Po tym jak w sobotę wspiąłem się na wyżyny moich zdolności kulinarnych i zrobiłem naleśniki, zachciało mi się wczoraj knedli. Myślę: obrać ziemniory, dodać mąki, ugnieść, dużo roboty nie będzie. K⁎⁎WA. Ciasto lepiło się jak skurczybyk, wszystko upierdzielone, stół, stolnica, garnki, pojemnik na mąkę, spodnie. Chyba kilo mąki wsypałem, i tak płynęło. No to już ciul, robię te kulki. Śliwek nie miałem, to wziąłem truskawki mrożone. Ręce pooblepiane, kulki się rozpierdzielały i kleiły do talerza, ledwo się to udało do garnka wrzucić. No ale za to po ugotowaniu taki knedel wyglądał jak pomarszczona ogolona torba, smakował jak glina, a z truskawki w środku zrobiła się kwaśna breja otoczona dwoma centymetrami ciasta. Mysz jak jadła to prawie zwymiotowała i wypluła na talerz, prosiła żebym więcej nie gotował. Dzisiaj żarłem to co zostało z wczoraj, czuję, że mnie przykituje na tydzień. Zostaję przy gotowaniu wody na herbatę.
#jedzenie #niegotujzhejto #gotujzhejto
