Nie porzucaj długoterminowego sukcesu na rzecz krótkotrwałej gratyfikacji


Ostatnio w kręgach osób pragnących utraty nadmiaru tkanki tłuszczowej popularne są analogi GLP-1 takie jak Ozempic. Abstraahując od faktu, iż głównym zamysłem tego nie jest redukcja masy ciała, popularyzacja tego rodzaju remediów świadczy o kondycji większości ludzi.


Większość ludzi nie tylko nie ma psychiki umożliwiającej ciężki, czyli wykonywany do upadku mięśniowego, trening siłowy. Ci ludzie nie mają też psychiki do trzymania deficytu kalorycznego celem utraty tłuszczu i poprawy kompozycji ciała. I tak jak frustracja związana z brakiem progresu na siłowni jest wylewana na brak stosowania dopingu, złą genetykę, etc, tak frustracja związana z niemożliwością utraty tłuszczu z racji nie bycia w deficycie spotyka się z bullshitowymi wymówkami o insulinooporności, zaburzeniach tarczycy i innych bzdurach, które zazwyczaj są wymówką ludzi niezdolnych przetrzymania chwilowego dyskomfortu. Ludzie porzucają długotrwały, ale okupiony niewygodą sukces na rzecz krótkotrwałej gratyfikacji oraz drogi na skróty - nie tędy droga, nie ta mentalność.


Nie naprawisz 10+ lat dietetycznych nadużyć, złych nawyków oraz jedzenia ultraprzetworzonych, kalorycznych śmieci Ozempikiem. To nie jest remedium na wszystkie bolączki. Obżeranie się syfem i próba mitygowania nieuniknionej nadwyżki Ozempikiem jest jak chodzenie na terapię AA, aby po spotkaniu wypić czteropak. Ponadto poleganie na analogach GLP-1 może przynieść więcej szkód niż pożytku z racji utraty LBM co paradoksalnie sprawi, że znajdziemy się w jeszcze gorszym położeniu niż na początku kuracji, gdyż redukcja nie polega na utracie masy ciała per se, lecz na poprawie jego kompozycji - utrata bodyfatu przy co najmniej utrzymaniu suchej masy, czyli wszystkiego co nie jest tłuszczem, w tym masy mięśniowej.


Większości nie chce trzymać się deficytu, odżywiać się głównie małoprzetworzonymi, pełnowartościowymi produktami jak i trenować siłowo, bo wymaga to dyskomfortu, wyjścia ponad to, do czego jest się przyzwyczajonym, siły woli, determinacji, a ich ogląd na jedzenie nie jest utylitarny, zwłaszcza jeżeli całe życie traktowali jedzenie, zwłaszcza małosycące, objętościowe kalorycznie i ultraprzetworzone jako sposób na nudę albo wyrzut dopaminy. 90% mieszkańców Zachodu, jeżeli nie wywodzi się ze skrajnego ubóstwa, NIGDY w życiu nie doświadczyła PRAWDZIWEGO głodu będącego rzeczywistym, fizjologicznym zapotrzebowaniem organizmu na makroskładniki i wartości odżywcze. Jak to sprawdzić? Następnym razem przy ochocie na jedzenie zastanów się, czy zjadłbyś coś głównie białkowego - pierś z kurczaka, mięso, jajka, twaróg, etc. Jeżeli nie brzmi to zachęcająco, bo masz ochotę na pizzę czy coś słodkiego, nie jesteś głodny. To jest zachcianka, której nie musisz spełniać.


Przede wszystkim deficyt kaloryczny nie jest równoznaczny z głodzeniem się czy ortoreksją. Możesz zjeść to na co masz ochotę, byleby zmieścić się w zapotrzebowaniu. Możesz jeść same śmieci i chudnąć, tak długo jak będziesz w deficycie. Problem w tym, że większość ludzi ma niski BMR z racji niskiego LBM, co jest skutkiem ubocznym siedzącego trybu życia i braku treningu siłowego. Trening siłowy to niewątpliwie najlepsza forma aktywności fizycznej jaką można wykonywać, a FBW 3x w tygodniu nie zrobi z nikogo zawodowego kulturystym, tak jak wejście na 10% deficyt nie jest równoznaczne kacheksji. Głównym faktorem utraty tłuszczu jest DEFICYT KALORYCZNY, nie hormony, tarczyca, insulinooporność i inne wymówki od czapy lansowane przez internetowych szarlatanów szukających naiwnych frajerów do odchudzenia z nadmiaru pieniędzy.


