Super fajna robota!

Atexor

@Opornik myślę, że Japończycy nadal mają wtopy wokół tematu ocynku, bo to jak te auta rdzewieją po paru latach, to jest straszne i wcale niestereotypowe.


Poza tym kiedyś sama robotyka była o wiele prostsza. Możliwości PCtów były mniejsze, mniej szczegółowe rzeczy można było zaprojektować i ogarnąć, a i ceny robotów był wyższe. Jeden robot miał też prostsze zadania i sporo miejsca wokół siebie, stąd sporo rzeczy wykonywało się ręcznie. Teraz koncerny starają się upchać jak najwięcej robotów na jak najmniejszej przestrzeni i to także komplikuje cały proces. W ostatnich latach dopiero nastąpił spory boom na robotyzację, zwłaszcza na zachodzie.


Zachód zaś dostaje po dupie nie tylko, przez coraz mocniejsze normy euro i ceny energii, ale właśnie przez ten nieogar w zarządzaniu. Naprawdę dziw mnie bierze, że jako Polska jesteśmy głównie montownią... no ale nawet w sprawie głupiej elektrowni jądrowej nie możemy się dogadać ponad podziałami politycznymi. Myślę, że jakby Izera miała naprawdę sensowny zarząd i pracowników a nie być cycem do wysysania pieniędzy, to mogłaby coś zwojować na rynku.

07c5b8ea-18c0-44ae-b66c-a6a2a3286375
Atexor

@kitty95 tym się pocieszam. Rok temu anulowali mi projekt Mercedesa po też chyba 2 miesiącach, to była nagła decyzja. O 9 rano ustaliłem z klientem spotkanie na 14 aby pokazać rozwiązanie jednego problemu, a o 11 dowiedziałem się, że Mercedes go anuluje. Robiłem wtedy elektryka. Obstawiam, że to pokłosie tego, iż w tym czasie było głośno o sporym pożarze na statku, gdzie zapalił się jeden Mercedes elektryczny. I pewnie stwierdzili, że to odbije się na popycie i lepiej anulować niż aby potem stały niesprzedane auta.


Do księgowych staram się ciągle przyzwyczajać, ale ciężko. Nieraz też poprawiałem rzeczy po Hindusach, a ich kreatywność w robieniu błędów nie zna granic. Często to też powodowało obsuwy w projektach i dodatkowe koszta na wprowadzanie zmian. A jakby raz zapłacić Polakowi drożej, to zrobi coś dokładniej i finalnie taniej... A tak z zielonych pól w Excelu robią się czerwone, księgowi widzą że się nie spina budżet, więc znowu do kolejnego projektu biorą Hindusów, aby odrobić straty i koło się zamyka xD


I dziękuję za miłe słowa

kitty95

@Atexor ale wiesz, że różnice w stawkach usług offshore potrafią być kolosalne? Przykładowo Polakowi będziesz musiał zapłacić 1000$, a za tyle bedziesz miał 20 Pajetów. Poza tym nie wszyscy Pajeci to debile, pamiętaj że oni w kosmos latajo, a my nie. Większość szefów dużych spółek technologicznych to Hindusi.


Spróbuj kiedyś księgowemu wytłumaczyć jakąś opytymalizację nie używając odniesień do $$$. Niezwykle ciężkie, o ile możliwe. Wszystko da się na $$$ przeliczyć, inna sprawa czy we właściwy sposób, vide Boeing.

Atexor

@kitty95 wiem, że są uber-tani. Wiele firm stosuje właśnie outsorcing, biura główne w Niemczech, a załoga w Ludhijanie czy innym Bombaju.


Mój ulubiony youtuber od poradników do Photoshopa jest Hindusem. Mówi naprawdę wyraźnie, świetnym angielskim bez akcentu i bardzo fajnie tłumaczy. Niemniej w pracy Hindusi ciągle się prześcigają na coraz to gorsze pomysły. Niejednokrotnie są pewni, że robią dobrze, a robią takie babole, że roboty na fabryce albo z miejsca by nie ruszyły, albo wzajemnie w siebie uderzały. I do samego końca dumnie utrzymują, że zrobili przecież poprawnie, albo poprawią tak, że dalej jest źle.


