Drogie #hejtokoksy mam prosty cel: zacząć ćwiczyć podciąganie na drążku i dojść z punktu wyjścia "ledwo raz" do "czuję się zmęczony po dwóch seriach po 10". Żadna tam ambitna #kalistenika - po prostu chcę się ściągnąć te 10 razy na spokojnie i już.
Mam drążek, mam przy nim nawet przywiązaną linę, żeby się wspomóc nogą (nie, nie bawimy się w ryzykowanie dostania gumą po jajach, lina będzie git
Do tej pory ćwiczyłem tak, że po prostu robiłem podciągnięcia pomagając sobie nogą tak, by zrobić pełne podciągnięcie i czuć, że popracowałem - tak, by ósme w serii było już na ledwo-ledwo. Ewentualnie dzieliłem ruch na pół: jedna seria na pierwsze pół, do kąta prostego (póki działa obręcz barkowa i ramiona) i druga seria - ostatni ruch, tam, gdzie wchodzą w grę przedramiona.
Były jakieś postępy, ale... może są jakieś, kurczę, nie wiem, ćwiczenia, które można zrobić w międzyczasie (albo w dniach wolnych od ww. ćwiczeń), które przyspieszą całą zabawę? Albo może ktoś zna jakiś kanał na YT czy inne miejsce, gdzie mogę sobie posłuchać/poczytać i przestać zawracać gitarę na Hejto?
Sprawdzałem trochę po necie, ale nie jestem obeznany z tą częścią internetu, więc głównie trafiałem na jakieś klikoartykuły z google, pisane przez bota albo kopiowane jedne od drugich.