#hejtokoksy #silownia #dieta #odzywianie

Komentarze (26)

pokeminatour

Na psychikę ludzka wpływają w głównej mierze geny, doświadczenia wczesnych lat. A według metaanalizy o której słyszałem to odporność psychiczna nie jest czymś co można poprawić. Organizmy ludzkie są różne i różnie reaguje na dany bodziec. Dla jednej osoby głodówka to będzie nic, chwilowe uczucie lekkiego dyskomfortu i w zasadzie naturalnie ja stosuję a dla drugiego będzie się to kończyć np bólami głowy. Tak samo trening, dla jednego nie będzie on generował żadnego przypływu pozytywnych emocji a dla drugiego będzie generował taka reakcję hormonalna że będzie go cpał. Na wszystkie problemy dotyczącymi ludzkiej psychiki jest stosowane mnóstwo argumentów że jest to kwestia lenistwa i wymówek przez trudności w zrozumienie tej ludzkiej różnorodności, różnego odczuwania danego bodźca przez osoby które danego problemu nie mają, a często mają predyspozycje w danym temacie by być lepszym od średniej.


Dla mnie ta sprawa jest jak każdy inna. Niech dana osoba na początku spróbuję bez żadnego wsparcia, niech podejdzie sumiennie do tematu a jeżeli się nie da to niech stosuje farmakoterapię jeżeli korzyści przewyższają skutki uboczne.

7a9e25ad-3484-40f7-af9d-df5ae10eb9fc
AdelbertVonBimberstein

@RobertVanPlitt złoto opie.


Deficyt kaloryczny przede wszystkim, drugi faktor chudnięcia to stała zmiana nawyków żywieniowych, trzeci to aktywność (aby chudnąć nie tracić masy mięśniowej bo po prostu będzie się wyglądać źle).


Przede wszystkim trzeba wyjść ze strefy komfortu: w żywieniu- nauczyć się być głodnym i uświadomić, że głód- przez większą część historii ludzkości- towarzyszył człowiekowi zawsze; w treningu- trening ma być męczący i w 9 przypadkach na 10 masz dać z siebie wszystko i dodałbym jeszcze... Wygodę.


Zrezygnuj z wygód. Masz 2km do sklepu? Świetnie, zrób spacer. Masz 30 minut wieczorem? Świetnie, zrezygnuj z serialu, zrób spacer. Bo ważna jest inwentaryzacja czasu: zrobić bilans i zrezygnować z tego, co nic za sobą nie niesie- a dodatkowo niesie nudę i podjadanie- seriale, tiktoki, rolki.


Wrzuciłem swoje zdjęcie ostatnio na FB- i zaczęły się komentarze: o jak ja też bym tak chciał ale nie mam czasu, bo pracuję po 12 godzin.

Ja też! Ale po tych 12 godzinach fizycznej pracy nie kładę się bez sensu i przewijam smartfon tylko: idę na krótki spacer, robię intensywny trening pompki, podciąganie (to na co nam możliwość) albo idę na siłownię, a ty sobie bądź leniwą bułą- którą też byłem więc wiem- i szukaj usprawiedliwienia dla siedzenia tam gdzie ci dobrze, a nie byciu w drodze tam, gdzie chcesz być.

saradonin_redux

@AdelbertVonBimberstein na "nie mam czasu" aż sobie memeska zapisałem

8ad5d0ba-766e-4bea-8ded-4ebedcbb7092
RobertVanPlitt

@AdelbertVonBimberstein >że głód- przez większą część historii ludzkości- towarzyszył człowiekowi zawsze

Przede wszystkim z głodu się jeszcze nikt nie zesrał

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein "Deficyt kaloryczny przede wszystkim"


Bullshit. Gdyby tak było, że jedynie deficyt kaloryczny pozwala schudnąć, to by nie było czegoś takiego jak Ozempic. A Ozempic to nic innego, jak analog hormonu występującego naturalnie w twoim organizmie. Jeżeli masz go wystarczająco dużo, możesz jeść ile chcesz, być sytym i szczupłym. Jeżeli mało, możesz żreć, mieć cukrzycę, nadwagę i być wiecznie głodnym.

AdelbertVonBimberstein

@GazelkaFarelka nie wiesz jak działa ozempic i grelina.

