jak? prężnie, oszczędnie, efektywnie.
tylko trzeba podjąć radykalne działania, ograniczyć zbędne wydatki i zagonić biurokrację do uczciwej roboty w sektorze prywatnym, a oni jak wiemy są rdzeniem żelaznego elektoratu POPiSu
@Erebus Ahh, propozycja z cyklu "jeden prosty sposób". Tyle partii o tym myślalo, tylko nikt konkretu nie przedstawił. Też jestem zwolennikiem niskich podatków (kto nie jest?), przeciwnikiem 800+ i zasiłków, ale realia są takie, że nawet po ich likwidacji to się nie zepnie. Są rzeczy, które oferować trzeba (np. emerytury, na które całe życie ludzie "odkładali"), są rzeczy, które finansować trzeba (infrastruktura, wojsko, policja, edukacja), etc, etc.
Nawet tylko jeśli zlikwidujesz wszystkie zasiłki, 800+, to radykalnie nie poprawi budżetu na tyle aby mocno obciąć podatki, a wkurwi tak wielką ilość ludzi, że następnego dnia Cię wywiozą na taczkach. I co zrobisz? Zaczniesz strzelać do obywateli własnego kraju?
Droga do poprawy sytuacji w kraju wiedzie przez edukację, i decentralizację władzy. Demokracja może funkcjonować nieźle, (patrz Szwajcaria) jeśli średni obywatel nie jest głupi, i czuje, że ma realny wpływ na politykę (bardziej zdecentralizowane władze coś takiego daje). Tylko to nie jest "prosty sposób", który naprawi wszystko jedną ustawą, a praca u podstaw przez przynajmniej jedno-dwa pokolenia.
@matips
> Mniej mieszkańców to również mniejsze zapotrzebowanie na usługi i towary.
Czyli mniejsze wpływy z podatków. Co tniemy żeby wytrzymać?
> Więcej ludzi to nie tylko więcej pracowników, ale również więcej konsumentów i odpowiednio większe obciążenie dla środowiska - trzeba im zbudować domy, zapewnić jedzenie, opał, energię, infrastrukturę itp.
I te domy, jedzenie, opał, energię dostają za darmo? Czy kupują i płacą podatek z którego spokojnie sfinansujesz dodatkową infrastrukturę?
> To, że firmy potrzebują pracowników z niskimi wymaganiami płacowymi nie oznacza, że na skutek spełnienia tych wymagań będzie się żyć lepiej przeciętnemu Polakowi.
A Twoje stwierdzenie także nie oznacza że wycinając imigrację będzie się żyć lepiej przeciętnemu Polakowi. Wprost przeciwnie - bo "tania siła robocza" to nie tylko Ci co produkują towar na eksport, to także Ci który produkują towar na rynek wewnętrzny i świadczą usługi. Będziesz im płacił więcej, to będziesz miał wyższe ceny - nie ma magii, a brak rąk do pracy i tak przerzuci koszt na konsumenta. Bo przecież nikt nie będzie charytatywnie przygotowywał towarów i usług, tylko podniesie cenę tak żeby wyjść na swoje. A szary Kowalski będzie w głębszej dupie niż dziś.