88 + 1 = 89


Tytuł: Cyberpunk 2077 - bez DLC

Developer: CD Projekt RED

Wydawca: CD Projekt RED

Rok wydania: 2022

Gatunek: FPS/RPG/Akcyjniak

Użyta platforma: PC

Ocena: 8/10

Czas gry: A pewnie ze 60h

--------


Zastanawiam się co mogę napisać o tej grze, czego jeszcze nie napisano. Z mojej perspektywy bywało różnie. Kilka osób przynajmniej doświadczyło mojego narzekania na bugfest, jaki mimo kilku lat od premiery nadal był tu obecny, ale... Z biegiem czasu było coraz lepiej. W zasadzie im dalej byłem od początku gry - od miejsca w którym dostajemy pełną wolność - tym mniej miałem problemów i dziwnych gliczy. Serce się topi, że po zakończeniu wróciły stare bugi i mogłem znowu doświadczyć tego czegoś. Tu się działy takie rzeczy, że aż po akcji gdy ciało gościa zaczęło sunąć po asfalcie i zatrzymało się na światłach jak samochód, a potem na zielonym odjechało, zainstalowałem sobie programik do nagrywania. Tak mnie to rozwaliło, że uznałem, że nie chcę takich akcji przegapić w przyszłości. xD


Sporo misji miało problem ze startem. Dla przykładu misja Judy w jej mieszkaniu nie triggerowała się w zasadzie do samego końca gry. Jedna z misji Johnniego - ta w której ktoś musi oddzwonić - w zasadzie w ogóle się nie odpaliła i jej nie ukończyłem w pełni.


Tak ogólnie nie czułem, żeby to była dla mnie gra, która zasługuje na więcej, niż 8/10. Pewnie innym podeszła bardziej, dla mnie w wielu aspektach była po prostu spoko, a tylko w kilku wybitna. Misje to coś, co moim zdaniem mocno odróżnia REDów od innych twórców, bo często mają to coś. Nawet nie chodzi mi o wątek główny, tylko te misje poboczne. Mam wrażenie, że mało było takich na jedno kopyto, a w świecie zdominowanym przez kopiuj-wklej, to rzadkość. W tym miejscu powinienem dowalić jeszcze bardziej, niż ostatnio grze Death Stranding 2, ale się powstrzymam. W końcu to inny typ gier, choć podejrzewam, że gdyby REDzi dostali historię Sama do rąk, to byłaby znacznie bardziej urozmaicona. Dlatego poniekąd nie boję się o Wiedźmina 4.


Co do zakończeń, to chyba nie urwały dupska. W sensie były OK, ale nie dawały ciarek na plecach, nie były bardzo emocjonalne. Nawet jak się wybrało takie, w którym ktoś umierał, to w zasadzie nie miałem żadnej reakcji. Podobała mi się relacja V i Johnniego, jaką wypracowałem podczas gry, ale to wszystko. Fajny koncept, ale mam wrażenie, że urwany zbyt szybko. Może dodatek dałby więcej. Sporo pozytywnych emocji było związanych z Panam i jej misjami, choć nie wszystkimi. To była taka część gry w której faktycznie czułem to co chcę by gry mi dawały - mimo że nie było romansu.


Koniec, końców czuję się lepiej po ukończeniu Cyberpunka 2077, niż po ukończeniu Death Stranding 2.


--------

#gamesmeter - tera nie zapomniałem

#dziwengrawgry < do blokowania

#gry #cyberpunk2077 #grykomputerowe

566c2fff-0653-4969-9e4b-67664c84b970

Komentarze (21)

eloyard

@Dziwen ehhh, że też nadejszły czasy, że trzeba się tłumaczyć z tego czemu wystawiło się tak niską ocenę - 8/10 xD

Dziwen

@eloyard czemu tłumaczyć? Po prostu napisałem co myślę. Na papierze 8/10 wygląda dobrze, ale patrząc na to ile dostaliśmy fantastycznych gier przez ostatnie 15 lat, to podejrzewam, że mimo tak wysokiej oceny, nie umieściłbym go w moim prywatnym top 20.

eloyard

@Dziwen nawet te jedno zdanie brzmi dla mnie trochę jak niepotrzebne hmmm "meta-tłumaczenie", tj. opisujesz co wpłynęło na ocenę, to się podobało, to się nie podobało i tyle, a te dodatkowe "a tylko 8/10 bo" wpisuje się w trend że teraz wszystko poniżej 9/10 czy 10/10 to jakiś szrot jest (jeszcze kilka lat temu to było 7/10 xD) i trzeba powtarzać i podkreślać uzasadnienie odjęcia punktów. Znam kupę gier które oceniłbym obiektywnie na solidne 5/10, a miałem z nimi kupę zabawy, tyle że w życiu nie zagrałbym w tę grę ponownie, ani specjalnie innym nie polecał. Rzuciło mi się w oczy, bo jest wyczulony na próby marketingowe wpychania każdej produkcji AAA na 10/10 i traktowania wszystkiego poniżej jako jakiejś porażki.


