Mija 500 dni wojny. 500 dni putinowskiej utopii pod tytułem "zbieranie ziem ruskich". 500 dni, w trakcie których Car mógł ten horror zakończyć, ale nie chciał.
Zginęło mnóstwo ludzi. Nie wiemy ilu, bo Ukraińcy niechętnie dzielą się swoimi stratami, a u Rosjan tradycyjnie mięsa się nie liczy. Ale jest to liczba sześciocyfrowa. Ci wszyscy ludzie mogli żyć.
Kolejne kilkaset tysięcy zostało rannymi. Wielu będzie kalekami do końca życia. Wielu przez lata nie będzie potrafiło sobie z tym poradzić, więc będą pić, ćpać i umierać.
Kilka milionów ludzi musiało uciekać ze swoich domów.
Kilka milionów kobiet mieszka w innych krajach, nie wiedząc czy dziś nie dostaną informacji, że ich syn, mąż, ojciec, brat, narzeczony - właśnie zginął na froncie.
Setki tysięcy dzieci już 500 dni wychowuje się bez ojców. Często zagranicą, w obcym środowisku.
Tysiące lub dziesiątki tysięcy dzieci wywieziono do Rosji, gdzie brutalnie próbuje się je pozbawić narodowej tożsamości.
Tysiące lub dziesiątki tysięcy kobiet zostało zgwałconych.
Dziesiątki tysięcy ludzi zniknięto. Zamordowano w lasach, wsiach i miastach. Wrzucono do masowych grobów, rowów, rzek, studzienek kanalizacyjnych i piwnic. Wielu w tych piwnicach wcześniej zakatowano.
Dziesiątki tysięcy budynków zostały zniszczone. Domy i domki, bloki duże i małe, obiekty kultury i urzędy, zabytkowe kościoły i cerkwie, hale produkcyjne i magazyny, drobne firmy i ogromne kombinaty przemysłowe.
Całe miejscowości zniknęły lub zmieniły się w księżycowy krajobraz, w którym ledwo widać siatkę ulic. Od malutkich wsi, przez miasteczka jak Awdijiwka czy Sołedar, średnie miasta jak Bachmut i Wołnowacha, bo hekatombę półmilionowwgo niegdyś Mariupola.
Dokonano tysięcy zbrodni wojennych. Celowo bombardowano i bombarduje się już od 500 dni dzielnice mieszkalne kolejnych miast. Celowo ostrzeliwało się konwoje humanitarne. Celowo atakowało się pełne ludzi dworce, galerie handlowe, szpitale, szkoły czy punkty zborne, jak Teatr Dramatyczny w Mariupolu.
Zniszczono dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych upraw, łąk, pastwisk, lasów, parków narodowych. Wbito w ziemię ogromne ilości żelaza, ołowiu i chemikaliów.
Spowodowano straty gospodarcze, które nawet przy ambitnych programach odbudowy będą naprawiane dekadami. Będą to dekady biedy, bezrobocia, emigracji z najbardziej zdemolowanych obszarów, przestępczości, ogólnego regresu.
Miliony ludzi wpędzono w traumę.
Spierdolono życie milionom ludzi.
Ukraińskim cywilom, którzy od 500 dni muszą wyglądać ruskich rakiet i dronów. I tym, którzy żyją pod okupacją i doświadczają koszmaru ruskiego miru.
Ukraińskim żołnierzom, którzy osobiście powstrzymują Hordę i widzą rzeczy, których nie da się zapomnieć.
Ukraińskim uchodźcom, a raczej uchodźczyniom, które muszą zaczynać nowe życie w obcych krajach.
Rosyjskim żołnierzom, których Car wysyła falami na rzeź, bo ma i zawsze miał ich w d⁎⁎ie. Mobikom, złapanym w poniedziałek w Moskwie, którzy w czwartek trafiają już do okopów Donbasu.
Rosyjskim mniejszościom, których Kreml próbuje się właśnie w wygodny sposób pozbyć.
Rosyjskim szarakom, których wpędzono w spowodowaną sankcjami biedę, której żniwo dopiero zacznie być zbierane.
Wszystkim.
I tak dzień po dniu. 500 razy. Od pierwszych rakiet spadających na lotniska, przez Buczę, rzeź Mariupola, mariupolski szpital z korytarzem pełnym przykrytych kocami ciał, w tym ciał noworodków, jesienną mogilizację, potworne walki o Bachmut i wysadzenie zapory w Nowej Kachowce, po dzisiejszy poranny atak na bloki w Łymaniu, gdzie zamordowano kolejne 10 osób.
Dzień po dniu, Rosja udowadnia, że jest nową III Rzeszą.
Dlatego nie toleruję i nie będę tolerował żadnego tłumaczenia, że to nieładnie używać na nich amunicji kasetowej, że lepiej się dogadać, że nie wolno o Rosji brzydko mówić, że wina leży po obu stronach, że to wina Zachodu, Ukrainy, Marsjan, cyklistów. Że Putin musiał, bo NATO, bo biolaby, bo rosyjska mniejszość, bo Krym, bo to, bo sramto.
Nie musiał. Chciał. I dalej chce.
Dlatego trzeba tego pierdolonego tyrana wysłać do grobu, razem z jego totalitarnym imperium zła. A jego apologetom nie podawać nawet ręki.
Im szybciej, tym lepiej. Bo każdy kolejny dzień wojny, to kolejne tysiące złamanych życiorysów.
#ukraina #wojna #rosja #wojnanaukrainie #wiadomosciswiat
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)