Zauważyłem też, że Hindusi mają talent do opieprzania ludzi, a to jest konieczne w biznesie nieraz. I pewnie tak się dostali tak wysoko. Tak samo z Żymianami i finansami.


Ja właśnie staram się ogarnąć, gdzie te $$$ się spina, skoro na różnych głupotach wszędzie tracimy czas. Spotkałem się też jakiś czas temu z sytuacją, gdy klient chciał oszczędzić na jednym sensorze (jak sprawdziłem w necie to cena nowego to ok. 120-150 usd, czyli liczmy do 600 złotych) i abym znalazł inne rozwiązanie. Zajęło mi to z 2 dni, dodatkowo po stronie klienta ktoś musiał to obgadać i dodatkowo przerobić jeden element, aby działało rozwiązanie bez sensora. Czy było to opłacalne? Wątpię.

kitty95

@Atexor

Czy było to opłacalne?


Koszty wdrożenia vs. koszty eksploatacji. U nas się patrzy na koszty wdrożenia, ale zupełnie pomija koszty eksploatacji. Na zachodzie odwrotnie. Może być tak, że komponent o gorszych parametrach i krótszym czasie eksploatacji będzie tańszy w wymianie/naprawie od tego lepszego. To już trochę wchodzimy w optymalizacje wielokryterialne procesów, kajzeny, six-sigmy, reenginering, etc. Gdyby się to nie opłacało, to by nie było zamienników. Nawet Starshipa optymalizują w każdej iteracji.


Wiem, ciężko się pozbyć perfekcjonizmu.

Atexor

@kitty95 wiem, mechanicy, elektrycy i inni od tego, potem samo zasilanie (choć mało prundu bierze), ew. wymiana w razie awarii. Ale w perspektywie tego, żeby jak najszybciej zrobić projekt i wystartować z produkcją to już tak średnio, bo im więcej aut tym większy zysk

Iknifeburncat

@Atexor problem w tym, że aspiracyjne podejście do pracy na etacie w korporacyjnym molochu brzmi dobrze na papierze, a prowadzi głównie do wypalenia zawodowego.


Fajnie, że cieszy Cię Twoja praca i dobrze, że to widzisz. Z mojego doświadczenia jednak wynika, że lepiej wyjdzie na tym Twoje zdrowie psychiczne, jak spróbujesz się bardziej zdystansować od tego jakie rezultaty przyniesie Twoja praca w takim miejscu. Wiesz, skupić się bardziej na samym procesie i możliwości babrania się w nim niż na jego rezultaty, które zwyczajnie nie zawsze są zależne od Ciebie.

Wszystkiego dobrego!

Atexor

@Iknifeburncat na (nie)szczęście jestem już wypalony od paru lat na innych płaszczyznach życia i to pracę traktuję trochę jak rozrywkę xD


Czasem staram się dystansować, zgodnie ze stoicką logiką którą tu często przypomina @splash545 i traktować te rzeczy jako niezależne ode mnie, więc niewarte moich zmartwień. Staram się robić po prostu najlepiej jak umiem nikt nie mógł się mnie o cokolwiek czepiać. Nie wymagam od innych perfekcji, bo sam wiem że to ja jestem lekko świrnięty na punkcie dokładności, niemniej fajnie jakby osoby zarządzające słuchały się rad.


Rok temu pisałem klientowi (głównemu, pracownikowi koncernu), że oferuję mu swoją pomoc w celu wyjaśnienia różnych kwestii, aby móc je ustandaryzować, bo wiele kwestii jest nieopisanych, opisane są lakonicznie, albo wzajemnie sięwykluczają (!) i często tracę czas w pracy, bo je poprawiam bo wiem już czego oczekiwać. Mógłbym to nawet mu opisać po godzinach jako wolontariat, aby było po prostu dla wszystkich na wieki wieków i może i Hindusi by to robili poprawnie. Podziękował, ale pomocy nie chciał.


