Zdjęcie w tle
hejtoczyta

Społeczność

hejtoczyta

210

Społeczność osób lubiących czytać książki.

492 + 1 = 493

Prywatny licznik: 28+1=29


Tytuł: Domy bezdomne

Autor: Dorota Brauntsch

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Dowody na Istnienie

ISBN: 9788365970329

Liczba stron: 208

Ocena: 6/10


Kontynuacja zaległości: o ile poprzedni reportaż podejdzie każdemu bez wyjątku, tak ten jest dosyć, hm, wyrafinowany. Nie mogę odmówić autorce pisania przepięknym językiem, ale bycie na tropie starych, ceglastych domów na ziemi pszczyńskiej po prostu do mnie nie trafiło, choć doceniam zaangażowanie w temat i dążenie do zachowywania cennej przeszłości. Ale żeby aż z podejściem 'kiedyś to były domy, teraz to już nie ma domów'? Trochę tego za dużo, za dużo pisania o cegłach i wszystkim dookoła od serca, a za mało w tym rozwagi i pomysłu. Chociaż zrozumiem, jeśli kogoś zainspiruje do własnych poszukiwań takiej przydomowej historii w swoim regionie


#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #polska

64dc5907-debd-4086-8b80-9d7c181e696a

Zaloguj się aby komentować

491 + 1 = 492

Prywatny licznik: 27+1=28


Tytuł: Ogień wyszedł z lasu

Autor: Dawid Iwaniec

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Dowody na Istnienie

ISBN: 9788394916084

Liczba stron: 308

Ocena: 8/10


Czas na odrabianie zaległości "spowiadania się" z książek, na pierwszy ogień (he, he) reportaż, który czytało się absolutnie znakomicie, wymarzony scenariusz filmowy na przyszłość. Jest tu absolutnie wszystko — zbudowanie napięcia, nagłe zwroty akcji, poczucie nadchodzącej katastrofy, cudowny ratunek, łzy tragedii i szczęścia, etc. Naprawdę wymarzona książka na wolniejszy, letni dzień, przybliżająca tragiczny pożar sprzed 30 lat


Może i niewiele treści do rozważania i pozostania z człowiekiem na dłużej (za co cenię reportaże najwięcej) czy wracania do książki później, ale brak możliwości oderwania się od akcji absolutnie gwarantowana. Znakomita książka


#bookmeter #ksiazki #polska

779bd6a2-d552-45d5-8709-dc8c5a01ce1f
Wrzoo

@bojowonastawionaowca /uzytkownik/bojowonastawionaowcao, nie słyszałam o tym pożarze ani o tej książce. Chętnie przeczytam - dzięki!

Cron_Arri

@bojowonastawionaowca Mieszkam w Kuźni od urodzenia. Pożar w rok mojego urodzenia, parę lat później powódź, parę lat temu przeszedł tędy huragan i powalił mnóstwo drzew, a na dokładkę potem przyjechali saperzy miny rozbrajać i trzech zginęło.


Tutaj jest więcej tematów na scenariusz niż się może wydawać.


Aaa... Jeszcze parę lat temu policjant zabił swoją rodzinę i popełnił samobójstwo.


Kuźnia ma koło 5k mieszkańców więc tu się dzieje często i gęsto xD

bojowonastawionaowca

@Cron_Arri damn, dobre miejsce do życia :p

Zaloguj się aby komentować

481 + 1 = 482


Tytuł: Czortków 1919

Autor: Michał Klimecki

Kategoria: historia

Ocena: 8/10


Relacje polsko-ukraińskie są dość zawiłe. Im dalej w las, tym więcej drzew. Ta książka jest pewnym przewodnikiem. Okres zaraz po I wojnie światowej to wojny o granicę i wojna domowa w Rosji. Do tego dochodziła nie pewność granicy z Niemcami, którą na szczęście udało się rozwiązać drogą dyplomatycznie. Miało to swoje przyłożenie podczas wojny w Galicji Wschodniej. Wojska polskie walczyły głównie z Zachodnioukraińską Republiką Ludową, a w znaczniej mniejszość z wojskami Symona Petlury. Petlurze wojna z Polską nie była rękę, gdyż wojna z bolszewikami i białymi była znacznie ważniejsza. Książka opisuje polską ofensywę, ukraińską kontrofensywę i ostateczną polskie natarcie. Jednak to nie na polach Galicji kwestia sporna została rozwiązana, a drogą dyplomatyczną. Mocarstwom na rękę była Polska, w której to nie było elementów rewolucyjnych (podobnie w Rumuni) oraz zdano sobie sprawę z klęski białych w Rosji. Tak więc Polska lepiej wypadała niż nieuznawane przez nikogo quasi państwo, które miało ciągoty do bolszewików. Ponownie w czasie II wojny światowej dała o sobie znać Galicja Wschodnia, gdzie Niemcy rekrutowali do dywizji SS "Hałyczyna" synów i uczestników wojny polsko-ukraińskiej.


