@5tgbnhy6 Ale jakoś w myśl tej idei nie skakałeś z dachu. Bo nie musisz próbować, żeby wiedzieć jak się to skończy.
Tu nie chodzi o rakietę nawet i system tankowania. Chodzi o całą resztę. Mamy całkiem nieźle ogarnięte warunki w Układzie Słonecznym - wiemy co tam jest i jakie są problemy (tak, próbowaliśmy wysyłając sondy!). Wiemy doskonale ile jedzenia, wody, sprzętu, przestrzeni potrzebują ludzie do życia w warunkach nieważkości. Tu oprócz tych "drobnostek" dochodzi bilet w jedną stronę (bo powrót to jest czyste sci-fi), problem wyżywienia i utrzymania przy życiu na Marsie, problem promieniowania kosmicznego, który wokół Ziemi NIE WYSTĘPUJE, bo jesteśmy chronieni jej magnetosferą. Żeby dolecieć na Marsa, to trzeba ją opuścić, a na Marsie też tego nie ma. Albo życie pod osłonami, albo pod ziemią (zakładając, że ogarniesz osłony dla rakiety, bo tego też nie mamy rozwiązanego). Nie mamy ogarniętych upraw w warunkach marsjańskich (tam nie ma gleby, a "atmosfera" to niemal próżnia), nie znamy zwierząt, które mogłyby przetrwać podróż na Marsa i tam żyć (oraz się rozmnażać). Lecąc na orbitę jesteś narażony na problemy z nieważkością (całkiem poważne, astronauci po powrocie przechodzą rehabilitację, a nie budują bazy na obcej planecie), ale wiesz, że mogą ci dostarczyć z Ziemi zaopatrzenie, albo nawet ewakuować. Na Marsa mogą dolecieć przy następnym okienku (co 26 miesięcy), o powrocie nie ma mowy, bo o produkcji czegokolwiek tam nie ma mowy (np. paliwa), a co dopiero o przeglądzie i serwisie rakiety.
To są czyste mrzonki, nawet jeśli Starship zostanie ogarnięty i będzie potrafił tankować na orbicie, co w tej chwili jest całkiem niezłym wyzwaniem.