@JakTamCoTam Jako emigrant, który wrócił do Polski, z przymróżeniem oka patrzę na te wymienianie wad, pomimo tego, że też tak robie - w stosunku do różnych nacji - Polaków, Bośniaków, Brytyjczyków i paru innych z którymi od lat jestem związany i widzę pewne wzorce zachowań przynależące do danej kultury/narodowości. Jednak występują one wszędzie i chyba nie wierze Polakom, którzy mówią, że wolą wady innych narodów. Póki nie masz ich na codzień przez 10 lat to może wolisz. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. W naturze Polaka udającego się na zachód jest izolowanie się. Dwóch managerów z pracy, z którymi od czasu do czasu porozmawia to nie jest asymilowanie się, więc tych wad widać znacznie mniej. Robiłem multum rzeczy w UK, prowadziłem różne firmy, agencje pracy, mieszkaniową, uniwersytecką. Wiesz ilu zasymilowanych Polaków, którzy mogli dostrzegać faktyczne wady Brytyjczyków, tak jak by dostrzegali wady Polaków (mieszkając w Polsce) poznałem? A z trzech na kilka tysięcy, którzy się przewinęli. Jest to jeden z powodów dla których zachód jest taki atrakcyjny dla niektórych - bo nie utożsamiają się z tym co sie dzieje dookoła i żyją w totalnej bańce. Często widząc przez różowe okulary swoje otoczenie, a jest to tylko lustrzanym odbiciem frustracji z Polski. Jedno i drugie odczucie mało miało wspólnego z rzeczywistością.
Jeśli chodzi o toksyków z poczuciem wyższości - poniekąd się zgadzam, widzę, że to istnieje, pomimo tego, że stworzyłem sobie swoją bańkę to niektóre zachowania się przebijają. Na pewno w obsłudze klienta jest wiele prywaty i emocji ze strony obsługujących - nie spotykałem tego wcześniej w życiu.
Mój wniosek w pewnym momencie życia był taki, że musze włożyć naprawdę dużo energii w stworzenie "swojego otoczenia" gdziekolwiek bym nie był. Swoją "bańkę", jak mówisz. No, ale czy nie jest tak, że każde życie i każda perspektywa to bańka? Ja to samo mogę powiedzieć o ludziach z Twoimi lub podobnymi doświadczeniami - żyjecie w bańce. Przeprowadź się na starówkę, mijaj ludzi którzy idą do teatru, są na wakacjach, albo odwiedzają kościoły - dla mnie to jest norma. Dla kogoś z zewnątrz - żyję w bańce. Wszystko sprowadza się do życia po swojemu i na własnych warunkach. Dopiero po wypróbowaniu wielu opcji, powinno się wyjeżdżać. Emigracja "bo źle" bez prób polepszenia życia na miejscu to słaba opcja, no i niekoniecznie mądra (w mojej opinii).