Drugi dzień bezdzietnego lambadziarstwa i drugi dzień z rzędu rozpocznę tę karawanę #zyciejestdobre:
-
Pospałem, wypiłem leniwą kawkę i zaraz po tym z żoną i psami połaziliśmy po lesie kilka kilometrów. Udało się zaobserwować sarny z bardzo bliska (jakieś 15m), jedna biegła prosto na nas
-
Upiekłem sernik bo go bardzo polubiłem (można się częstować po kawałku)
-
Pierwszy raz w życiu poszedłem razem z żoną na siłownię, pozytywny trening wyszedł choć mało siły jakoś dziś było
-
Trzeci dzień z rzędu jadłem na obiad przepyszne spaghetti, jak nie trzeba wymyślać co zjeść i gotować to od razu człowiek weselszy XD