Przypomina mi się shitstorm jaki był przez lata po premierze New Vegas, które nie wyrobiło się do 85/100 na Metacriticu i nie dało Obsidianowi zarobić dodatkowej premii.


A ogólnie to chyba jeszcze poczekam czy z jednego pacza do tego Sajberpanka nie wypuszczą w takim razie zanim zacznę, kupione już, jeść nie prosi, spierdolić - daleko nie spierdoli xD Może się przełamię i tę 9070 (XT?) kupię jeszcze w jakimś promo...

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Dziwen to też pokazuje, że oceny gier, a już na pewno oceny gier na premierę nie mają sensu- Cyberpunk jest tego doskonałym przykładem, bo on powinien spokojnie wyjść rok-półtora później. A nawet gdyby to weź sam powiedz na ile byś ocenił Cyberpunka na dzień premiery a na ile teraz biorąc całokształt- 2 różne produkty. No ale niestety branża growa i wszystkie media ścigają się na to kto pierwszy wysra z siebie jakiś tekst po zdjęciu embarga bo to generuje kliki, wyświetlenia i mamonę. A ścigają się, bo ludzie jak przychodzi dzień premiery to się trzepią, żeby dostać od razu gotową odpowiedź i wygodną cyferkę, która jak wszyscy wiemy jest obiektywna, nieomylna i zawiera wszelkie aspekty ocenianego produktu

Dziwen

@eloyard nie ma czegoś takiego, jak obiektywna ocena, zwłaszcza jak czytasz taką wystawioną przez randoma w necie. Ja się na to nie silę. Moje oceny są w 200% subiektywne. Może jak przestaniemy udawać, że coś jest obiektywne, to zaczniemy widzieć bardziej prawdziwy obraz tego, jaka jest dana gra. Zwłaszcza jak oceny i spostrzeżenia recenzującego zgadzają się z naszymi. Tym samym w poważaniu mam to ile wystawia IGN, czy inne Gry-Online. U mnie to jest 8/10 bo mimo krytycyzmu to nadal gra na poziomie o kilka lig wyższym, niż inne w które grałem przez lata, ale i niższym, niż moja topka. Nie widzę też nic złego w uzasadnieniu czemu taka ocena i czemu to znaczy, że gra nadal nie jest najlepsza.


Co to w ogóle znaczy obiektywnie w odniesieniu do gier, filmów, czy książek? To, że są piękne słowa nagle znaczy, że książka będzie piękna? A co jak jest pusta? Jak chcesz obiektywnie ocenić historię, która z tobą nie rezonuje? Nie ma czegoś takiego, jak w pełni obiektywna ocena. Tomasz Raczek miał o tym świetny monolog. Nie jestem w stanie ci go znaleźć, bo był wpleciony w jeden z jego programów - nie wiem który - ale znalazłem wywiad z nim, w którym mówi coś o filmach, z czym zgadzam się w 200%, też przekładając to na gry i książki.

eloyard

@Dziwen oczywiście że jest obiektywna ocena. Moja ocena jest zawsze obiektywna, a wszyscy inni się nie znają.

Agannalo

@Dziwen ja w ogóle nie umiem łyknąć tego klimatu. Bardzo lubię Sci-fun i styl cyberpunkowy, ale mam odczucie że poruszam się ciągle po makiecie. Przeszedłem grę kilka miesięcy po premierze i później kolejny raz po wydaniu dodatku. Wciąż to wrażenie pustki było dość przytłaczające i jakoś nie umiałem czuć radości z eksploracji. Ciężko wystawić też ocenę, bo grę która jest całkowicie do d⁎⁎y nie przejdziesz 2x, a z drugiej strony czuć jakiś niedosyt

Dziwen

@Agannalo w sumie ciekawe, że tak duża gra, niby masa postaci wokół, a jednak czuje się pustkę poza misjami.

ZohanTSW

Mnie to zastanawia jak mogłem mieć takie szczęście, że przeszedłem cyberpunka w wersji 1.03, czyli tylko z pierwszymi łatkami i dało się grać, z bugów to tylko raz mi się jakiś samochód na poboczu zapadł pod ziemię, że wystawał mu tylko dach i to tyle

Chyba wszyscy w tej grze są po prostu wyczuleni na najmniejsze bugi.

