@wombatDaiquiri
Czy gdzieś w takim razie Twoim zdaniem nie rządzą "pieprzeni fanatycy" czy to po prostu cecha przywódców?
Prakrycznie nigdzie nie rządzą. Czy w jakiś Indiach, Chinach, Japonii czy Nigerii ktokolwiek daje jebanie o jakieś CO2? Jasne, że nie. Tam tego teatrzyku nie ma. To w Europie, która i tak emituje już bardzo mało ciągle dokręca się śrubę, przez którą produkcja czegokolwiek energochłonnego się nie opłaca. W Stanach też nie dają się na to nabrać, może z wyjątkiem maksistowskiej Kalifornii.
A można wiedzieć gdzie wyjechałeś?
Dokąd*. Do Szwajcarii.
Jak Azja wejdzie na wojenną ścieżkę z państwami atomowymi to skończy się to moim zdaniem atomową apokalipsą.
Może, ale nie musi. Państwa atomowe już nie raz przegrywały wojnę (Korea, Wietnam, Afganistan x 2) i jakoś nic wielkiego się nie stało. Kwestia tego, jak bardzo obie strony będą zdeterminowane. Wątpię, żeby wyspa na Pacyfiku była dla światowych przywódców wystarczającym powodem do apokalipsy. Poza tym nie wystarczy MIEĆ bombę. Trzeba jeszcze mieć możliwość zrobienia tak, żeby ona wybuchła u przeciwnika. Nie wiem czy w tej chwili Chiny dysponują technologią pozwalającą na skuteczną projekcję siły o zasięgu globalnym.
Czy spodziewasz się, że Chiny zaanektują Polskę?
Zaanektować pewnie nie zaanektują. Myślę, że dużo bardziej prawdopodobne jest, że wejdą w sojusz z ruskimi, a ruscy już mogą zaanektować.
Konflikt militarny z Chinami w naszym przypadku jest mało prawdopodobny ze względów geograficznych, ale możliwy jest konflikt z naszymi sojusznikami, przez co nasze relacje gospodarcze zostaną zamrożone, a wszystko teraz jest made in China. Nie sprzedadzą ci komputera, zabawki dla dzieci, części do samochodu i będziesz żył jak jaskiniowiec, a w najlepszym wypadku jak na prowincji w Mołdawii czy innej Gruzji.
Czy przewidujesz wojnę wyłącznie handlową, ale nie będzie się dało przeprowadzić?
I cały kontynent ma się nagle przeprowadzić? Dokąd? Jak ludzie będą w czarnej dupie, to może klapki opadną z oczu i zacznie się odbudowa. Tylko że odbudowa fabryk, łańcuchów dostaw, know-how, kadr etc. nie nastąpi z dnia na dzień. Przez kilkanaście lat będzie trzeba zapierdzielać za miskę ryżu w słabych warunkach, żeby wyjść na prostą.