Tydzień zbliżał się ku końcowi, dwóch użytkowników hejto zderzało się ze znakami upływającego czasu obserwując topniejące kostki lodu w szklance i odczuwając bolące kości zadu na twardych barowych krzesełkach. Jeszcze kilka lat temu nie byłoby to problemem, ale teraz... teraz portal dla starych ludzi to miejsce, do którego po prostu należą.
- Bez sensu to wszystko...- Mruknął Dziwen wpatrując się w tańczącą po szklance kroplę wody.
- Co jest bez sensu przyjacielu?
- Guziki. Guziki są bez sensu.
- Jakie guziki, co się znowu urodziło w tej twojej głowie?
- W dżinsach. W rozporku. Na cholerę tam guziki? Powinien być zamek.
- A co ci tak bardzo przeszkadza w guzikach? - Zapytał lekko zbity z tropu manat.
- No bo są niepraktyczne. To szaleństwo. Ani odpiąć, ani zapiąć jedną ręką. Szaleństwo. Nawet większe niż to, do którego przywykłem.
- Ale przecież masz dwie ręce. Nawet obie zdrowe. - *W przeciwieństwie do głowy* dopowiedział sobie w myślach Duchacz patrząc, jak jego sowi towarzysz bije się z myślami. Nawet robił uniki...
- Ale pomyśl, jakbym na przykład chciał się odsikać jedząc kebaba
- Co?
- Kebaba. Rollo z mieszanym, z poczwórnym sosem. No i jem sobie tego kebsa, kebabino rollelo na pełnej i czuję, że muszę. Muszę już. I nie zdążę dojeść. To co mam zrobić?
- Nie możesz go odłożyć na chwilę?
- Nie mogę. Nie ufam ludziom. Nawet sobie nie ufam. Zbyt wiele razy się na sobie zawiodłem.
Manat spojrzał na mrygającą żarówkę nad barem. Uświadomił sobie, że dla Dziwena jest już za późno. Dla niego samego pewnie też.
- Zresztą, guziki. Guziki to miał ciastek lukrowe. Ale zamek. Zamek to co innego. Tak poetycko. Za zamkiem czai się potężny smok, prawdziwa bestia. Sam wiesz jak jest.
- Wiem, wiem... - Odparł manat. Ale nie wiedział.
To nie był dobry wieczór. Może kolejny będzie lepszy.
#gownowpis #perypetiemanata #perypetiedziwena @Dziwen