Prywatny licznik: 93/200


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

44fa988b-88ad-4491-a5ed-279ffd76c3fa

Zaloguj się aby komentować

482 + 1 = 483


Tytuł: Samolot myśliwski P-47 Thunderbolt

Autor: Michał M. Mietelski

Kategoria: technika

Ocena: 7/10


Książka z serii:" Typy Broni i Uzbrojenia". Tak jak w poprzedniej recenzji i ta książka to kontynuacja innej (P-35). Tutaj autor na początek przedstawił sylwetki trzech konstruktorów i koncepcje, co do budowy myśliwców. Dodatkowo jest też wzmianka o zastosowaniu w myśliwcach sprężarki, która pozwalała zyskać 2000 do 3000 metrów dodatkowego pułapu. Zmiany te wymusiły modyfikację strategii obrony państwa.


Prywatny licznik: 92/200


#bookmeter

7b14c2dd-e547-4313-8d4a-e7c74a7f7e40

Zaloguj się aby komentować

481 + 1 = 482


Tytuł: Samolot bombowy Dornier Do 217

Autor: Benedykt Kempski

Kategoria: technika

Ocena: 7/10


Książka z serii:" Typy Broni i Uzbrojenia". Właściwie to kontynuacją książki o Do-17. Mowa tu o głębokiej modyfikacji ostatniego z wariantów podstawowej wersji płatowca. Zwraca uwagę szerokie zastosowanie samolotu: bombowiec, torpedowiec, myśliwiec nocny i bombowiec zdolny do odpalania bomb szybujących/zdalnych. Z uwagi na przejście Niemiec do obrony, produkcja trzech typów bombowców jednocześnie nie miała sensu, Dorniery zaczęły ustępować Junkersom.


#bookmeter

91bc5e71-0e82-4378-a8f9-fde76f4c5026

Zaloguj się aby komentować

468 + 1 = 469


Tytuł: Samolot bombowy Junkers Ju 87 D-H

Autor: Wiesław Bączkowski

Kategoria: historia

Ocena: 6/10


Książka z serii: " Typy Broni i Uzbrojenia". Wersje od D do H dla Ju-87 oznaczają przejście z bombowca nurkowego do roli samolotu szturmowego. Mowa o zastosowaniu działek i opracowanie specjalnej taktyki atakowania sowieckich czołgów. Książka obejmuje oprócz konstrukcji również zastosowanie bojowe.


Prywatny licznik: 90/200


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

fdb6d060-cd6a-4afa-83da-66586b1ecb4a

Zaloguj się aby komentować

467 + 1 = 468


Tytuł: Czołg lekki Stuart

Autor: Wojciech Gawrych

Kategoria: historia

Ocena: 6/10


Książka z serii: " Typy Broni i Uzbrojenia". Tym razem o Stuarcie lub jak to woli M3/M5. Czołg stworzony z racji tego, że innych nie było na "półce", kiedy to Brytyjczycy pozostawili sporo swojego sprzętu we Francji. Głównie kojarzy się z Afryką i kilkoma wersjami, które powstały na jego bazie. Książka głównie opisuje konstrukcję niż tego jak został wykorzystany bojowo.


Prywatny licznik: 89/200


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

8d232ee8-fe92-4d91-adce-7e66f220e8eb

Zaloguj się aby komentować

466 + 1 = 467


Tytuł: Charków-Donbas 1943

Autor: Łukasz Przybyło

Kategoria: historia

Ocena: 8/10


Łabędzi śpiew na froncie wschodnim. Tak można określić charakter walk na tytule książki. Rzecz się dzieje, kiedy to 6. Armia nadal jest okrążona, a tamtejszy kocioł jest systematycznie zmniejszany. Niemcy musieli się cofnąć, wojska sojusznicze są rozbite i niezdatne do użycia. Stawka postanowił pójść za ciosem i z marszu przejść do ofensywy. "Odbito" Charków i gnano co sił do przodu. Jednak logistyka, a raczej jej brak dał o sobie znać. Dojście do Mariupola nie było realne. Niemcy rozpoczęli kontruderzenie. Z racji braku czasu i możliwość, stworzono grupy bojowe, które składały się z różnych rodzajów wojsk (Kampfgruppe) w rezultacie odbito Charków i Biełgorod. Niemcy poczuli, że mogą jeszcze coś ugrać na foncie, a Stawka, że bez logistyki nic nie zrobią. Podobnie jak to, że jednym uderzeniem nie zdołają nic ugrać.


Prywatny licznik: 88/200


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

f7c4cc7d-ee26-4100-bbac-8e8a7ca92fa2
michal-g-1

Chyba Stalino a nie Donbas?

