Po dzisiejszej wizycie w schronisku czuję się jak debil. Dziadkom na wsi zdechł pies ze starości - wpadliśmy z żoną na genialny pomysł, że pomożemy im zaadoptować psiaka z pobliskiego schroniska. Dziadki zadowolone, my heppi, piesek upatrzony, po zabraniu go na wybieg wszyscy 100% przekonani że to dobra decyzja. Przed wyjściem na wybieg pracownik schroniska zachwalał psiaka, że formalności to chwila itd.
Wracamy, a tu zonk, nagle pies ma milion wad, na 100% będzie dusił kury (przez dotychczasowe dwa lata mieszkał w bloku), na podwórku będzie mu źle, mówimy ok damy radę - gość ze schroniska ze no nie bo kolejne argumenty, myślę sobie wtf, to niech będzie drugi z upatrzonych - tamten nie bo zarezerwowany.
Nie wiem co tu się wydarzyło, albo uznali że dziadki są zbyt starzy, albo schronisko to dobry biznes i jak będą wydawać psy to stracą robotę.


@slawek-borowy no właśnie poczułem się jak w ukrytej kamerze, najpierw mówienie o tym jak ludzie źle psy traktują, jak nie ma miejsca, jak szukają dla nich domu, a potem wszystko żeby odprawić z kwitkiem