No i ten lewitujący xd to akurat nie jest mały bug, ale też nie jest problematyczny

Dziwen

@ZohanTSW miałem bossów, co mieli być trudni, a blokowali się na przeszkodach i stali w miejscu. Miałem misje z błędną lokacją rozpoczęcia rozmowy - rozmawiałem z typem co był piętro wyżej, bo gra to miejsce dialogowe wyznaczyła pod podłogą. Miałem znikających przeciwników i takich, co blokowali się w niedostępnych budynkach i nie dawali opcji na przejście misji (bo miałem zabij wszystkich przeciwników, a nie mogłem). Sporo tego było i niektóre naprawdę wymagały kreatywnego obejścia lub dupy z betonu i robienia czegoś po naście razy, żeby wreszcie się udało. Np. Bazę Delamaina znam na pamięć, bo przez jedno miejsce musiałem ją przechodzić około 10 razy.


Kwestia szczęścia pewnie. Pod koniec nie miałem już praktycznie nic poza pojawiającymi się czasem z powietrza ludźmi i samochodami.

ZohanTSW

@Dziwen musiałem mieć bardzo dużo szczęścia xD

Dziwen

@ZohanTSW myślę, że jest tak, jak napisał kolega @KsRobag . Mimo naprawy patchami, nadal sporo zależy od tego, jaki masz sprzęt i nie chodzi o samo to, czy masz mocną kartę, tylko czy ta konkretna nie jest problematyczna dla Cyberpunka. Ja grałem w sumie na 2 kartach zielonej i czerwonej, [dwa różne podejścia] i obie miały swoje problemy, mimo że jedna raczej była na porządnym poziomie. W sumie wcale bym się nie zdziwił, gdyby to jednak zależało od procesora. Sam grałem tylko na Ryzenie 5 5600. Fizyka najbardziej cierpiała, a za nią odpowiada chyba właśnie CPU.

ZohanTSW

@Dziwen no to u mnie śmiesznie, zacząłem na RX480, skończyłem na 6650XT xd

CPU w obu przypadkach R5 3600


Ciekawy może być to powód. Pisanie gier jest gorsze niż embedded xd w embedded mało kto chce, żeby program działał na wielu hardware'ach, a w branży gier to chleb powszedni widocznie

Pstronk

Będziesz leciał dodatek? Bo jak dla mnie to jest mocno na plus w stosunku do podstawki.


A jeśli chodzi o zakończenia. UWAGA Spojlery jakby co. Ja miałem to gdzie Saburo wraca w ciele syna a V leci na stację kosmiczna żeby go wyleczyć a później ma wybór czy idzie do zamrażarki czy wraca na ziemię żeby umrzeć. I wybrałem powrót na ziemię. I muszę przyznać że było to jedno z lepszych zakończeń jakie miałem okazję widzieć w grach. W świecie korporacji zostajesz wyruchany przez korporację.

Dziwen

@Pstronk ja właśnie się tego spodziewałem, dlatego wybrałem to z Johnnym u sterów. Trudno to nazwać happy endem, ale w sumie sam koniec jest otwarty na to, że V może przeżyć. Rogue ginie podczas ataku na Arasaka Tower, Johnny się poświęca na końcu, ale ciało naszej bohaterki i tak nie wytrzyma dłużej, niż 6 miesięcy. V przejmuje Afterlife i ma misję w kosmosie, która może w jakiś sposób ją uratować.

Gilgamesh

@Dziwen ja przechodziłem dwa razy. Od razu po premierze i przy okazji grania w dodatek, gdy zmienili mechaniki awansów. Za 2 razem jako kobieta i postawiłem na umiejętności hackerskie. Dodatkowe wyzwanie gdy próbujesz każdą misję przejść bez wykrycia


Oczywiście gra ma cały czas trochę błędów ale ogólnie jest świetna i pełna ukrytych smaczków

KsRobag

#dałbymdychę


Myślę, że ocena mocno rozbija się o stylistykę. Personalnie settingów punkowych jakiś gorąco wielkim fanem nie jestem, ale jednak lubię to bardziej przyziemne, dystopijne podejście. Nie ma idealnego rozwiązania, ludzie to siusiaki, ile się nie nastarasz to ktoś przyjdzie i nasra. Bardziej mi to brzmi niż takie Skyrimowe zakończenie wojny domowej przez jednego człowieka, bo wziął i połamał na kolanie każdego jednego żołnierza drugiej strony. xD


Ja dużo odczekałem po premierze zanim zagrałem (dosłownie parę tygodni temu skończyłem platynować), więc pewnie największego bagniska błędowo-robaczego uniknąłem, ale nie trafiłem na nic co by mnie odcięło od progresu czy uniemożliwiło ukończenie jakiegokolwiek zadania. Poza notorycznym "katapultowaniem" pojazdów w powietrze po ich zawezwaniu, czy doczytywaniem elementów otoczeniu już po moim dotarciu do nich (i kilkusekundowym zastanawianiu się, czemu jest tu niewidzialna ściana) był spokój. Chyba raz musiałem zrobić quickloada bo rozmowa przerwana przez walkę nie wznowiła się sama. I raz nie mogłem wchodzić w interakcje z obiektami i osobami, też naprawione quickloadem.