Zaloguj się aby komentować

447 + 1 = 448


Tytuł: Zwrotnice dziejów. Alternatywne historie Polski

Autor: Andrzej Chwalba, Wojciech Harpula

Kategoria: historia

Ocena: 8/10


Książka to rozmowa redaktora z historykiem. Już na wstępie oznajmiają, że to nie alternatywna wizja historii Polski, tylko co by było gdyby. Krzywousty nie dzieli państwa między swoich synów. Scentralizowany kraj nie potrzebuje Krzyżaków, albo Zygmunt Stary niszczy zakon i włącza Prusy Zakonne do Korony. Państwo pruskie nie powstaje i jakie ma to przełożenie na losy Europy. Autorzy nie wybiegają daleko na przód z wizją, bo już to fantastyka. Prawie każdy zastanawiał się, co by się stało gdyby zrobił y zamiast x, a co losów Polski to tym bardziej.


Prywatny licznik: 87/200


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

584db3dc-700e-44d0-8c9c-da09a040b989

Zaloguj się aby komentować

446 + 1 = 447


Tytuł: Samolot bombowy B-25 Mitchell

Autor: Lechosław Musiałkowski

Kategoria: technika

Ocena: 6/10


Książka z serii: "Typy Broni i Uzbrojenia". Z B-25 głównie spotkałem się z racji wojny na Pacyfiku, gdzie były przedstawiane jako nosiciele działa 75 mm, pokaźnej liczby karabinów maszynowych 12,7 mm w części nosowej i "odbijających" się bomb. Tutaj niestety głównie autor skupił się na przedstawieniu kolejnych wersji, zaledwie dotykając ich szlaku bojowego. Szkoda.


Prywatny licznik: 86/200


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

ca9f8d38-4c58-4bbb-a05a-99d28b2c9f76
michal-g-1

Widziałem tą książkę 30 lat temu

Zaloguj się aby komentować

445 + 1 = 446


Tytuł: Samolot szkolno-treningowy Jak-11 (C-11)

Autor: Zbigniew Luranc

Kategoria: technika

Ocena: 6/10


Książka z serii: "Typy Broni i Uzbrojenia". Jak-11 powstał na bazie Jaka-3. Wzięto prototyp dobrze znanego samolotu i zaczęto go przerabiać, powiększając kabinę. Nie miał zbyt dużego pola do popisu z racji wejścia do służby płatowców o napędzie odrzutowym.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

023485ec-a8db-4f1a-84fe-5bc5f03def1c

Zaloguj się aby komentować

426 + 1 = 427

Prywatny licznik: 26+1=27


Tytuł: Na oczach wszystkich

Autor: Katarzyna Włodkowska

Kategoria: reportaż

Wydawnictwo: Wielka Litera

ISBN: 9788380328266

Liczba stron: 328

Ocena: 9/10


Reportaż dla mnie — niemalże ideał. I to mimo że w moje dotychczasowe ideały zupełnie nie trafiał. Historia bardzo głośna, przez media określona jako sprawa polskiego Fritzla — mężczyzna od momentu ślubu bił swoją współmałżonkę, a później także izolował społecznie i systematycznie przez prawie 2 lata więził w swojej piwnicy, karmiąc ją chlebem nasączonym wodą i spermą. Przemoc nie była skierowana wyłącznie w stronę kobiety, ale również w stronę zaledwie kilkuletnich córek, które były wiązane, zaklejane taśmą klejącą czy zmuszane do bicia mamy (prawie dosłowny cytat — bo jak mamę zabijemy, to będziemy mieli nową mamę). Kiedy w końcu odważyła się na ucieczkę, to pomimo złożenia zeznań, nie udało się osiągnąć sprawiedliwości, bo nikt inny nic nie widział i generalnie "taki dobry chłopak był". Udało się dopiero parę lat później, za sprawą m.in. notatników, zapisywanych przez rosnącą, ale wciąż kilkuletnią córkę. Więcej szczegółów chyba nie ma co podawać, szczególnie że to była bardzo głośna medialnie sprawa i można wygooglować.


Skupić się wolę jednak na tym, co w mojej ocenie jest największą wartością książki — ale domyślam się, że nie każdemu może to przypaść do gustu. O ile starania autorki w dążeniu do wyjaśniania historii zasługują na chwałę, tak absolutnie znakomite jest obudowanie tej historii z praktycznie każdej strony przez interesujące, ale i wartościowe dla historii fakty. Począwszy od historii niderlandzkich imigrantów oraz Kaszubów, poprzez badania masowego kojarzenia krewniaczego w lokalnych społecznościach, aż po wzbogacające lekturę informację psychologiczne i psychiatryczne czy statystyki z wymiaru sprawiedliwości i systemu opieki społecznej. To wszystko pięknie pokazuje, że taka tragiczna historia mogła się zdarzyć wszędzie, jeśli tylko zaistniał szereg sprzyjających do tego okoliczności; że to pojedyncze zdarzenie, na które nikt nie miał wpływu, ale wielokrotne błędy systemowe, które w Polsce od wielu lat wciąż obowiązują.


