Pozwólcie że opowiem wam historię z tego portalu sięgającą dalej niż część z was ma konto, która ciągnie się po dziś dzień. I was there, 3000 years ago...
Wyobraźcie sobie, że robicie portal społecznościowy. Macie społeczności, macie tagi, tagi są obowiązkowe, dlatego przy tworzeniu wpisu jest obowiązkowe miejsce na dodanie tagu. Nie ma tagu = nie ma wpisu.
Ogólnie mało kto ogarnia do czego są te społeczności i dlaczego dublują się z tagami. Plan jest taki, żeby główną osią były społeczności, więc robisz głosowanie i tagi zostają nieobowiązkowe, więc pole na tagi zostaje usunięte.
W międzyczasie zaczyna przybywać ludzi (dość drastycznie) z innego portalu, robi się zawirowanie, starzy użytkownicy odchodzą, nowi w sumie też odchodzą, ale robi się lekki blender i zasady dotyczące społeczności i tagowania które były ustalone w zasadzie na gębę się zacierają.
Ludzie zaczynają korzystać z jednego albo drugiego, rzadko z obu, dlatego wychodzi zarządzenie, że tagi są obowiązkowe. Ile osób jest tego świadoma? Część. Jak duża? Nie wiadomo. Weszło jak weszło, wielkiego szumu z tym nie było, regulaminu i tak nikt nie czyta, a na pewno nie sprawdza czy coś się zmieniło.
No ale trzeba tagi i trzeba, żeby ludzie używali tagi
Jako człowiek myślący możesz w tej sytuacji:
a) Przywrócić okienko na tagi.
b) Wziąć rozbieg, j⁎⁎⁎ąć głową w ścianę i w stanie upojenia wstrząsem mózgu powiedzieć swojemu jedynemu, ostatniemu moderatorowi, że ma latać za ludźmi i mówić im, że mają dodawać tagi, bo trzeba dodawać tagi, bo jak nie to będą (oni, jedna jednostka moderacji) usuwać posty.
Notka niemoderatorska:
Wziąć rozbieg, j⁎⁎⁎ąć głową w ścianę i w stanie upojenia wstrząsem mózgu stwierdzić, że zapis regulaminu o obowiązku tagowania jednak obowiązuje, przez co teraz ostatni moderator musi latać za ludźmi i mówić im, żeby tagowali bo jak nie to będą (oni, jedna jednostka moderacji) usuwać posty.
Dwa zupełnie inne zakończenia. Ale tylko jedno to kanon tego portalu. Nie zgadniecie które.
#hejto





