Poradźcie Tomki, bo mam dylemat.
W nowym mieszkaniu jakieś 20 lat temu poprzedni właściciele pomalowali ściany we wszystkich pomieszczeniach oprócz łazienki w taki sposób, żeby zrobić efekt modnego wówczas tynku strukturalnego.
Niestety, samym malowaniem nie da się teraz tego efektu pozbyć, a nawet jest gorzej, bo uparłam się na kolor, a na kolorze bardziej widać nierówności, niż na białych ścianach.
Czy jedyny sposób na pozbycie się tych chropowatości to gładź? Niestety, szlifowanie odpada, bo konkubent się wcześniej uparł dać na ściany farbę lateksową (bo po co płacić ekipie) i teraz, jak już ta farba jest, wg ekipy remontowej się tego nie zeszlifuje.
Myślałam też, czy by nie dać tapety do malowania, ale zdaje się, że u nas to niezbyt popularne rozwiązanie (gdy np w DE daje się niemalże tylko tapety fizelinowe).
A może jest jakiś inny sposób, żeby wygładzić ściany?
#kiciochpyta #remontujzhejto #remont
