Nadchodzi rewolucja w matematyce. Oto, jak zmienią się lekcje w szkołach

Zmiany w szkołach obejmą także nauczanie matematyki. Uczniowie odejdą od skomplikowanych rachunków, a w zamian poznają m.in. sposoby obliczania kosztów kredytu i unikania pułapek promocyjnych.


Nowa podstawa programowa wejdzie do szkół w 2026 roku. To element rozłożonej na lata reformy edukacji "Reforma 26. Kompas Jutra". Zmiany obejmą również matematykę, która ma być bardziej życiowa. – Odchodzimy od skomplikowanych rachunków na rzecz np. obliczeń na kalkulatorze, ale nie rezygnujemy z podstawowej sprawności rachunkowej. Chodzi o równowagę między matematyką relacyjną a narzędziową – mówi Marcin Karpiński, koordynator zespołu matematyki w Instytucie Badań Edukacyjnych – Państwowym Instytucie Badawczym (IBE). – Zaproponowaliśmy, by w podstawie programowej zostało to, co było dobre i co m.in. przekłada się na wyniki polskich uczniów w międzynarodowych badaniach, jak PISA czy TIMSS, w których wypadamy naprawdę nieźle na tle innych krajów – dodaje. [...]


#wiadomoscipolska #edukacja #oswiata #szkola #nauczanie #matematyka #polskieradio24

Polskie Radio 24

Komentarze (17)

Modrak

No czas najwyższy! Idea słuszna, choć znając życie, samo wdrożenie i tak spierdolą...

dzangyl

Matematyka w szkole to nie jest matematyka a wolne rachunki, mogliby zmienić też nazwę przedmiotu przy okazji.

szarlej

Ogłupiania społeczeństwa ciąg dalszy.
Po co młodym ludziom stawiać jakiekolwiek wyzwania i zmuszać do myślenia w najlepszym do tego wieku?
Lepiej równać w dół i nie wymagać zbyt wiele, bo jeszcze ktoś poczuje się dyskryminowany. Niedługo na maturze będzie tylko klasyczne zadanie - pokoloruj drwala.

Od tematów finansowych są podstawy przedsiębiorczości - matematyka powinna zostać matematyką.

MalyDiabel

@szarlej Bolączka polskiego systemu edukacji - równanie w dół wszędzie i zawsze

Oprócz podstaw przedsiębiorczości była jeszcze wiedza o społeczeństwie, tam były poruszane PITy, VATy i inne takie, a nawet na samej matematyce był dział (mały bo mały, ale cały rozdział) o kredytach, stopie procentowej i stopie zwrotu.


Za kilka lat na matematyce zostawią tylko szacunki (bo jak wrzucasz do koszyka w sklepie to musisz oszacować ile zapłacisz za wszystko) i matematyka według biedronki z ich cenówek, wszystko inne można wywalić bo się nie przyda, nie?

Fen

@szarlej @MalyDiabel wam to się już w podstawówce zwoje przepaliły co xD?


Żeby nie było: mg inż. budownictwa here,

Całkowanie graficzne jakoś tam idzie, ale kurwa równania i nierówności kwadratowe, które są wałkowane do matury, rachunki prawdopodobieństwa, funkcje, geometria analityczna - no kurwa na chuj to komu xD? To są zagadnienia specjalistyczne, których ja do dzisiaj nie znalazłem zastosowania. No ale, spoko bo jestem wykształcony, a fakt że nie pamiętam wzoru na jebaną deltę to już jest nieważne xD


Gdyby to cholerne szkolnictwo zaczynało od podstaw i sprawdzało predyspozycje ucznia, a później przychodziło z pomocą przy wyborze odpowiednich kierunków rozwoju, przez ułożenie sensownego systemu nauczania, to okazało by się, że dzieciaki tak bardzo nie nienawidzą szkoły i zaczynają ją szanować. Dzisiaj to jest napierdalanie cyferek bez jakiekolwiek podpowiedzi, gdzie dana dziedzina matematyki w życiu się przydaje.


