Trzeba o tym przypominać co jakiś czas gdzie się da.
Jak PiS wygrał wybory na pierwszą kadencję to byłem wtedy na studiach i widziałem cztery główne typy wśród innych osób na roku:
-
ludzie, którzy panicznie bali się uchodźców i mówili, że PiS jako jedyna partia jest w stanie uratować Polskę przed "zagładą".
-
ludzie, którzy głosowali na PiS, bo kandydaci byli pierwsi na liście.
-
ultrakatolicy, którzy mówili, że inne partie "zniszczą" chrześcijaństwo i tradycję.
-
"wszystko lepsze niż PO" mimo tego, że PiS dawało sygnały, że wcale nie będą lepsi.
W 2019 młodzi po prostu zrezygnowali. Frekwencja w grupie 18-29 była najgorsza.
W Polsce nie mamy dobrej partii do wyboru co nie znaczy, że młodzi powinni tak jak w 2019 olać sprawę i nie głosować, bo znowu się skończy to jak 4 lata temu. Każdy powinien zrozumieć, że brak głosu oznacza częściowe głosowanie na PiS. Taka osoba więc nie powinna mieć później pretensji jak PiS znowu wygra. Jak ktoś nie wie co zrobić to albo latarnik wyborczy, albo najmniejsze zło, byle nie PiS.
Dzisiaj można tęsknić za aferami PO, bo tamte afery przy dzisiejszymi są niczym. Mieli bardzo dużo na sumieniu, ale i tak ich rządy były o niebo lepsze niż rządy PiS. Finalnie przegrali, bo nie wyobrażali sobie, że ludzie mogą być tak głupi. Po aferach po prostu rozłożyli ręce. Dzisiaj jednak PiS potrafi napluć w twarz, mówić w TVP, że to deszcz, a ludzie są zadowoleni i będą bić brawa. Afery, które zmiotły PO nie są w stanie dzisiaj zrobić jakichkolwiek szkód PiSowi.
To nasuwa jeszcze jedno pytanie, jeżeli przykładowo KO wygrałoby wybory, to jak oni będą się zachowywać? Boje się, że PiS otworzyło Puszkę Pandory i każda następna partia będzie kłamać i kraść później w państwowych mediach tak bezczelnie jak to teraz robi PiS. A może będzie jednak trochę lepiej? Wybierając znowu PiS powtórnie tego się nie dowiemy, a na pewno kolejna wygrana PiS nie przyniesie niczego dobrego. Jeżeli następna partia przynajmniej nie będzie dalej cofała Polski w rozwoju, to już będzie jakiś sukces.
Tak, nie ma dobrej partii do wyboru, ale to nie znaczy, że należy w dniu wyborów siedzieć w domu. Rząd tylko na to czeka, aby młodzi ludzie nie poszli na wybory.