Producentowi programu w którym robię zgłosiłem problem z oprogramowaniem, ma on kilka specyficznych błędów które bardzo utrudniają pracę. Błędu nie przyjął, najpierw zapytał czy mam legalną licencję na program (tak jakby istniały jego wersje pirackie xD), potwierdziłem, a na końcu odesłał do sprzedawcy licencji do mojej firmy (który ma też support), bo uważał że to błąd związany z moim komputerem, a nie po prostu błędem w programie. Oczywiście reseller nie pomógł, nie miał jak.


O tagach na wykopie nawet nie mówię, gdy tam jeszcze mirkowałem ( ͡° ͜ʖ ͡°). Po prostu ten cały świat jest cholernie skomplikowany i w wielu płaszczyznach sami sobie utrudniamy wszystko w imię sam nie wiem czego.


Dziękuję Ci za miłe słowa

splash545

@Atexor dobrze, że się starasz myśleć w ten sposób, to zdrowe. Ale cóż, każdy ma tam jakieś swoje słabości i rzeczy, które go ruszają - gdy je znasz to wiesz gdzie należy się wzmacniać.

Jeśli chodzi o sytuację z wpisu to wcale Ci się nie dziwię, że Ci smutno, że Twoja praca poszła się walić. Też pewnie byłoby mi przykro jakbym się znalazł w takiej sytuacji.

emdet

@Atexor to z zasady przykre kiedy coś co robiłeś i wsadzałeś w to serce idzie do kosza, można to przełożyć na wiele kwestii - ale zawsze jest przykro. Ja się bardzo staram do takich sytuacji w mojej pracy nie dopuścić ale czasem i tak klient tupnie nozką i wracamy do początku...

Atexor

@emdet nom, (nie)stety ja jestem tylko niedecyzyjnym w tym wszystkim. Choć może to i lepiej, mniej zmartwień. Najważniejsze, że jest praca, choć takimi działaniami zarządzający powodują mniejszą konkurencyjność na świecie.

baklazan

@Atexor Heh, jak to obejrzałem, to od razu mi się Twój wpis przypomniał: https://www.youtube.com/watch?v=XcG6CpxKFnU


To co robisz w pracy nie jest Twoje. To jest własność firmy w której pracujesz. Jeśli naprawdę zaczniesz na to tak patrzeć, to nie tyle przestanie Ci zależeć (bo w końcu jesteś częścią tej firmy), co będziesz reagował na takie rzeczy spokojniej.


Ludzie z pasją są bezcenni, więc to że masz takie wątpliwości i rozkminy dobrze o Tobie świadczy. Po prostu rzeczy które dzieją się wokół Twojej dziedziny mają większe znaczenie niż Twoja dziedzina.


Co nie zmienia faktu, że jeśli firma marnuje kasę i podejmuje błędne decyzje co do alokacji kasy to jest to coś co być może da się poprawić. A być może nie, patrz SpaceX, które wysyła kolejne iteracje nowej rakiet które wybuchają w pissdu, wiesz ile z rzeczy które w nich są okazują się potem niepotrzebne? A ile z rzeczy nad którymi ktoś pracował nie trafiają finalnie do rakiet?

Tak często wygląda iteracyjne podejście do tworzenia produktu. Z punktu widzenia "trybiku" (no offence) to marnotrawstwo. Z punktu widzenia firmy to np minimalizowanie opóźnień, gdyby jednak się na końcu okazało że stworzyłeś coś niezbędnego - time to market jest bogiem w nowych technologiach.

Terrano

@Atexor pozdro z branży automotive miałem kilka razy to samo…..

Zaloguj się aby komentować