A jak miałem policzyć leasing i sprawdzać RRSO i faktyczne koszty dla mojej działalności to KURWA CHAT GPT mi pomógł bardziej niż cała moja wieloletnia ścieżka edukacyjna. Jebać szkolnictwo w obecnej formie

MalyDiabel

@Fen panie magister, chodzi o to że nie można wywalać wszystkiego z podstawy programowej ,,bo w życiu się nie przyda". Takie zagadnienia trenują umysł, zmuszają do zastanowienia. W mojej klasie były łebki co mając tablicę ze wzorami na maturze nie potrafili ich wykorzystać, a gdyby debile zrozumieli zasadę działania wzoru to coś by wykombinowali, bo nie o to chodzi żeby kuć na pamięć. No ale występowało równanie w dół, róbmy kartkówki takie żeby wykuli na pamięć trzy równania, żeby przeszli do następnej klasy, co złego może się stać.
Świetnie że sobie poradziłeś z wyliczaniem rrso, ale zauważ że wiedziałeś jakim narzędziem możesz sobie pomóc. Jak wywalimy wszystko, ,,co się nie przyda w życiu" to całe klasy nie będą ogarniały zasad działania czegokolwiek. Już mam przykłady w swoim życiu że dzieciak nawet nie wie, co może wykorzystać żeby uzyskać odpowiedź na jakieś pytanie.

Tak działa edukacja, że poszerza horyzonty. Na studiach chyba zauważyłeś, że nie uczą dokładnie wszystkiego, tylko pokazują jakie zagadnienia jeszcze dotyczą dziedziny, żebyś sam sobie poszukał i się zainteresował.

mevi

@Fen Czemu zaczynasz od obrażania potencjalnych dyskutantów? Nie rób rynsztoku z tego zacnego portalu, już mamy taki jeden w polskim internecie.

Fen

@mevi gdzie tam od obrażania, wybacz jeżeli mój humor nie trafia w twoje serce.


@MalyDiabel totalnie nie zgadzam się z Twoim podejściem. Robić pracę tylko po to by ją wykonywać? Zawsze będę przeciwnikiem tak beznadziejnego, w moim odczuciu, podejścia do tematu.

Jeżeli mam szczerze podejść do tematu "co mi dała szkoła", to będzie to jedynie niechęć do książek, niechęć do poznawania świata, niechęć do nauczycieli, niechęć do nauki. Co mi dała szkoła, gdy zaczynałem studia? Jedynie rozpamiętywanie niechęci i świadomość tego, że to czego uczą, jest bezsensownym marnowaniem mojego czasu... "aby papier uzyskać". Nawet nie wiesz jak bardzo ja żałuję, że od początku studiów nie przykładałem się do nauki, bo później nie musiał bym tego nadrabiać - co się wydarzyło. Nie miałem świadomości tego, że program nauczania uczelni wyższych już ma nieco więcej sensu, niż matematyka w średniej. System edukacji to dno i wodorosty, program jest naładowany po brzegi, a najgorsze jest to że wiedza ta jest zapominana od razu po ukończeniu danego etapu edukacji. No kurwa, no nie...


chodzi o to że nie można wywalać wszystkiego z podstawy programowej ,,bo w życiu się nie przyda".


Tak, właśnie o to chodzi. Zapychacze i nadmiar bezsensownej wiedzy. Jeżeli chcesz aby społeczeństwo było "mądrzejsze" to nie będziesz im się kazał uczyć całek w klasach 1-3, tylko musisz wejść na odpowiednie tory zachęcania dzieciaków do poznawania nowych dziedzin życia. Dobrze, gdyby to odkrywanie mogło się odbywać indywidualnie, ale jest to niemalże niemożliwe. Podstawa jest najważniejsza i to powinien otrzymać w szkole każdy uczeń. Podstawa matematyki, podstawa historii, podstawa biologii, podstawy fizyki, podstawy filozofii, podstawy chemii itd. Wszystko ponadto powinno być pakowane w "paczki" profilowe konkretnych szkół i wybierane przez uczniów na drodze edukacji.


A jeżeli chciałbyś uczyć wykorzystywania narzędzi, albo chociażby logicznego myślenia, to napierdalanie równań kwadratowych przez dwa tygodnie nic nie da. Czy to, że:


W mojej klasie były łebki co mając tablicę ze wzorami na maturze nie potrafili ich wykorzystać, a gdyby debile zrozumieli zasadę działania wzoru to coś by wykombinowali


nie znaczy, że nawet w przypadku twoich kolegów wszystko poszło w złym kierunku? Sam udowodniłeś to, że napierdalanie równań nie daje gwarancji, że dzieciak to ogarnie xDDD. Dużo też zależy od nauczyciela. Moja matematyczka w gimbazie, jak czegoś nie zrozumiałeś to darła mordę pół godziny "jak to tego można nie rozumieć" xD.


