Tydzień temu machałem sobie hantelkami na siłce i nagle dzieciak z nienacka mi przebiega przed ryjem. Mówię spokojnie do chłopaka, żeby uważał bo to są ciężkie hantelki a on biega jak głupi po tej siłowni. Nie zdążyłem skończyć mu tłumaczyć a już zaczęła na mnie krzyczeć jego matka, czy jestem normalny, że to tylko dziecko, on się bawi. Nosz kuźwa się zagotowało we mnie ale się opanowałem i kulturalnie mówię typiarze, że jak nie potrafi syna upilnować to niech się nie odzywa. Coś tam zaczęła stękać pod nosem ale założyłem słuchawki na uszy i ją zignorowałem aż sobie poszła.
Wczoraj zamiast o zwyczajowej porze postanowiłem sobie poćwiczyć rano. Niby spoko, zakładam talerze na sztangę a tu dzieciak, tym razem dziewczynka, próbuje podnieść talerz taki 20 kilogramowy. Ja jej mówię, żeby zostawiła bo sobie krzywdę zrobi i w ogóle to co robi w siłowni, gdzie jej matka. No i się zaczęło, podbiega typiara ta sama co tydzień temu i na mnie z ryjem, że co ze mną nie tak. Tym razem nie wytrzymałem i mówię, że to jest siłownia a nie żłobek. Tutaj dzieciaki nie powinny mieć wstępu, w ogóle ich nie pilnuje a potem się obsrywa o to do mnie. Nazwała mnie prymitywnym półmózgiem, wzięła dzieciaki za rękę i wyszła.
Drugi dzień spokój, nawet nie wiem gdzie pojechali. Ta domowa siłownia w piwnicy to był za⁎⁎⁎⁎sty pomysł.
#heheszki #silownia
