Czytałem sobie dzisiaj w wyborczej, że mieszkańcy wsi pod Warszawą, którzy z własnej woli kupili tam mieszkania narzekają na niewystarczającą infrastrukturę. Dorośli ludzie wzięli kredyt na 30 lat i są zmuszeni dowozić dzieci do oddalonego o 2 km przedszkola przez Warszawę bo tak jest szybciej.
Tu jest tak dużo absurdów, że nie wiem od czego zacząć xD no ale dobra, po pierwsze na c⁎⁎j kupowali chatę jeśli nie podoba im się dojazd? Po drugie na to osiedle prowadzi całkiem normalna droga gruntowa (jakich mnóstwo na wsiach np), mieszkańcy twierdzą, że nie da się przejechać rowerem xD
Dalej mamy przedszkole, które widać z okna domu, ale dziecko trzeba koniecznie zawieźć autem! Widać spacer to za dużo, a polna droga to za trudny teren dla nowej Dacii. We wsi jest też stacja kolejowa, więc i auto nie jest niezbędne. Pan sołtys wsi złości się, że to niedopuszczalne i gmina powinna to przewidzieć, że potrzebna będzie nowa droga. No szkoda, że sam k⁎⁎wa nie przewidział, że buduje się osiedle dla kilku tysięcy osób z tak słabym dojazdem, ale wiadomo, wina wszystkich tylko nie jego.
Aha. Sołtys uznał, że droga gruntowa ma koleiny i on jako dorosły nie jest w stanie przejechać, a dziecko to mu się przewróci i on nie pozwoli mu jeździć.
No k⁎⁎wa nie mogę z takich idiotów. J⁎⁎ać debili