No i wiesz, że wykorzystywanie narzędzi, logiczne myślenie i radzenie sobie w życiu codziennym z problemami, to coś czego w szkole nie doświadczysz, aż do momentu uczelni wyższej o wysokim stopniu nauczania? Zmiana z artykułu, to początek drogi ku lepszemu, tylko żeby po drodze tego nie zjebali jeszcze bardziej (╯ ͠° ͟ʖ ͡°)╯┻━┻

MalyDiabel

@Fen Wydaje mi się że matematyka uczy myślenia, analizowania i logiki.
W przypadku łebków to właśnie było olewanie działań matematycznych i siłowe przepychanie, gdyby nie zaniżano pod nich poziomu to w końcu by załapali.
Obniżanie poziomu bo ,,szkoła głupia i nudna" to droga w złe rejony.

Jak spojrzysz na proponowane przez ciebie podstawy każdego przedmiotu no to te podstawy też nie są potrzebne w życiu, więc czy jest sens żeby szkoła była w ogóle obowiązkowa?
Nie mówię żeby dawać zagadnienia ze szkoły średniej w przedszkolu, ale wyrzucanie większości podstawy programowej tylko obniży poziom. I w jakim celu? Żeby Jaś Kowalski nie musiał się męczyć bo wymagali tabliczki mnożenia?

Dużą rolę grają nauczyciele, ale w podejściu do szkoły to chyba większą mają rodzice. Skoro oni nie ogarniają że wykuwanie na blachę nie ma sensu to nie pokierują dzieciaka na właściwą drogę. A większy autorytet ma raczej rodzic niż facetka od pszyry.

Fen

@MalyDiabel matematyka na poziomie szkoły średniej to nic innego jak podstawianie wszystkiego do wzorów, więc z tym myśleniem, analizowaniem i logiką bym nie przesadzał. Moim zdaniem są dużo lepsze metody.


Obniżanie poziomu bo ,,szkoła głupia i nudna" to droga w złe rejony.


Ale ja nie mówię, że szkoła jest "głupia i nudna". Szkoła jest zorganizowana w sposób, który większość uczniów będzie odtrącał od tego, co przy odpowiednim podejściu mogłoby ich zainteresować. My się chyba nie do końca rozumiemy, bo ja nie uważam, że w szkole powinno być dodawanie i odejmowanie, a później do pracy rodacy... Dobrze aby szkolnictwo zostało przeprogramowane i napisane od podstaw, ale nie przez specjalistów danej dziedziny nauki, a przez specjalistów znających schemat nauki ludzkiego mózgu. Optymalizacja byłaby niezwykle trudna, a nawet możliwe, że społecznie i finansowo niemożliwa. Ja sam nigdy o spójnym systemie nie myślałem, "bo mi za to nie płacą."


Nigdy nie zmienię zdania, na temat przeładowania aktualnego programu nauczania. Duża jego część powinna zostać po prostu usunięta, ale i zastąpiona. Zamiast nauki o pierwotniakach w podstawówce można zrobić zajęcia z komunikacji międzyludzkiej, zamiast nauki o nierównościach kwadratowych proponuję zajęcia z bezpieczeństwa w internecie, zamiast "macie gałę idźcie pokopać" proponuję zajęcia z tańca towarzyskiego, zamiast godziny wychowawczej na grę w karty proponuję luźne zajęcia z podstaw filozofii, zamiast historii starożytnej Etiopii można wrzucić naukę o pozyskiwaniu i weryfikacji informacji ze świata (może już dzieciaki potrafiłyby weryfikować, co im TVP wkłada do pustego łba) itd... Zamiast analizowania co autor miał na myśli na polskim, może lepiej byłoby uczyć języka urzędowego, podstaw prawa do życia codziennego (chuj np. rękojmia, gwarancja)? Aktualny program to jest syf i wodorosty, nawet z tym nie dyskutuj, bo to wiedzą wszyscy, nawet nauczyciele którzy tego uczą xDDDD.

