Mam konkretną bekę przeglądając na Tik Toku kanał Nam Zależy i wywody intelektualne Tradera 21. Tak się chyba ów spec od ekonomii nazywa. Gość jest tak poodklejany od rzeczywistości, że oglądanie go w wolnej chwilii to złoto na poprawę humoru. Typowy polski Janusz-biznesu, który chciałby, żeby ludzie tylko pracowali i nie mieli życia prywatnego. Najlepiej, żeby studenci już od pierwszego roku zaliczali wszystko w zerówkach, nie imprezowali, nie poznawali drugich połówek i w wolnych chwilach skupiali się jedynie na pracy. Po to, żeby tacy jak on mogli sobie spijać śmietankę, dysponując tanią siłą roboczą. No ale to jeszcze okej, statystyczny polski biznesman. Natomiast najbardziej uderzył mnie tekst w którymś z filmików o tym, że jak pochodzisz z biednej rodziny to masz w życiu łatwiej, bo nie masz zabezpieczenia w postaci rodziców, którzy Ci pomogą i możesz uczyć się na błędach XDDDDD
No to powiem szczerze, że po c⁎⁎ju masz łatwiej. Jesteś jakimś tam Areczkiem z jakiejś biednej i niewykształconej rodziny, w której stary leży na⁎⁎⁎⁎ny na wersalce. A matka zasuwa na 2 etaty, żeby być w stanie zapłacić rachunki, bo inaczej prąd odetną. Oczywiście zasuwa w jakiejś prostej robocie, bo do innej nie ma kwalifikacji. A ty jak skończysz 18 lat musisz iść do gówno pracy w kołchozie, bo do innej nie masz kompetencji. A na edukację nie możesz sobie pozwolić, bo oprócz Ciebie jest trójka młodszego rodzeństwa do utrzymania.
Tymczasem Twój kolega Oskar, którego rodzice mają bardzo dobrze prosperującą firmę albo są lekarzami, może skupić się na nauce do 25-26 roku życia. Rodzice zafundują mu prywatną szkołę, korepetycje, zadbają o edukację, wyślą na jakieś obozy albo praktyki naukowe za granicą itp. No i przecież to oczywiste, że on ma gorszy start w życiu, bo jak skończy medycynę i zostanie lekarzem albo przejmie przejmie którąś z firm po ojcu, to nie będzie miał kiedy stracić niewielkich oszczędności życia, mieć komornika na karku i nauczyć się prawdziwego życia
Typowe prawackie brednie o tym, że jak jesteś z biednej rodziny, urodziłeś się w jakimś zadupiu w Polsce B, to osiągniesz więcej niż twoi rówieśnicy z zamożnych i wykształconych rodzin. Gówno prawda. Większość osób pochodzących z takich biednych rodzin nie zostaje prężnymi i dynamicznymi przedsiębiorcami szanującymi pieniądze, tylko powiela błędy rodziców i kończy pod sklepem. Albo w najlepszym przypadku na jakiejś produkcji w Januszexie.
Przypadków w których gość pochodził z bardzo biednej rodziny i ciężką pracą doszedł do wielkich pieniędzy jest niewiele. Zdarzają się, ale w skali ogólnej to margines. A nawet jeśli, to taki gość musiał poświęcić kupę czasu, zdrowia i życia na to, żeby być w punkcie Oskarka, któremu rodzice zafundowali edukację oraz dobre studia i po ich skończeniu przejął któryś z ich biznesów. Albo np. po skończeniu medycyny otworzył prywatny gabinet, jadąc na renomie i nazwisku ojca-lekarza/matki-lekarki, więc od razu miał pacjentów. Zdarza się również, że bogaty dzieciak przećpa fortunę rodziców i będzie na dnie. Jednak w przytłaczającej większości lekarzami, prawnikami, właścicielami prężnych firm nie zostają dzieci z biednych rodzin robotniczych, tylko właśnie te z lekarskich, prawniczych, nauczycielskich, przedsiębiorców itp. Dlatego jak słucham takich odklejeńców to śmiać mi się chce niczym z korwinistycznej teorii biednego sprzedawcy paróweczek na ulicy, który po roku czy dwóch jest właścicielem wielkiej sieciówki fast-food
#bekazprawakow #przemyslenia
