1230 + 1 = 1231
Tytuł: Władca much
Autor: William Golding
Kategoria: powieść
Wydawnictwo: Mediasat Poland
Format: papierowa
ISBN: 83-89651-78-5
Liczba stron: 181
Ocena: 9/10
Prywatny licznik 15/50
Na skutek katastrofy lotniczej grupa chłopców trafia na bezludną wyspę. Nie mając nad sobą dorosłych przez pierwsze dni żyje beztrosko. Budowa własnej małej społeczności spełza jednak na niczym. Przez pierwsze dni kontrolę nad grupą sprawuje Ralf, ale z czasem jego konkurent Jack tworzy grupę myśliwych, która wprowadza dziki terror. Dochodzi do upadku mikrospołeczeństwa.
Książkę po raz pierwszy czytałem w wieku trzynastu lat, gdy w gimnazjum po raz pierwszy pojawiło się hasło antyutopia i zainteresowałem się tym gatunkiem literackim. No, jakiś udział w sięgnięciu po tytuł miał również... serial Włatcy móch, który był wówczas produkowany. Po kilkunastu latach pamiętałem tylko konchę jako symbol demokracji, Prosiaczka i Simona. Gdzieś przewijały mi się również kadry z ekranizacji z 1990 roku, którą po raz pierwszy obejrzałem... w momencie pisania tejże recenzji. Książkę po raz drugi przeczytałem w ten weekend, już z zdecydowanie większym zrozumieniem.
Mam świadomość, że ludzi darzę głęboką nieufnością i w każdym obcym widzę wroga. Historia, którą napisał Golding, nie wzbudza we mnie zaskoczenia. Człowiek z natury jest zły i bez kontroli z zewnątrz doprowadzi do krzywdy swojej i innych. Powieść jest uniwersalną historią o upadku człowieka. Tylko pojedyncze elementy (wspomnienia o istnieniu telewizji i wojny nuklearnej na świecie) wskazują, że książka powstała nie wcześniej niż po 1945, a nie np. w XIX wieku. Bohaterowie są bardzo dobrze nakreśleni. O ile Jack od samego początku jest przedstawiany jako ten zły, czytając ma się mieszane odczucia co do Ralfa i Prosiaczka. Dopiero z czasem zaczyna się ich dostrzegać inaczej. Nie jestem zaskoczony, że książka uchodzi za kanon XX-wiecznej literatury.
Ekranizacja z 1990 roku jest luźną adaptacją książki. Jak mi ktoś podpowie, jak tu zrobić spoiler, to wymienię różnice w komentarzu. Jest jeszcze wersja z 1963 roku. Jak znajdę kiedyś wolny czas i pirat... znaczy film to również obejrzę.
Na zakończenie pozostaje mi dodać, że ilekroć pojawiał się w książce Prosiaczek, to wyobrażał go sobie jako... A'Tomka z komiksów Papcio Chmiela. Ot biedak trafił na Sentinel Północny.
#bookmeter #bapitankombaczyta #powiesc #antyutopia