AdelbertVonBimberstein

@saradonin_redux nie no ja rano nie mogę xD przed 9 jestem nie do ćwiczeń. Ale wieczorem zamiast bzdur na telefonie- jak najbardziej.

WysokiTrzmiel

@GazelkaFarelka Przypadkiem nie jest tak, że ozempic hamuje uczucie głodu i na tym polega jego supermoc?

GazelkaFarelka

@WysokiTrzmiel Jest analogiem naturalnego hormonu GLP-1, nie będę się rozpisywać tutaj, możesz poczytać w internecie jak on działa. Tak, odpowiada między innymi za uczucie sytości. Możesz go "suplementować" Ozempicem, możesz poprawić jego wydzielanie odpowiednią dietą.

GazelkaFarelka

@RobertVanPlitt Dla mnie to śmieszne, jeżeli medycyna daje jakieś możliwości farmakologiczne, to czemu nie? W imię czego, bo szczupła sylwetka może być jedynie wynikiem siły charakteru i hartu ducha oraz czasu na treningi? Coś jak brak znieczulenia przy porodzie, bo w Biblii jest napisane że "będziesz rodzić w bólu swoje dzieci"?


Insulinoodporność utrudniająca spalanie tłuszczu to naukowy fakt, a nie wymówka. Spalanie tłuszczu nie nastąpi, dopóki nie pozbędziesz się insuliny z krwi, bo ten hormon blokuje lipolizę. A insuliny się nie pozbędziesz, dopóki masz cukier we krwi. Pięć posiłków ze zredukowanymi kaloriami, nic takiej osobie nie da, poza, chodzeniem głodnym, apatycznym i sennym, sfrustrowanym i z ogólną demotywacją i przekonaniem o nieskuteczności diet.


Zamiast liczyć kalorie, takie osoby powinny odstawić całkowicie węglowodany a nie j⁎⁎ać się w jakieś deficyty kaloryczne. To da sensowne i szybkie efekty jak po Ozempicu, który działa dosłownie tak samo - czyli pozwala ci jeść, być najedzonym ale mimo to chudnąć oraz mieć motywację do kontynuacji.

RobertVanPlitt

@GazelkaFarelka Insulinooporność nie powoduje nadmiaru tłuszczu tylko nadmiar tłuszczu powoduje insulinooporność. Obcięcie węglowodanów chuja da jak nie będziesz w deficycie. Keto, lowcarb, carnivore, etc. to nie są żadne magiczne diety łamiące prawa fizyki.


>Dla mnie to śmieszne, jeżeli medycyna daje jakieś możliwości farmakologiczne, to czemu nie?


Równie dobrze po pierwszym dniu na siłowni można brać trenbolon.

GazelkaFarelka

@RobertVanPlitt Powiedz to mojej siostrze która waży 52 kg przy 170 cm wzrostu i ma insulinoodporność. Maksymalnie w życiu miała może 60 kg w ostatnim trymestrze ciąży. Jest masa osób w miarę szczupłych które są insulinoodporne, tylko zazwyczaj o tym dowiadujesz się dopiero jak objawiają się poważniejsze problemy zdrowotne, masz już zebraną solidną nadwagę i cukrzycę - bo insulinoodporność nie wyjdzie ci w zwykłych badaniach np. glukozy na czczo.

GazelkaFarelka

@RobertVanPlitt "Obcięcie węglowodanów chuja da jak nie będziesz w deficycie. Keto, lowcarb, carnivore, etc. to nie są żadne magiczne diety łamiące prawa fizyki."


W takim razie Ozempic łamie prawa fizyki? Czy jednak jesteś skłonny przyznać, że istnieje hormon, którego podniesiony poziom pozwoli ci schudnąć? Który można przyjmować syntetyczny w postaci Ozempicu, albo podnieść go sobie... odpowiednią dietą?

AdelbertVonBimberstein

@GazelkaFarelka tak, bo po zastosowaniu ozempicu, jedzenie dłużej zalega w żołądku, co powoduje szybciej efekt najedzenia i na dłużej.

Ergo- jesteś w deficycie kalorycznym bo mniej jesz! Wiele osób może to samo osiągnąć zmianą nawyków żywieniowych!

