Warto dodać kontekst. Trump po pierwszej kadencji i przegranej z Bidenem wiedział, że nie może jako prezydent robić tak wiele jakby chciał, bo był blokowany przez Kongres i Republikanów, którzy go poparli na prezydenta.
Dlatego w czasie kadencji Bidena przejął partię Republikanów i teraz rządzą tam jego ludzie, a co za tym idzie zasiadają też w Kongresie.
Tyle w teorii. W praktyce, w USA system prezydencki nie zamienia prezydenta w dyktatora ze względu na silny podział władzy. Trump jako prezydent i jednocześnie z wpływami i większością w Republikanach nadal w praktyce niewiele może, bo jest tam system jednomandatowy i kongresmen nie boi się jak w Polsce, że go boss nie weźmie na listy.
Dlatego może wyjść jeszcze tak, że Trump wkurwi swoją większość i ta zacznie go hamować i ograniczać.