Pytanie więc na koniec kłania się samo — czy lekcje zostały odrobione, czy jako system i społeczeństwo wyciągnęliśmy z tego tragicznego przypadku niezbędne wnioski? Wydaje się, że nie — i to jest moim zdaniem w tej historii najtragiczniejsze, że takich "polskich Fritzlów" może być niestety więcej.


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #polska #patologia

ce3fffb3-13ab-4304-a58e-ad3e5bae5e90
GtotheG

@bojowonastawionaowca chyba kojarzę tą historię, opowiedzianą z innymi szczegółami w inny sposób. Zawsze szokujące w tym wszystkim jest to, że tam jest x innych osób, sąsiadów i nikt nie reaguje. Wszyscy to traktują na zasadzie "no przecież sobie takiego męża wybrała i od niego nie odchodzi, więc pewnie jej dobrze". Z takich przemocowych relacji ciężko jest wyjść, bo ofiary są uzależnione od oprawcy. Jeśli to ta sama historia, to tam chyba mąż jeszcze wypożyczał żonę do gwałtów kolegom.

Nie mogę wyjść z podziwu jak bestialscy potrafią być ludzie. Jak można zamiast iść do prostytutki, zapłacić 100 zł i robić to z osobą, która tego chce, płacić koledze za gwałt na jego zmuszonej do tego żonie... Chore.

bojowonastawionaowca

@GtotheG Największy problem był z tym, że w zasadzie wszyscy sąsiedzi byli w jakiejś linii spokrewnieni z głównym winowajcą — podobnie jak wszyscy biorący udział w zbiorowym gwałcie. Niestety takie społeczności mają to do siebie, że będą dążyć do braku winy sprawcy, bo przecież dobro mojego krewnego jest ważniejsze niż losowej innej osoby — i wydaje mi się, że to właśnie było najważniejszą kwestią, którą trzeba było "obudować" tymi pozostałymi wstawkami.


Ale dlaczego nie zareagowały właściwie opieka społeczna, śledczy, prokuratura, sądy, etc? Czemu nie robiły tego, do czego zostały stworzone? Tutaj leży IMO największa wina i to też autorka w książce stara się wyjaśnić, żeby takim problemom zapobiegać na przyszłość.


Ale już czy problemy wskazane przez autorkę zostały naprawione? Podejrzewam, że nie...

GtotheG

@bojowonastawionaowca to jest dobre pytanie, czemu te instytucje nie robią tego do czego zostały powołane. Chociaż z drugiej strony przypomina mi się historia jakiejś pracownicy społecznej, która została zamordowana przez albo podopiecznego, albo jakiegoś kolesia co się kręcił przy rodzinie, której pomagała. Chyba wywabił ją wtedy telefonem, że w tej rodzinie znów dzieje się krzywda, a laska reagując - pojechała od razu na miejsce i straciła życie. Niestety całe te systemy ochronno-prawne nie działają. Tak samo jak historia pani psycholog, która niedawno została zamordowana przez więźnia, w więzieniu, w trakcie terapii. Zero środków ostrożności, a koleś był w więzieniu za m.in. gwałt. Mi się to w głowie nie mieści. Jest taka babeczka w Niemczech, która zajmuje się kryminologią/kryminalistyką/psychologią, Lidia Benecke - mega dobre wywiady są z nią (btw ma polskie korzenie) i ona opisuje jak system przywracania do społeczeństwa np. pedofili wygląda w Niemczech - ci ludzie nie zostają zostawieni sobie po wyjściu z więzienia - mają terapie, mają leki, mają nowe dane, zakładają nowe życie takiemu człowiekowi i ma on połowicznie szanse zacząć żyć normalnie i się leczyć.

U nas to praktycznie nie istnieje prawdopodobnie. Już pominę tego typu rodziny, że są zniszczone na lata i pewnie nie otrzymują również wystarczającej pomocy psychologicznej i wsparcia po tych wydarzeniach.

Zaloguj się aby komentować

425 + 1 = 426

Prywatny licznik: 25+1=26


Tytuł: Orkiestra bezbronnych

Autor: Chigozie Obioma

Kategoria: powieść

Wydawnictwo: Albatros

ISBN: 9788382151534

Liczba stron: 480

Ocena: 8/10


To, co najbardziej w powieściach lubię, to możliwość przeniesienia się w czasoprzestrzeni — ale i w kulturze — do miejsca, gdzie jest raczej mało prawdopodobne, bym sam się tam znalazł. Szczególnie ważne jest to w przypadku kultury, gdzie, nie oszukujmy się, dosyć ciężko jest poznać i zagłębić się we wszystkie kultury świata. Ale książki takie rzeczy umożliwiają — i nie inaczej jest w przypadku nigeryjskiego pisarza, którego w Excelu "Do przeczytania" mam już za sprawą pierwszej jego powieści, niestety już niedostępnej w Polsce.


