Co takiego odróżnia osobę z depresją, od osoby zdrowej?
Bardzo często zadaje sobie to pytanie. Mam swoją definicje tego koszmaru.
Jest to stan permanentnej palety szarości...
Kiedy wracasz z ciężkiego treningu siłowego, czujesz pustkę, zamiast dumy.
Kiedy w pół roku chudniesz ponad 15kg, nie daje Ci to radości, akceptujesz to, nadal czując się beznadziejnie.
Kiedy coś co dawało ci radość, jakieś hobby, czy zajęcia, staje się poprostu narzucaniem przez samego siebie obowiązkiem, żeby tylko nie zatracić siebie.
Kiedy wiesz, że powinieneś być inny, ale poprostu nie potrafisz nawet zadbać o kaktusa na oknie.
Kiedy umawiasz się z kimś na spotkanie, tylko po to, żeby nikt nie martwił się o ciebie, a w głębi serca liczysz, że do tego spotkania nie dojdzie.
Kiedy nie masz siły nawet obronić się przed krytyką w pracy, tylko machasz na wszystko ręką. Nie dlatego, że jest Ci to obojętne, tylko dlatego, że nie masz już siły walczyć nawet o samego siebie.
Jest to choroba, która niszczy każdy aspekt życia. Wypala go i pozbawia jakichkolwiek kolorów.
Posprzątanie mieszkania jest niczym zdobycie Everest, nawet higiena osobista staje się maratonem. Coś co dla osoby postronnej wydaje się lenistwem dla kogoś z depresją jest ciężarem.
Czy ten koszmar może się skończyć?
Nie wiem. Ja swój wielokrotnie próbowałem zagłuszyć alkoholem, narkotykami, oraz innymi uzależnieniami. Ta plaga odbiera dosłownie wszystko, powoli i subtelnie, ale bardzo konsekwentnie. Płynie w żyłach, zastępując krew. Oddychasz nią, widzisz ją, a w ustach masz jej gorzki posmak.
Dzień 8/270 farmakoterapii. Pustka, to chyba jedyne, czym mogę skwitować dwa ostatnie dni.
#depresja #przemyslenia
#dziennikdepresji - tag pod którym będę opisywał walkę z tym gównem, albo inne przemyślenia.