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein Zupełnie tak jak keto żarcie. Dokładnie na tym to polega. Wynikiem jest deficyt kaloryczny, ale podchodzisz do tego nie od strony, gdzie liczysz kcal, tylko od strony gdzie po prostu jesteś najedzony i nie czujesz potrzeby jeść więcej. Dosłownie odzwyczajasz się od jedzenia zbędnych ilości jedzenia. Jest to bardziej efektywne, bo nie chodzisz wiecznie głodny i myślący o tym, kiedy w końcu skończy się ta dieta i kiedy znowu się wreszcie najesz.

AdelbertVonBimberstein

@GazelkaFarelka jeżeli nie czujesz głodu to znaczy, że jesz na zero albo na plus. Ewentualnie bardzo delikatny deficyt.


Przy deficycie niezbędnym do chudnięcia (powiedzmy 200+ kcal) głód będzie ci towarzyszył przez dużą część dnia.

Tak niestety działa ludzki organizm ewolucyjnie przystosowany do oszczędzania, bycia głodnym i poszukiwania jedzenia.

Dieta keto magicznie cię nie nasyci. Zrobi to tylko nadwyżka kaloryczna w diecie jakiejkolwiek.

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein Chudnę cały czas, nie towarzyszy mi uczucie głodu, co najwyżej późno wieczorem, ale to po prostu wtedy idę spać. Jem śniadanie o 10.00, obiad o 16.00, oba posiłki do syta i to wszystko. Stopniowo redukuję ilość posiłków i okienko żywieniowe.

AdelbertVonBimberstein

@GazelkaFarelka no i robisz najmądrzejszą rzecz- przesypiasz głód. To ważne. Też z tego korzystam, ale do tego trzeba sobie ustawić grafik życia. Siedząc do późna przed serialami, socialami narażasz się na jedzenie z nudy, przyzwyczajenia.

I o tym przecież jest ten wpis: o zbudowaniu dyscypliny treningowej, żywieniowej i dobrych nawyków- a nie drodze na skróty.

RobertVanPlitt

@GazelkaFarelka >Powiedz to mojej siostrze która waży 52 kg przy 170 cm wzrostu i ma insulinoodporność

Dowody anegdotyczne - ulubione argumenty ketowców xD

GazelkaFarelka

@RobertVanPlitt Ciężar dowodu spoczywa na twierdzącym. Ty kategorycznie twierdzisz, że insulinoodporność w każdym przypadku jest wynikiem nadwagi. Więc po pierwsze, to ty rzuciłeś sobie hasełko i nie przedstawiłeś żadnego dowodu, a po drugie wystarczy jeden przypadek, żeby obalić twoje twierdzenie.


Tak samo jakbyś twierdził, że "wszystkie kruki są czarne". Wystarczy, że pokażę ci dosłownie jednego białego kruka i tym samym udowadniam fałszywość twojego twierdzenia.


Gdybyś napisał "insulinoodporność często wynika z nadwagi" to owszem. Ale ty rzucasz jakieś gówno - nie wiem - motywacyjne czy nie motywacyjne hasełka że każdy kto ma insulinoodporność to dlatego że się spasł i he he ma nędzny, słaby charakter i zasłania się wymówkami.

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein Ależ ja się nie przyczepiam dyscypliny i diety, tylko kwestii po pierwsze jebania po ludziach używających Ozempicu - jeżeli zgadzamy się, ze otyłość jest chorobą, to dlaczego jest taki opór przed leczeniem jej dostępnym lekiem? Zrzucenie otyłości ma się wiązać z bólem, potem i łzami, bo inaczej się nie liczy?


Poza tym przyczepiam się do opierania się na deficycie kalorycznym jako jedynej słusznej drodze, zamiast uświadomienia sobie jak działają pewne mechanizmy, dzięki którym na ten deficyt i proces spalania tkanki tłuszczowej wejdzie się bez problemów. Na przykład często lepiej jeść dwa syte posiłki, niż pięć małych, chodzić wiecznie niedojedzonym i być przyzwyczajonym że co trzy godziny trzeba myśleć o jedzeniu i coś przeżuwać.

AdelbertVonBimberstein

@GazelkaFarelka ilość posiłków to indywidualna kwestia nie zmienia to jednak matematyki

400+400+400+400+400=2000

1000+1000=2000

Jeżeli zapotrzebowanie 2 400 a spożyte 2 000 to deficyt 400 kcal.

I tego nic nie zmieni.