Historia, zgodnie z informacjami pokazanymi na okładce, jest współczesną wersją Odysei — zakochany z wzajemnością mężczyzna, dla udowodnienia rodzinie wybranki serca, że może być właściwym kandydatem dla oddania ręki, porzuca cały swój dobytek i udaje się do Europy, gdzie czeka go kilkuletnia podróż przez męki. Od razu uprzedzę — bohater udaje się tam w pełni legalnie, choć tak jak na świecie oszukuje się ludzi na nigeryjskiego księcia, tak w Nigerii oszukuje się ludzi na europejskie życie, z czego wynikać będą poważne problemy... Więcej nie zdradzę, choć i tak już sporo powiedziałem, ale historia jest warta zapoznania się, mimo paru niedociągnięć i zbyt dużych przeskoków.


Natomiast to, co w tej powieści urzeka najbardziej, to cała narracja, bardzo mocno osadzona w kosmologii lokalnego ludu Igbo. Bałem się, że nagłe wrzucenie w zupełnie inny świat będzie dużym problemem, ale z pomocą ducha Chi (i objaśnień na pierwszych stronach książki) system tamtejszego świata pozaludzkiego jest bardzo klarowny. Forma czegoś jakby bycia świadkiem w sądzie istot wyższych — bardzo mi się ten pomysł spodobał i świetnie pasował do całej historii. Chyba najlepsza z paru przeczytanych przeze mnie pozycji z nigeryjskiej półki


#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #nigeria #afryka

dfeec7f1-42e2-4729-8eaf-8a06a395552a

Zaloguj się aby komentować

411 + 1 = 412


Tytuł: Dzieje najnowsze dyplomacji rosyjskiej


Autor: Michał Patryk Sadłowski


Kategoria: historia


Ocena: 8/10


Książka przedstawia sylwetki ważnych i ważniejszych dyplomatów wraz z krótkimi notkami biograficznymi. To drugie jest potrzebne, gdyż większość z nich wywodzi się ze środowisk międzynarodowych i kulturowych. Takie otoczenie poszerza horyzonty myślowe i pozwala zrozumieć, dlaczego ten z tamtym się bije i jak może skorzystać na tym Rosja. Zwraca również uwagę na gruntowane wykształcenie i znajomość języków. Książkę bardziej traktuje jako merytoryczną podporę podczas czytania nowszej historii Rosji, niż samoistny twór. Chociaż mam świadomość, że pisanie cokolwiek o stosunkach międzynarodowych to walka z wydawcą o liczbę stron.


Prywatny licznik: 85/200


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter

617a2800-b75d-4ce6-8b17-a7d9cfe64ddf

Zaloguj się aby komentować

410 + 1 = 411


Prywatny licznik: 24+1=25


Tytuł: Syn


Autor: Philipp Meyer


Kategoria: powieść


Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie


ISBN: 9788366839946


Liczba stron: 608


Ocena: 9/10


Ostatnia z zaległości, przenosiny na Dziki Zachód, gdzie obserwujemy dziejącą się historię na przestrzeni zaledwie trzech pokoleń: od osiedlania się pionierów i walki z Indianami i Meksykanami aż po korzystanie z bogactwa ropy naftowej i dobrodziejstw nowoczesnego świata. Swoją drogą — zawsze w moich myślach te wydarzenia były od siebie zdecydowanie bardziej oddalone, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w zasadzie jedno i to samo pokolenie mogło toczyć nierówne walki z rdzenną ludnością Ameryki oraz zapoczątkować boom naftowy w Teksasie. Przyjemne "odkrycie".


Wracając do powieści: każdy z trójki bohaterów, mimo że są członkami rodu McCulloughów, to każdy z nich reprezentuje zupełnie różne wartości i tryby życia. Eli, którego losy pozwalają bliżej poznać, jak wyglądało życie Indian (a konkretnie Komanczów), Peter, który przez wzgląd na swoje poglądy jest niejako czarną owcą rodu, oraz Jeanne Anne, ostatnia godna dziedziczka rodu, która w żadnym momencie nie chce dać się wtłoczyć w utarte ramy społeczeństwa i pełni rolę swego rodzaju pionierki swoich czasów.


