Coraz bardziej jestem przekonany do tego, że to lewica ma rację odnośnie mieszkań a nie PIS, KO czy konfederacja.
Kredyt 0-2% brzmi fajnie na papierze, państwo minimalnym wysiłkiem sprawi, że zachęci biednych ludzi do wzięcia kredytu na 40 lat albo nawet i dłużej. Problem w tym, że to jest jedynie tworzenie większego popytu oraz miejsca na bańke cenowo-mieszkaniową podobną do tej jaka jest w chinach, gdzie każda rodzina inwestuje w mieszkania byle gdziekolwiek móc schować pieniądze/majątek.
Zwiększenie popytu sprawi jedynie wzrost cen, który się nie unormuje z racji samej natury deweloperki i budownictwa. Po prostu niezależnie od tego czy mieszkania zbuduje państwo czy prywatny deweloper, to żadna siła nie jest wstanie w rok czy nawet dwa lata czy trzy zaspokoić popytu i zapewnić taką podaż aby ceny spadły kiedy na rynku pojawi się kilkaset tys dodatkowych klientów. Wręcz przeciwnie, w przypadku prywatnych deweloperów jeżeli popyt wzroście, a co za tym idzie ceny mieszkań, to myślicie że deweloperzy zaczną charytatywnie dłużej i więcej pracować? Kiedy mogą zarobić więcej robiąc to co już robią bez żadnego ryzyka?
Naiwne jest twierdzenie, że podaż musi wzrosnąć, jeżeli wzrośnie popyt na mieszkania, wzrosną jedynie ceny a spadnie poziom oddawanych mieszkań, bo się nagle okaże że kawalerka mająca 20 m2 będzie w cenie mieszkania 60 m2, które kosztowało tyle samo 2 lata temu. Budownictwo nie jest z gumy, szkolenie, zmiana nastawienia do budownictwa przez społeczeństwo czy roboty w budownictwie trwa dekady o ile wgl jest możliwe. Musiałaby nastąpić rewolucja kulturalno-robotnicza aby:
-
większy % społeczeństwa pracował w deweloperce
-
zaczęły powstawać firmy deweloperskie
Zmuszenie lub zachęcenie biednych ludzi do kredytu w środowisku, gdzie ceny będą rosnąć jak grzyby po deszczu będzie wieszczyło katastrofę i tylko pogłębi problem patobudownictwa, gdzie ceny i wysokość kredytów biednych ludzi wymusi patologiczne rozwiązania takie jak spanie obok kibla czy prysznica. W takich warunkach nikt nie będzie chciał mieć dzieci, a to głównie biedne rodziny odpowiadają za demografie, która się tylko pogorszy i może spaść do poziomu tej z hongkongu.
Z kolei jeżeli państwo zacznie swoje mieszkania budować i będzie je budowało na przyzwoitym poziomie jak w Austrii, to nagle z rynku zniknie może 100-400 tys rodzin, które dostaną w normalnej cenie mieszkanie, w którym będą mogli założyć rodzinę. Siłą rzeczy, popyt spadnie, to spadnie również cena, ludzi z klasy średniej będzie szybciej stać na postawienie domku jednorodzinnego, bo budownictwie pojawi się konkurencja cenowa i walka o klienta. Państwo może wymusić na obecnym systemie wzrost podaży mieszkań, który będzie miał bardziej pozytywne skutki dla deweloperki niż zwiększenie popytu. Oczywiście tego nie zrobi "nagle" tu i teraz, bo taki program wymaga pracy i nawet dekady czasu.
Imo rozwiązanie lewicy lepsze, tylko wymaga uczciwych polityków a nie pisowców.
#polityka #rozkminy