I czemu się czepiam? Bo wielu ludzi (nie wszyscy) nie potrzebuje leku, tylko zmiany stylu życia. Idąc na łatwiznę, biorąc panaceum ozempic, monjarno czy coś innego tak naprawdę podpisujesz cyrograf- dobrowolny- na dożywotnią zależność od drogiego leku. Bo wielu specjalistów mówi wprost- to terapia do końca życia. Przystaniesz brać- wrócisz do swojej wagi. Ile to kosztuje? 1.5-2k zł miesięcznie?

I pot, krew i łzy nie są aby schudnąć. To z perspektywy czasu dzieje się samo.


Pot, krew i łzy są niezbędne do zabicia starych, złych nawyków, które ściągną cię znowu w punkt zero, albo przetargają jeszcze bardziej.


Wiem, byłem tam. Pierwszy raz odchudzałem się w 2014 r i pełniłem każdy możliwy błąd. Schudłem wtedy 31.5kg.


Teraz jestem 28 kg w dół i tu już zostaję. A miałem takie dylematy- to coś z moim organizmem jest nie tak: bez leku nie dam rady. Tylko, że ja nienawidzę być od czegoś zależny i informacja, że ozempic to na całe życie dała mi kopa do szukania zmiany: zmiany stylu życia. I tak: choruje na otyłość. Nadal. Mając BF około 10-12 procent. Bo to jest choroba głowy a nie nadmiaru tłuszczu. I trzeba (w 99 procentach przypadków) rozwiązać najpierw ten problem w głowie. Nadal z tym walczę i mam taką misję aby uświadamiać ludzi, że mogą i mają siłę samemu sobie poradzić wprowadzając najpierw małe zmiany i idąc, na własnych nogach, małymi krokami do przodu. Nogi bolą od noszenia tłuszczu ale z czasem jest lżej- a potem aż się chce biec.

A był czas, że się kładłem na podłodze w kuchni i chciałem umrzeć- dokładnie rok temu.

GazelkaFarelka

@AdelbertVonBimberstein Zmieni się to, że to różnica ciągle coś żuć, niedojadać i marzyć o tym kiedy skończy się dieta i znów się najesz, a wiedzieć że najesz się codziennie. Raz dziennie, ale każdego dnia jesteś przynajmniej raz konkretnie pełny i zadowolony. Że nie musisz wytrzymać jeszcze miesiąca, dwóch, trzech, jedyne co musisz, to musisz wytrzymać do jutra, a jutro znów się najesz. Zwiększasz też interwał, gdzie nie masz insuliny we krwi ani zapasu glikogenu w tkankach i twój organizm nie ma wyjścia jak tylko funkcjonować spalając tłuszcz z tkanek.

GazelkaFarelka

@RobertVanPlitt Proszę, masz tutaj badania, na 36 młodych kobietach z prawidłowym BMI i % tkanki tłuszczowej

https://journals.viamedica.pl/diabetologia_praktyczna/article/download/48001/35291


Po przebadaniu wszystkich parametrów, a nie tylko glukozy na czczo czy krzywej cukrowej, stwierdzono że insulinoodporność ma nawet połowa z nich. Gdyby nie udział w tym badaniu, pewnie dowiedziałyby się o tym za 10, 15 lat, mając trudną do zrzucenia nadwagę i słysząc, że insulinoodporność mają dlatego, że mają nadwagę. Podczas gdy było dokładnie na odwrót, nadwaga została wyprodukowana przez insulinoodporność.


"Przyjmując tę drugą wartość odcięcia, insulinooporność można byłoby stwierdzić u ponad 47% osób biorących udział w opisywanym badaniu. "


Tutaj kolejne badanie, do którego też odwołuje się powyższe badanie

https://dmsjournal.biomedcentral.com/articles/10.1186/1758-5996-6-49

"IR was related to IP fat (r = 0.23, p < 0.001), but not RP fat, SC fat or total body fat. "

Insulinoodporność była powiązana z tłuszczem brzusznym, a totalnie nie powiazana z nadmiarem innego rodzaju tłuszczu i total body fat. I to też mówią tutaj o korelacji, a nie związku przyczynowo-skutkowym.

wombatDaiquiri

@RobertVanPlitt sranko w banko, mam w życiu ciekawsze rzeczy niż doktorat z żywienia i trzymanie michy żeby się zesrać a nie przytyć. Strzykawka robi brrrrr

Trypsyna

@RobertVanPlitt Bardzo dobry wpis, zgadzam się z nim w 100%

Zaloguj się aby komentować