Co jeszcze mogę powiedzieć — po prostu, jeśli za młodu oglądaliście westerny albo interesowaliście się Indianami — to to jest zdecydowanie książka do przeczytania, przy której nie będziecie nudzić. Pełno akcji, dobrze toczone wątki, zdecydowanie czuć Dziki (z każdą kolejną dekadą w zastraszającym tempie coraz mniej) Zachód. Troszkę żalu mógłbym mieć o zbyt krótkie rozdziały, niepozwalające wystarczająco się wczuć w dany moment historii, po czym kolejny rozdział już wrzucał w kolejną postać i kolejny okres historii (warto korzystać ze ściągi drzewka genealogicznego!). Wiele więcej nie mam do zarzucenia i nawet pomimo ponad 600 stron historii — trochę żal, że taka krótka


PS. Świetna okładka!


@Mortadelajestkluczem może Cię zachęci


#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #dzikizachod #usa

ff9dbe6f-112e-4cad-b178-f7a70d74c77b
smierdakow

@bojowonastawionaowca czyli na pustkę po Na południe od Brazos i Na wschód od Edenu się nada?

bojowonastawionaowca

@smierdakow przyznam szczerze, że nie czytałem żadnej z tych dwóch pozycji, ale wydaje mi się, że się nie zawiedziesz :)

informatyk

@smierdakow: zapisuję na listę do przeczytania, bo odczuwam podobną pustkę. "Na południe od Brazos" skończone kilka dni temu i chociaż zrobiło na mnie trochę mniejsze wrażenie niż Steinbeck, to oba dzieła monumentalne i godne polecenia.

Zaloguj się aby komentować

409 + 1 = 410


Prywatny licznik: 23+1=24


Tytuł: Fizyka smutku


Autor: Georgi Gospodinow


Kategoria: powieść


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie


ISBN: 9788308065440


Liczba stron: 328


Ocena: 7/10


I już czerwiec: znowu zmiana tematyki, tym razem Bułgaria i książka nagrodzona 4 lata temu m.in. Angelusem, co w mojej ocenie jest naprawdę niezłym wskaźnikiem dotyczącym dobrych jakościowo książek z naszego regionu Europy. Nie będę się uchylał przed zaczerpnięciem określenia od kogoś innego, które mi się bardzo spodobało — to jest powieść totalna. Nie potrafię jej inaczej nazwać, tak bardzo umyka sklasyfikowaniu czy zaszufladkowaniu.


Motywem, który non stop w powieści się przeplata, jest mitologiczny Minotaur — tyle że nie od tej strony, do której jesteśmy przyzwyczajeni, czyli od zewnątrz (czyli po prostu czegoś, z czym musimy sobie poradzić, ale nawet nie jest większym problemem, bo gorzej jest z wyjściem z labiryntu), a od wewnątrz. Autor wręcz w pewnym miejscu pisze coś à la mowę obronną dla tego biednego stwora. Poza tym mamy istny labirynt ludzkich losów, w którym nie sposób się nie zgubić.


I to, o ile bardzo mocno doceniam wysiłek w stworzeniu całej kompozycji książki, która naprawdę dobrze się klei, tak najzwyczajniej w świecie jest to książka trudna, nie za bardzo do czytania "przy okazji" - co niestety ja robiłem. W związku z tym taka, a nie inna ocena, ale z gwiazdeczką, że dzieło jest koniecznie do ponownego przeczytania, byle przy spokojniejszej okazji i dużo większym skupieniu — bo możliwości do napawania się po prostu jakością pisania jest naprawdę bez linku. I wtedy ocena zdecydowanie będzie do zweryfikowania w górę. Jeśli ktoś ma chęci, czas i możliwości — bardzo polecam. W innym wypadku można się odbić.


#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #bulgaria #literatura

d990d0c5-754b-4095-b8d8-1be09e93057f
alaMAkota

Ciekawa recenzja niecodziennej książki

Zaloguj się aby komentować

408 + 1 = 409


Prywatny licznik: 22+1=23


Tytuł: Minuty. Reportaże o starości


Autor: Iza Klementowska


Kategoria: reportaż


Wydawnictwo: Marginesy


ISBN: 9788367262873


Liczba stron: 340


Ocena: 8/10


Kontynuacja zaległości recenzenckich, to już maj. Zbiór kilkunastu niezbyt długich reportaży o starości — o tym, jak żyją, jak sobie radzą z przemijaniem, z odchodzącymi bliskimi, z rosnącym brakiem samodzielności, ale też z rozpoczynaniem zupełnie nowego życia w ośrodkach dla osób starszych czy nowych miłościach.


