Rok 1995. Szkoła kupiła komputery, zrobiła pracownie komputerową, wszyscy napaleni jak 150 bo większość nawet komputera w domu nie miała.


ja super nakręcony bo komputer to było moje wielkie marzenie ale starzy za biedni i musiałem się ograniczać do pisania programów na dziadkowym ZX spectrum+


pierwsze zajęcia, pani od biologii po szybkim kursie włączania komputera prowadzi zajęcia. Każe odpalić program Logo Komeniusz.


Pierwsze słyszę o takim więc napalenie sięga zenitu. Odpalam, a co to, a o co tu chodzi? Żółwik chodzi? To jakieś programowanie dla

debili czy co?


babka coś gada jak się to uruchamia, otwiera, zapisuje, nawet nie słucham tylko zrobiłem szybko jakiś programik co rysował fraktalowe drzewko i czekam na pochwałę.


babka przyszła, popatrzyła i mówi „masz szóstkę na koniec i więcej na zajęcia nie przychodź”.


i tyle było mojego korzystania z zajęć informatyki przynajmniej byłem w domu 2h wcześniej w piątki.


#podbaza #szkola

Komentarze (9)

Nemrod

To już wolę podejście naszego. Komputery nie miały CD-ROM, to nie były czasy pendrive, gość coś tam tłumaczy z obsługi MS Word, a ja siedziałem w rogu i przeszukałem serwer - znalazłem dwa filmy. Jeden znałem, więc odpaliłem drugi, oglądam i nagle padł na mnie cień.

-Skąd to masz?

-Znalazłem na serwerze.

-Jak wszedłeś?

-Tak i tak.

-Chcesz słuchawki? xD

Dostałem słuchawki i sobie dalej oglądałem film.

NatenczasWojski

@Nemrod młody jesteś, komputery z kartami dźwiękowymi miałeś


u mnie tylko jeden kolega miał soundblastera reszta leciała na PC speaker

Nemrod

@NatenczasWojski Nie mieliśmy informatyki w podstawówce, dopiero w liceum. A nową pracownię informatyczną uruchomili w 2 klasie, więc się załapałem.

[ale fakt: szał na komputery się u nas zaczął w 1998-99, więc już były dość wyposażone: karty graficzne aż do 8MB, dyski twarde 2-8GB, karty dźwiękowe]

Fly_agaric

@NatenczasWojski Covox Panie!

sireplama

@Nemrod Ja pamiętam, że w LO łaziliśmy na kółka pogrierczyć w Warcraft2. Jako, że kompy nie miały kart dźwiękowych, to nie było słychać alertów i komunikatów, więc mój kumpel miał technikę, która polegała na tym, że na cichociemnego zakradał się do bazy wroga, puszczał blizarda między głównym budynkiem ma kopalnią złota i wybijał wieśniaków łażących ze złotem.


Jak nie podglądałeś bazy aktualnie albo nie zauważyłeś spadku ludzi to budziłeś się bez kasy na dalszą grę.


Odwalił kiedyś ten numer w "dużej" sali informatycznej, gdzie grało nas tam full ilu serwer pomieścił i nagle słychać jak informatyk wali klawą po stole i pyta się, "KWA! Który to Rozpierdalator?!", "No ja..." - zgłasza się nieśmiało kumpel, "To do widzenia!" i wyprosił go za drzwi xD

koszotorobur

@NatenczasWojski - dyrektor szkoły (wielki fan komputerów i kumpel mojego wujka) dawał mi klucze do pracowni komputerowej bym mógł siedzieć tam po lekcjach aż do zamknięcia szkoły - oczywiście wpuszczałem kilku kolegów i większość czasu graliśmy w gry

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@NatenczasWojski @Nemrod lepsze takie podejście, niż to co ja miałem w szkole pod szumną nazwą "informatyka" do czasu pójścia do szkoły średniej, gdzie na kierunku siłą rzeczy musieli być nauczyciele dedykowani i z taką wiedzą, ale wcześniej? Podstawówka i gimnazjum to "informatyka", czyli jakiś losowy nieszczęśnik z łapanki, któremu dyro wcisnął też prowadzenie tego przedmiotu więc kończyło się jak się kończyło. Szczytem osiągnięć było rysowanie serduszka w paintcie przez odbicie w poziomie, te słynne "lekcje" bezwzrokowego pisania na czas (xDDDDD) i co rok 1 lekcja z zakładania maila i wysyłanie wiadomości do nauczyciela że niby założyłeś i umiesz. No i klasyczne tłuczenie jakichś definicji, których nawet nauczyciel nie rozumiał. Jakim c⁎⁎⁎em ja się do tego wtedy nie zniechęciłem i co więcej poszedłem finalnie w tę działkę, to do dziś jest dla mnie niewyjaśnioną zagadką.