MalyDiabel

@Fen Od komunikacji międzyludzkiej, bezpieczeństwa w internecie czy nauki o pozyskiwaniu i weryfikacji informacji to są rodzice. A przynajmniej powinni być.
No ogólnie podstawa programowa jest daleka od ideału, jest ogrom miejsca na poprawę, ale wydaje mi się że w domu się człowiek powinien uczyć życia, gotowania i unikania pułapek promocyjnych, a nie żeby w szkole zastępowało to tematy na matmie czy geografii.
Pole do popisu w poprawianiu programu to ma historia, bo starożytny Egipt przerabia się na każdym początku szkoły (u mnie było 3 razy), a do drugiej wojny światowej dotarliśmy tylko w podstawówce.
Jak wywalą algebrę i podstawianie do wzorów (i tu właśnie przydawało się logiczne myślenie, bo debile z klasy nawet tego nie potrafili) a wrzucą podliczanie kredytów i leasingów to jeszcze mniej osób będzie to rozumiało, no i koniec końców i tak ktoś powie że ,,w życiu im się to nie przyda, marnowanie czasu".
Wiele osób zapomina że od wychowywania są rodzice a nie nauczyciele. I to rodzice powinni prowadzić dziecko przez świat, wdrażać w życie, pokazywać co i jak, dbać o jego bezpieczeństwo.

Fen

@MalyDiabel Mam powoli dość tej konwersacji...


Od komunikacji międzyludzkiej, bezpieczeństwa w internecie czy nauki o pozyskiwaniu i weryfikacji informacji to są rodzice. A przynajmniej powinni być.

No jasne, naszych rodziców powinni tego uczyć dziadkowie, którzy żyją po dziś dzień w stanie wojennym z nastawieniem "kobiecie nie wypada pracować", a "facet musi spłodzić syna, wybudować dom i posadzić drzewo". Ci sami dziadkowie co dzisiaj w większości nie potrafią odnaleźć się w otaczającym świecie, którzy padają ofiarami przekrętów na wnuczka, którego czasami nawet nie mają.


A, nas powinni uczyć nasi starzy, którzy do sklepu stali w kolejkach i żyli w powojennej biedzie. Ci którzy w większości nie radzą sobie z wyborem czajnika do domu, bo dzisiaj "jest wybór" i "specjalista" ze sklepu wciśnie im garnki o wartości 150 zł za 5500zł. Ci sami, co dopiero zaczynają zabawę ze smartfonami i boją się używać BLIKa. Gdzie kurwa blika, oni się boją aplikację bankową zainstalować na telefonie bez dostępu do internetu.


Jak dobrze trafiłeś, to jeszcze w tych zmianach pokoleniowych trafisz na starych, którzy się boją robić zakupy na Allegro bo kurier rozwali albo ukradnie, a prawo do gwarancji/rękojmia to czarna magia i nie wolno ruszać bo bozia będzie zła.


Nie wrzucajmy w to tematu religijności w "starszych pokoleniach".


ZA JE BI STY pomysł Panie kolego. Ode mnie to tyle, może przemyślisz jeszcze temat.


Chociaż masz rację, że dzieciaki, których rodzice mają w nie wyjebane (dzisiaj zdaje się większość) mają przejebane dwukrotnie, bo ani nie dostaną tego w domu, ani w szkole. Pochwalisz się nam ile masz aktualnie pociech na utrzymaniu? Chciałbym wiedzieć, jakie masz pojęcie o problemach dzisiejszych dzieci i ich rodziców.

LovelyPL

Moja predykcja: nie zmienią się wcale. Nauczyciele mają swoje "sprawdzone" metody nauczania i będzie jak było.

jedikk

@LovelyPL na pewno system ma swoją bezwładność. To jest ten pierwszy krok, który ma zapoczątkować zmiany, powolne zmiany, bo to nie rewolucja.

SzwagierPrezydenta

@jedikk to jest beton, będzie jak z brakiem prac domowych, gdzie okazało się że nauczyciel tak nie umie

LovelyPL

@jedikk Bezwładność liczoną w pokoleniach, a nie latach.

Zmiana tablicy i kredy na ekran i stylus nie zmieniła samego systemu nauczania.

Nadal nauczanie jest w systemie pruskim - naucz się na pamięć i nie zastanawiaj się nad sensem.

Zaloguj się aby komentować