Miałem kilka momentów, kiedy byłem podirytowany doborem treści (no bo jaki jest sens porównywać życie przeciętnego emeryta w Polsce do pary w wieku emeryckim z Wielkiej Brytanii, która na starość przenosi się do ciepłej Hiszpanii? Nie lubię takich tendencyjnych przypadków), ale na szczęście w zdecydowanej większości był to bardzo dobry, pouczający i, pomimo jednak smutnego tematu, naprawdę ciepły zbiór reportaży. Dobrze, że (pomijając takie przypadki jak wcześniejszy nawias) były pokazane różne sposoby radzenia sobie ze starością w Polsce, dające materiał do przemyśleń co i jak można robić lepiej i z większym wyczuciem dla osób starszych.


Bo, pomimo kolejnych trzynastek i czternastek, to wciąż jest grupa zapomniana i zaniedbana, o których losy systemowo się nie dba. I kolejne przepływy pieniędzy tego w żaden sposób nie są w stanie zmienić. Ile można co kilka dni czekać w kolejkach do lekarza, żeby tam wejść na 5 minut i "mieć" w końcu kogoś, kto wysłucha? A potem zdziwienie, że takie osoby się radykalizują (tak, bo to nie dotyczy wyłącznie osób, nazwijmy to, "migranckich (w którymkolwiek pokoleniu)") w poglądach...


#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #polska

8e97b862-8651-4063-881c-e26c0064debc
moll

@bojowonastawionaowca


"Ile można co kilka dni czekać w kolejkach do lekarza, żeby tam wejść na 5 minut i "mieć" w końcu kogoś, kto wysłucha?"


Z drugiej strony... Do klubu seniora nie pójdą albo do świetlicy, bo oni nie są starzy...

bojowonastawionaowca

@moll Niestety, ale mam wrażenie, że to z powodu tego, że po prostu potrzeba czasu i dosłownie wyciągania ręki do takich ludzi, żeby się przekonywali do takich instytucji. Jak miałem przyjemność poznać kilka naprawdę fajnych i życiowych seniorek, no to zdecydowanie największą rolę w ich "trzymaniu się" miały różnego rodzaju kluby czy organizacje zrzeszające takie osoby. W innym wypadku będą skazane na szarlatanów wyciągających od nich kasę. A patrząc na sytuację demograficzną, to takich osób z każdym rokiem po prostu przybywa...

moll

@bojowonastawionaowca albo ich wymarcia, no mentalności nie zmienisz. W kolejkach do rodzinnego pierdzą w ławeczkę geriatrycznym stadem, że jak ktoś naprawdę potrzebuje dostać się do lekarza pierwszego kontaktu to nie ma takiej opcji, ale robienie tego samego w przyjemniejszych warunkach jest poniżej ich godności. Lepiej u lekarza albo zamknać się w domu na cztery spusty samemu, bo rodzina z nimi nie wytrzymuje, więc siedzą przed TV.

Zaloguj się aby komentować

406 + 1 = 407


Prywatny licznik: 21+1=22


Tytuł: Żywe morze snów na jawie


Autor: Richard Flanagan


Kategoria: powieść


Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie


ISBN: 9788308075081


Liczba stron: 272


Ocena: 7/10


Kolej na zaległości z maja, czyli najnowszą książkę autora, którego zdecydowanie polubiłem po "Ścieżkach północy", zaś kolejne publikowane w Polsce (a pisane chronologicznie jako pierwsze) dzieła były dla mnie nieco rozczarowaniem. Autor to Richard Flanagan, więc wiadomo, że przenosimy się do Australii. Kluczem w powieści jest przenikanie i zanikanie — tak widzimy te procesy występujące w zasadzie na każdym poziomie życia: zarówno na poziomie osobistym, międzyludzkim, jak i globalnym.


Pomijając bardzo ważny etyczny i filozoficzny temat tego, czy i kiedy człowiek może zdecydować o własnej śmierci, bardzo fajnym zabiegiem było postępujące zanikanie kolejnych części ciała, które, przynajmniej jak ja to rozumiem, miało pokazywać zanikające relacje społeczne i przenoszenie swojego życia w świat wirtualny (nieustanne siedzenie przed monitorem mimo braku oczu? Bardzo fajny koncept). Generalnie autor nie jest, delikatnie mówiąc, wielkim miłośnikiem cyfryzacji naszego życia i często daje temu wyraz. Na to wszystko nakłada się problem katastrof naturalnych wywoływanych postępującymi zmianami klimatycznymi, które Australię w ostatnich latach dosyć dotkliwie dotykały za sprawą pożarów.


