Eh, dobrze że 'po moim trupie'. Sam miałem 50-60% obecności, większość spędzona na fotografii nad morzem, szwędaniu się, pisaniu i czytaniu. Oceny miałem w d⁎⁎ie. Lak za lakiem. Śmieszkowałem na wykopie (liceum), siedziałem na czacie z dziewczynami z całej Polski, jeździłem do nich. Potem napisałem maturę, ustne na 100%, reszta w normie. Wyjechałem na zmywak odłożyć na studia, ale zostałem. Ukończyłem jeden z top 10 uni na świecie i jestem szczęśliwy. A dlaczego? A no dlatego, że żyłem po swojemu i wziąłem odpowiedzialność za siebie na swoje barki. Siedzenie w średniej szkole w powiatowym z bezbekami przecietniakami (uczniowie i nauczyciele) byloby samobojstwem.
Wiadomo - Polska - trzeba karać, nie edukować. No ale ludzie lubią - tj. zwykle nie wiedzą, że można inaczej. Mentalność chłopa pod komunistycznym butem
A powyższy wysryw w jednym celu - reforma edukacji już się zaczęła i oby szła w dobrym kierunku. Ona ma być dla ludzi. Jeśli danego człowieka trzeba przymuszać to może nie o dyscypline (co to w ogole znaczy?) chodzi, a o próbę wyduszenia z niego czegoś, czego w ogóle w nim nie ma.
Na szczęście za 15 lat filozofia "jeden rozmiar musi pasować wszystkim" będzie już reliktem smutnej przeszłości. W to wierzę.