Nemrod

@NiebieskiSzpadelNihilizmu My w pierwszej klasie liceum mieliśmy obsługę Painta i musieliśmy godzinami robić rzut pracowni z góry ze wszystkimi szczegółami, a w drugiej klasie (na nowych komputerach) obsługa przeglądarki internetowej oraz MS Word, Excel i Power Point.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Nemrod super informatyka. Zamiast dzieciaki uczyć co teraz jest na topie- chmury, pipeliny, automatyzację, wirtualizację, kontentery, jakieś języki, nie wiem- Powershell, Java, Golang, Rust, zamiast kłaść nacisk na cyberbezpieczeństwo i to co ludzie będą im próbowali zrobić w sieci, to dalej jest mentalny rok 2000. Wieś tańczy i śpiewa.


Nauka bezwzrokowego pisania, kurwa na klawiaturze tak rozjebanej, że trudno trafić w dobry klawisz nawet patrząc na nią. Zakładanie lipnych mailów rok w rok, bo przecież mail dalej jest jedynym "pewnym" nośnikiem komunikacji, a założenie w toku nauki kolejnych 6 na pewno się potem opłaci xD Pomijanie absolutnych podstaw higieny cyfrowej czyli managerów haseł i VPNów, bo tłuk jeden z drugim nawet nie wie o istnieniu takich pojęć. "Nauka" painta z jakimiś pierdolonymi serduszkami, bo nawet Gimp ich przerasta, chuj- nawet Paint.net ich przerasta. Bawienie się w "naukę" Offica, gdzie wiecznie jest to samo. Tłuczenie Accessa, bo na mysqla już brakło chęci, gdzie cała "nauka" kończy się na założeniu 2 tabel i spięciu ich relacją, której nawet nauczyciel nie rozumie czym w sumie ona jest. Tłuczenie Excela, gdzie nawet kretyńskiego vlookupa im nikt nie pokaże nie mówiąc już o operacjach międzyarkuszowych czy czymś poważniejszym jak makra i co nimi można zrobić, bo temat umiera na zrobieniu sumy z zakresu i tabeli przestawnej klikając na ślepo, bo znowu nauczyciel nawet nie wie na co się patrzy i do czego to służy. Tłuczenie Worda, gdzie nikt im nawet nie powie choćby o tworzeniu własnego szablonu do autoformatowania, przypisów, ani nawet tej wieśniackiej korespondencji seryjnej. Jakieś lekcje wymądrzania się tym co to jest pasek adresu w przeglądarce, pasek zakładek i przycisk strony głównej, jakby to była najbardziej potrzebna wiedza na świecie. Lekcje z systemów operacyjnych, gdzie miałeś Windowsa 98, nawet nie SE, a potem XP, tylko z pozoru dobrze, bo nic tam w sumie nie było tłumaczone, tylko przekazywane suche regułki i tłuczenie elementów interfejsu. O linuxie nawet nie wspomnę, bo jak w technikum dostaliśmy od tej działki na SO babę, to nam zafundowała pierdoloną Mandrivę. Znienawidziłem linuxa tak bardzo, że póki nie poszedłem do korpo to autentycznie miałem drgawki z obrzydzenia jak ktoś przy mnie o pingwinie wspominał.


Technologiczne zapóźnienie tak duże, że się autentycznie przykro robi, jak sobie uświadomisz, że poza totalną stratą czasu to jest wyrządzanie autentycznej krzywdy dzieciakom, które nieironicznie więcej się nauczą z klikania w tablet i smartfon same, zanim w ogóle pójdą do szkoły. Szkoda tylko, że nie dostaną możliwości skonfrontowania z wzorcami postępowania, żeby wiedzieć jak postępować i na co uważać. Polskie szkolnictwo to dalej gloryfikowany model pruski, gdzie nie liczy się twoja pasja i talent, tylko wysranie rzeszy kolejnych miernych, biernych ale wiernych, zrobionych jak od linijki. Do systemu zostaje wrzucone dziecko pełne pasji i ciekawości świata, a opuszcza je człowiek wyzuty ze wszystkich zainteresowań, kreatywności, własnego zdania i umiejętności wyrażenia samego siebie, a oświata poklepuje się po plecach uznając, że zrobiła kawał zajebistej roboty. A potem ten człowiek idzie do pracy i słyszy sławetne "wymyśl coś, bądź kreatywny".

Zaloguj się aby komentować