Mam problem, co prawda pozytywny, no ale problem i chętnie usłyszę opinię innych, szczególnie jeśli ktoś był w podobnej sytuacji.
Pracuję jako data engineer, głównie SQL, Python, Kafka, Databricks, trochę dłubania w C#. To może wyglądać jak niezły zestaw technologii, ale jedynie SQL bym wskazał jako coś, w czym się czuję bardzo pewnie. Zawsze miałem ogromny impostor syndrome, ale jakoś to szło do przodu. W ciągu ostatnich dwóch lat mega się rozwinąłem, ale i tak nie czuję, żebym był choć trochę tak dobry, jak niektórzy moi koledzy architekci
No i ni z gruchy ni z pietruchy odezwał się na linkedin headhunter, bo w mieście, w branży w której pracuję, otwiera oddział naprawdę duży światowy gracz. Przez to, że trochę działalność tego oddziału odbiega od core'owej działalności, to ma być duża autonomia i chcą budować rzeczy związane z danymi od zera z dużym wsparciem z centrali. Pozycja to "head of data", co mnie trochę przeraża, ale z drugiej strony to bardziej kwestia odpowiedzialności za platformę, a nie kierowania zespołem, bo kwestia zatrudnienia kogoś pode mnie, to raczej dłuższa perspektywa.
Stwierdziłem, że czemu nie, i tak pewnie rekrutera pojebało i gdzie ja na takie stanowisko, ale udało się przejść 2 etapy z biznesem i rozmowę techniczną z jakimiś mózgami, no i jestem tu gdzie jestem. Mianowicie dali mi ofertę. Finansowo +18%.
Z jednej strony – może być mega szansa, żeby się rozwinąć, zdobyć nową perspektywę, podnieść wartość rynkową.
Z drugiej – większa presja, niepewność, mniej ludzi do sparingu, a już najbardziej boję się, że za 3 miesiące ktoś mi powie "panie Cweliat, to jednak była największa pomyłka rekrutacyjna w historii naszej firmy, będziemy musieli się pożegnać" :D, poza tym znam w obecnej firmie wszystkich, mam solidną, ale nie jakąś wybitną pozycję no i czuję bezpieczeństwo (a na karku kredyt)
#programista15k #pracbaza