Okładka Esquire z 1970 r. przedstawiająca amerykańskiego oficera Williama Calleya Jr. uśmiechającego się z czwórką wietnamskich dzieci. Dwa lata wcześniej Calley dokonał masakry w My Lai, podczas której amerykańscy żołnierze zamordowali od 347 do 504 cywilów, głównie kobiet i dzieci. Niektóre z nich w wieku zaledwie 12 lat zostały zgwałcone i okaleczone zbiorowo. Pomimo oficjalnego śledztwa, sprawa była tuszowana przez młodego oficera Collina Powella, przyszłego sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych.
Jedynym powodem, dla którego świat dowiedział się o masakrze, jest to, że pilot Hugh Thompson Jr. wszystko widział, nie mógł zachować tego dla siebie i upublicznił to w czasie, gdy zarówno wojsko, jak i opinia publiczna groźbami chciały wymusić jego milczenie.
Ale wyobraźcie sobie, ile takich spraw zostało po prostu zamieconych pod dywan. Wszyscy powinniście wiedzieć, że kiedy wojna się rozpoczęła, Wietnam Północny miał mniejsze poparcie niż Południe, a jego południowa opozycja miała przewagę liczebną i uzbrojenia, a wojna w Wietnamie trwała 20 lat, bezpośrednie zaangażowanie amerykańskich sił zbrojnych trwało 8 lat (1/3 konfliktu), nawet wtedy południe i jego sojusznicy przejmowali ponad połowę swojej części odpowiedzialności. Pod koniec wojny Północ miała znacznie większe wsparcie niż Południe, a w 1973 roku Stany Zjednoczone wycofały się, a Południe całkowicie upadło.
Opis wydarzeń:
Na początku marca 1968 roku, amerykański wywiad doniósł, że wsi Mỹ Lai, w prowincji Quảng Ngãi, ukrywają się partyzanci Wietkonku. Rankiem 16 marca 1968 roku, przybyli żołnierze kompanii „Charlie, jednak w wiosce nie znaleziono żadnych partyzantów. Początkowo mieszkańcy nie uciekali na widok nadlatujących helikopterów, ponieważ już wcześniej widywali tutaj Amerykanów poszukujących partyzantów, którzy nie sprawiali problemów. Jednak tym razem żołnierze byli psychicznie nastawienie do konfrontacji.
Dowódca kompanii por. Williama Calleya wydał rozkaz do ataku, jako pierwszy zastrzelił starszego człowieka. Reszta żołnierzy kompanii rozbiegała się do chat i zaczęła spędzać mieszkańców do 1,5-metrowego rowu melioracyjnego, częściowo wypełnionego wodą, później dokonali egzekucji na ok. 70-80 cywilach. Następnie wchodzili do każdy zabijając każdego, kogo spotkali, nie oszczędzając nikogo. Mordowano starców, kobiety, dzieci, a nawet niemowlaków. Ofiary przed śmiercią były torturowano, a wiele kobiet zgwałcono. Wiele ciał miało wyryte bagnetami literę “C” – pierwszą literę nazwy kompanii.
Sam dowódca kompanii, zastrzelił osobiście 22 osób, w tym 2-letnie dziecko.
Tego dnia również, amerykański pilot Hugh Clowers Thompson, krążący helikopterem nad Mỹ Lai, w przeciwieństwie do swoich kolegów zachował człowieństwo. Thompson był ochotnikiem, uważany za świetnego pilota, miał opinię agresywnego awanturnika. Jednak w powietrzu przestrzegał zasad. Jeśli ludzie na ziemie nie są uzbrojeni, nie wolno otwierać do nich ognia. Chorąży Thompson prowadził jako pilot lekkiego śmigłowca OH-23 misję zwiadowczą w tym rejonie. Thompson sądził początkowo, że oddziały amerykańskie są obecne w wiosce, aby chronić miejscową ludność. Z góry spostrzegał, jak kapitan piechoty podchodzi do wietnamskiej kobiety, kopie ją i zabija jednym strzałem. Potem na wschodnim krańcu Mỹ Lai dostrzegł rów melioracyjny wypełniony ciałami. Byli tam wciąż ranni cywile. Parę metrów dalej amerykańscy żołnierze spokojnie palili papierosy. Po chwili obserwator jego śmigłowca Glenn Andreotta zameldował, że widzi jak amerykański sierżant strzela do ludzi siedzących w jakimś zagłębieniu terenu. Gdy Thompson dostrzegł grupę żołnierzy 2. plutonu biegnącą za kilkunastoma wieśniakami z dziećmi uciekającymi do prymitywnego schronu.
Gdy zorientował się, że oddziały amerykańskie popełniają oczywistą zbrodnię wojenną, strzelając do bezbronnych cywilów. Thompson postanowił interweniować wraz z pozostałymi dwoma członkami załogi: Lawrencem Colburnem i Glennem Andreottą. Wylądowali śmigłowcem na polu żołnierzami kompanii „Charlie” i Wietnamczykami. Pod groźbą otwarcia ognia z karabinów maszynowych śmigłowca do obecnych na miejscu żołnierzy amerykańskich. Thompson poderwał maszynę. Kończyło się paliwo, lecz gdy śmigłowiec przelatywał nad rowem pełnym ciał, Andreotta wołał, że widzi wśród zabitych jakiś ruch. Thompson wylądował nieopodal. Andreotta i Colburn podeszli do rowu. Przerzucając zakrwawione, porozrywane pociskami ciała, znaleźli trzyletnie dziecko pokryte krwią. Było całe, to była krew jego bliskich. Andreotta ułożył zszokowanego malca na swoich kolanach. Thompson zażądał od oficerów dowodzących na miejscu, wyższych od niego stopniem, powstrzymania dalszej masakry. W tym czasie żołnierze amerykańscy przygotowywali się do wysadzenia w powietrze chaty z rannymi Wietnamczykami, ale zaprzestali. Thompson wezwał załogi śmigłowców, by pomogły mu wywieźć pozostałych Wietnamczyków wioski. Kolejni dwaj piloci Danny Millians i Brian Livingston wylądowali na polu, zabierając na pokład dwóch mężczyzn, dwie kobiety, kilkoro dzieci i wywożąc ich parę kilometrów za Mỹ Lai. Ekipa Thompona uratowała wiele osób, w tym rannych. Nad rowem pełnym ciał ofiar oprawcy palili papierosy i jedli suchy prowiant. Po powrocie do bazy Thompson powiadomił swoich przełożonych o masakrze. Za swój heroiczny czyn 30 lat później trzej amerykańscy lotnicy otrzymali najwyższe wojskowe odznaczenie za odwagę wykazaną w sytuacji braku bezpośredniego kontaktu z wrogiem – Soldier’s Medal. Glenn Andreotta został odznaczony pośmiertnie, gdyż zginął w Wietnamie 8 kwietnia 1968 r., miesiąc po wydarzeniach w Mỹ Lai.
#historia #ciekawostki #historiajednejfotografii