Zastanawiam się, czy to nie jest jakaś niekompatybilnosć sprzętowa, że może gierka się nie lubi z pewnymi konfiguracjami, bo miałem okazję z dwiema osobami o tym pogadać i u nich nie było takich kwiatków wcale, a jedna z tych osób ma na pewno dużo świeższy sprzęt ode mnie. Przy okazji ciekawe, czy sama obecność dodatku coś przypadkiem naprawia?


Co do zakończeń to ja byłem bardzo usatysfakcjonowany, a te krótkie scenki epilogowe na napisach potrafią duszę i serce wyżymać do sucha (choćby wariant z zakończeniem sprawy "na własnych warunkach"). Zwłaszcza zakończeniu odblokowywanym przez dodatek, Wieża.


No i mnie kompletnie kupił system rozwoju postaci, mnogość buildów i kombinacji sprzętu, perków, wszczepów, metod ich zastosowania jest obłędna. W porównaniu do trzeciego Wieśka, gdzie levelowania postaci i wsadzania ledwie kilku małych bonusów w sloty nienawidziłem z pasją i przez to niemal zawsze grałem pod znaki bo jako jedyne cokolwiek się zmieniały, progres jest niesamowity i liczę na przeniesienie tych zdobyczy do W4.


BARDZO polecam DLC. Dużo dodaje, nie tylko fabularnie, ale i gameplayowo.

Dziwen

@KsRobag bardzo chiałem spróbować, ale akurat jak grałem nie było na przecenie. Trochę szkoda, bo bardzo mnie ciekawiło co zrobili z Idrisem Elbą.

Myślę, że sporo zależy od tego, jak podejdziesz do historii. Jak z Tobą rezynowała, to odbierzesz ją inaczej - lepiej, niż ja. Mnie niestety nie porwała. Miała swoje momenty, ale czegoś mi tu brakowało. Dla przykładu z tego typu gier, u mnie Deus Ex Mankind Divided to taki świat, który kupuję w 200% i nie mogę przeboleć, że nowy DE już nie powstanie.

KsRobag

@Dziwen Oj Deus Ex to niepowetowana strata jest, mi Cyberpunk właśnie dziurę po Adamie Jensenie zapełnił i podrapał tą potrzebę na jakieś pierwszoosobowe skradanio-strzelanie w sosie z zaawansowanych technologii i problemów społecznych.


Może to jest plan, odłożyć teraz i wrócisz sobie kiedyś na świeżo jak domkniesz dodatek.


A tak jeszcze z innej beczki - na postacie wywracałeś oczami czy się podobały? Ogrywane po polsku czy angielsku? Bo IMO fabuła wątku głównego jakoś specjalnie wybitna sama w sobie nie jest, ot banda gamoni z przerostem ambicji rzuca się na ciut za duży cel, ale interakcje z ludkami, sposób opowiedzenia tej historii bardzo jej dodaje w moich oczach uroku.

Dziwen

@KsRobag po angielsku.

Dla mnie chyba przeszkodą do "poczucia" tej fabuły, jak i misji pobocznych, i samych postaci, było to, jak szybko się kończyły w miejscach, które wydawały się nieodpowiednie. Wiele historii dla mnie wymagało pociągnięcia, żeby były trudniejsze lub łatwiejsze od strony moralnej. Myślę, że jedyne które faktycznie to miały dobrze zrobione, to Panam i nomadzi, i River Ward. Nadal jestem w szoku, że ta gra bez dodatku dosłownie kończy się na dotarciu do córki Saburo. Nadal jestem w szoku, że misje Dalamaina to przyprowadź wszystkie auta, dostań się do rdzenia, niech Johnny wyjaśni ci wszystkie opcje moralne i wybierasz, zamiast dodatkowych misji, które by naprowadziły V na myśl, że z D dzieje się coś niedobrego i jego "dzieci" nie żartowały, jak groziły, że nie poddadzą się bez walki. Sporo misji wydaje się tak urwana przed zakończeniem. Pewnie ma to swój urok, bo V jest zbyt słaba, by odkryć np. kto przepisywał mózgi Peralezów. Z innej strony zostawia to pewien niedosyt.


Brak jasnego antagonisty też robi swoje. No bo Arasaka mimo że niemoralna, nie wywołuje nienawiści, a przynajmniej nie taką, jaką by mogła. Yorinobu był mi obojętny, Voodoo Boys też. Adam Smasher prawie nie był obecny w grze. Świat Night City jest szary. Kontrast do DE:MD jest dla mnie ogromny.

notak

@Dziwen Podchodziłem ze dwa razy ale jakoś ui, drzewko skilli, piszczące dźwięki - jakoś mnie ta gra przytłacza i męczy po kwadransie.

Zaloguj się aby komentować