Innych, ważnych tematów, nawet jeśli odrobinę wyświechtanych (np. kontrast między korpoosobą, poświęcającą wszystko dla pracy i kariery, a później próbującą to ratować pieniędzmi vs osobą może mniej sprytną i inteligentną, ale która jest emocjonalnie zaangażowana w relacje z najbliższymi osobami), jest całkiem sporo. Flanagan całkiem dobrze to wszystko połączył i mimo paru miejsc, w których miałem takie "o co tu chodzi?", to czytało się tę książkę bardzo dobrze. Poziomu "Ścieżek północy" to nie przebiło, niemniej poczucie dobrej lektury i wywołanie paru egzystencjalnych pytań oceniam pozytywnie Mam nadzieję, że kolejne jego książki będą co najmniej na tym poziomie


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #australia

c156b403-9827-4385-9acc-625ca904127a

Zaloguj się aby komentować

405 + 1 = 406


Prywatny licznik: 20+1=21


Tytuł: Szklany klosz


Autor: Sylvia Plath


Kategoria: powieść


Wydawnictwo: Marginesy


ISBN: 9788366140035


Liczba stron: 344


Ocena: 7/10


Ciąg dalszy zaległości, jeszcze kwietniowe. Przenosiny w zupełnie inną przestrzeń, może czas podobny, ale warunki życiowe zgoła inne: druga połówka XX wieku i przeżywające bardzo gwałtowny rozwój Stany Zjednoczone. W tłoki tego pędu zostaje wrzucona Esther, która przyjeżdża z prowincji do wielkiego Nowego Jorku na staż dziennikarski. Niby tworzy to dla niej wyjątkową szansę na skosztowanie wielkiego mitu amerykańskiego snu, natomiast nie jest w stanie jej wykorzystać ze względu na wpadanie w odmęty choroby psychicznej, z którą przez całą drugą połowę książki się zmaga, przeżywając (czasem nawet niekoniecznie sama) wzloty i upadki.


Moim zdaniem bardzo dobrze przedstawiony obraz załamania nerwowego i tego, jak w ówczesnych latach sobie z nim radzono (spoiler: niezbyt przyjemnie). Przyznam, nie wszystko było dla mnie w pełni zrozumiałe, ale dało materiał do przemyśleń. "W bonusie" dochodzi fakt, że autorka miesiąc później popełniła samobójstwo, co daje sporo pola do interpretacji. Sama książka nie była jakoś zachwycająca dla mnie, dlatego uczciwa siódemka.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter #czytajzhejto #ksiazki #psychologia

18fe07c0-2cdc-4055-ad51-0f4bcaae1832

Zaloguj się aby komentować

404 + 1 = 405


Prywatny licznik: 19+1=20


Tytuł: Ostatni świadkowie. Utwory solowe na głos dziecięcy


Autor: Swietłana Aleksijewicz


Kategoria: reportaż


Wydawnictwo: Czarne


ISBN: 9788375365146


Liczba stron: 232


Ocena: 8/10


Dawno się na tagu nie udzielałem, pora wrócić po wojażach, odpoczynkach i sesjach Ale muszę też niestety przyznać, że II kwartał tego roku był duuużo słabszy czytelniczo niż pierwsze 3 miesiące tego roku, pora się wziąć za czytanie Najpierw jednak zaległości recenzenckie:


Pierwsza zaległość, jeszcze z kwietnia, to kolejna pozycja Swietłany Aleksijewicz, noblistki z Białorusi, którą absolutnie ubóstwiam za zdolności udzielania głosu zupełnie zwyczajnym osobom. Kilka poprzednich pozycji (Cynkowi chłopcy, Wojna nie ma w sobie nic z kobiety czy Czasy secondhand) jest u mnie od wielu lat w osobistym topie książkowym, natomiast Ostatni świadkowie, o ile dalej są bardzo dobrą pozycją, tak IMO nie dorównuje poprzednio przeze mnie wymienionym.


Jasne, każda historia jest poruszająca i nie można obok nich przejść obojętnie — tego, co się działo z bliskimi czy domem ocalałego dziecka, tak te historie często były na tyle krótkie i podobne do siebie, że po prostu zaczęły się ze sobą scalać i wydaje mi się, że po tych paru miesiącach nie pozostała mi ani jedna "wyróżniająca się" (ja wiem, złe słowo) historia. Ot, po prostu okrucieństwo wojny na masową skalę.


Z całego czytania najbardziej mnie wstrząsnęła chyba jedna kwestia, o której dopiero teraz się dowiedziałem, mimo mojego wcześniejszego zainteresowania II WŚ — otóż Niemcy na masową skalę pobierali krew dzieci dla swoich żołnierzy, ponieważ wierzyli w uzdrawiającą moc takiej krwi. Nie muszę chyba mówić, że takie pobieranie krwi było, hm, dosyć jednorazowe, a losami dzieci po pobraniu za bardzo się nie przejmowano... Małe dzieci zaskakująco dużo pamiętają z tamtego okresu i warto było przeczytać ich wspomnienia.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.vercel.app/


#bookmeter #ksiazki #bialorus #niemcy #iiwojnaswiatowa

3da82de1-7fa3-442a-9b49-e4f622fcc32b
mrocznykalafior

Czytałem sporo książek o 2WŚ ale ta była wyjątkowa

Zaloguj się aby komentować