@Odczuwam_Dysonans Wyprodukowałeś kolejnego posta, w którym każde zdanie mogłoby być tematem wykładu na ekonomii, a Ty streszczasz problemy do jednej, krótkiej myśli i oczekujesz równie prostackich odpowiedzi.
Z resztą, skoro ty znasz się tak na rynku, to pewnie zdajesz sobie sprawę że w takich Niemczech analogiczne statystyki dla upadłości są o jakąś połowę niższe.
Matko boska... Czy Ty naprawdę porównałeś sytuację gospodarczą Niemiec i Polski w jednym zdaniu? Przecież tam są miliony czynników, jak w ogóle o czymś takim rozmawiać bez poparcia w konkretnych liczbach i to na wielu, wielu płaszczyznach.
No chyba, że po prostu chcesz przeforsować tezę, jaka Ci się z góry podoba.
Ładnie zaklinasz rzeczywistość.
Problem w tym, że moje "wyjaśnienie" rzeczywistości działa w prawdziwym świecie, a Wasze mądrości niestety nie. Jeżeli stajesz w miejscu = cofasz się i prędzej czy później padniesz. W przypadku takiej piekarni jak w znalezisku, raczej prędzej i 90, 120 czy 1000 lat tradycji nie ma nic do rzeczy.
Ale to się mieści w jakichś ramach "normalności".
No to pokaż te "ramy normalności" i błagam - nie ograniczaj się do wklejana wykresu upadłości, jaki gdzieś tu wyżej był, bo taki "ogarnięty" typ jak Ty powinien wiedzieć, że "ramy normalności" będą bardzo skomplikowanym i złożonym zagadnieniem, o ile w ogóle da się je zdefiniować.
Póki tego nie zrobisz, nie kompromituj się kolejnymi dyrdymałami i życzeniowym myśleniem, a ja dzisiaj sobie pójdę do małej, kraftowej cukierni albo pączkarni, kupić drogą, ale zajebistą bułkę, kiedy kolejna "tradycyjna, 90 letnia piekarnia" padnie z powodu inflacji, a nie tego, że sprzedaje średniej jakości produkty, ledwo zipie od lat i jej czas na upadłość jest od dawna policzony.
Ja obstaje przy tym że gospodarka pikuje w dół
Nikt nigdzie temu nie zaprzeczył, nie walcz z własnym chochołem.
A upadek tych małych firm jest wynikową tego procesu.
[potrzebne źródło] - post na FB źródłem powyższego wniosku nie jest. I żebyś się nie rozpędził - ja nie twierdzę, że upadków nie ma. Podważam inflację jako główną przyczynę i sugeruję, że ta jest tylko i aż katalizatorem do czegoś, do czego i tak w niedalekiej przyszłości by doszło.
Bo ponownie - gdyby tak nie było, to upadaliby wszyscy, a skoro elitarne (i drogie) miejsca z pączkami funkcjonują i mają się dobrze, to źródło problemu musi leżeć gdzie indziej, niż w cenie prądu i gazu. Te ostatnie są składowymi, które proces upadku przyśpieszają, ale niekoniecznie powodują.
Możesz sobie to interpretować inaczej, ale dla mnie to zwykła brednia, statystyki nie kłamią, za to kłamie nasz premier - skoro ich wpływ jest minimalny to po co ukrywać przed ludźmi wartość długu publicznego?
Co to ma wspólnego z tematem? XD Twoja "statystyka" to sucha liczba zamykających się firm, bez żadnej głębszej analizy, kontekstu czy sensownego porównania.
Nie jesteś taki kumaty, jak Ci się wydaje, a chłopski rozum nie zawsze jest najlepszym doradcą.