Leśny grób, starożytny kurhan, jezioro pełne zwłok i dobra ziemskie Prus Wschodnich - czyli kolejny spacer po Wzgórzach Dylewskich
hejto.plPo świętach należało co nie co rozchodzić, tak więc zapraszam na kolejny spacer po Wzgórzach Dylewskich ༼ ͡° ͜ʖ ͡° ༽
Dystans - 16.36 km
Czas poruszania - 3
Średnia prędkość - 13:34 /km
Suma podejść - 243 m
Czas całkowity - 4
Liczba kroków - 18,076
Najniższy punkt - 193m n.p.m.
Najwyższy punkt - 287m n.p.m.
Różnica wysokości - 95m
Tym razem padło na wędrówkę Lasami Bednareckimi i Lasem Dylewskim, pomiędzy Bednarkami, Pietrzwałdem, Jeziorem Francuskim i Miejską Wolą.

Spacer rozpoczęliśmy za wsią Bednarki, u podnóża Malinowej Góry, punktualnie o wschodzie słońca czyli 8:00

Na rozgrzewkę pokonaliśmy 40m przewyższenia, aby odwiedzić na Malinowej Górze samotny, leśny grób podleśniczego Kałuży

Następnie, schodząc ponownie w dół, przez nieistniejącą już 'miejscowość' Kaczeniec (były to gospodarskie wybudowania majątku Bednarki - znajdowały się tu hodowle drobiu i owiec, oraz zabudowania, w których mieszkali chłopi) wróciliśmy na brukowaną drogę między wsią Pietrzwałd, a majątkiem Bednarki.

Naszym pośrednim celem było odwiedzenie drugiej mogiły - tym razem Kurhanu, a raczej jego reliktów datowanych na ok. 2500lat

Następnie skierowaliśmy się w kierunku Jeziora Francuskiego, najwyżej położonego jeziora w północnej Polsce, wybierając po drodze wydzielenia leśne z najbardziej wiekowymi drzewami, którymi są w tym miejscu ok. 150 letnie Buki




Minęliśmy leśne rozlewisko

i skierowaliśmy się do kolejnego punktu naszej wycieczki - jedynego w tym dniu Pomnika Przyrody, którym był Kamień Karola
Niestety zapomniałem banana dla skali, ale to jeden z większych głazów narzutowych w tej okolicy 1,60m wysokości oraz ponad 10m obwodu. Takie kamyki w tym regionie, często wyznaczały granice włości i tak też było w tym przypadku - napis na tym "C v. Rose 1918" świadczy o tym, że ta część lasu została przyłączona do majątku Bednarki należącego do rodu von Rose, akurat konkretnie Carla w roku 1918.
Następnie skierowaliśmy się dalej na południe, ku jezioru, gdzie nieco próbowały nam przeszkodzić bobry, ale udało się pokonać spiętrzenie leśnego cieku suchą stopą.

Nad jeziorem, które swoją drogą też jest w pewnym sensie mogiłą, zrobiliśmy krótką przerwę na świeżo zaparzoną kawę.

Podczas tej przerwy udało nam się zaobserwować Bielika, z którego występowania tu nawet nie zdawałem sobie sprawy - niestety, podobnie jak innej zwierzyny tego dnia - nie udało się go złapać na zdjęciu.
Wracając do jeziora jako 'mogiły' i pochodzenia jego nazwy (Jezioro Francuskie do tych tragicznych wydarzeń nazywane jeziorem Sałk) - wiąże się z nim dramatyczna historia:
W 1807 roku przebywały na tym terenie francuskie wojska Napoleona. Ich zwiadowcy, nocą pomiędzy 8, a 9 maja 1807 roku, wydobyli z jeziora najpierw 5, a następnie kolejne 13 ciał związanych ze sobą i dociążonych kamieniami u szyi Francuzów.
Legendy o ich śmierci krążyły różne - a to po prostu ludzie postawili opór wielomiesięcznym grabieżom, a to w zemście za gwałty na lokalnych kobietach - fakty są takie, że zostali zabici i wrzuceni do jeziora.
Tak czy inaczej - jak wynika z raportów francuskich żołnierzy stwierdzono morderstwa w wyniku uderzenia siekiery. Pochwycono w tej sprawie sołtysa, oraz dwóch najbardziej poważanych mieszkańców, a następnie pod groźbą rozstrzelania wszystkich chłopów powyżej 16. roku życia oraz spalenia wsi - zażądano wydania sprawców.
Dopiero gdy już miano rozstrzelać pierwszych chłopów - wydano domniemanych sprawców - Adama Pastewkę (27 lat) oraz jego brata Johanna Pastewkę (20 lat) synów lokalnej wdowy. W dniu 17 maja po krótkiej rozprawie - braci rozstrzelano, a wieś oszczędzono.

Po ciepłej kawie i chwili refleksji nad przeszłością ruszyliśmy w kierunku Miejskiej Woli, aby domknąć pętlę. Po drodze dalej oglądaliśmy głównie kamienie i głazy wszelkiej maści i rozmiaru (banana zabiorę następnym razem obowiązkowo).





Za Miejską Wolą, aby nie iść nudnym asfaltem ( ͡° ͜ʖ ͡°), podążyliśmy śródpolną aleją drzew, która okazała się jednym z głównych starych szlaków.

Na ich skrzyżowaniu natknęliśmy się na kolejny relikt przeszłości - tym razem z roku 1786 kiedy właścicielami okolicznych włości był jeszcze ród Finckensteinów. Był to kamień graniczny, wytyczający punkt stykowy dóbr ziemskich Ryn (Rhein), Glądy (Glanden) oraz Szczepankowo (Steffenswalde).




Kiedy już mieliśmy zaparkowane auta w zasięgu wzroku, zatrzymało nas niestety trochę ogrodzenie pastwisk obecnego właściciela majątku w Bednarkach, który muszę przyznać wygrodził niezły kawał ziemi.. Jego prawo, nam nie pozostało nic innego jak obejść je dookoła w towarzystwie wesołego bydła.

Na koniec w tej maleńkiej wsi obejrzeliśmy jeszcze kapliczkę i żłobek wystawiony przed dawnym pałacem, oraz ruiny dawnego majątku - niestety jedynie przez zamknięty płot.





Jeśli udało się komuś dotrzeć do końca i nie zamęczyło go to jak nas ten spacer - zachęcam do zostawienia pioruna i komentarza, jeśli coś napisałem nie do końca zrozumiale lub pominąłem coś interesującego - tym bardziej namawiam do zostawienia komentarza :)
#wedrujzhejto #zuchwedruje #zuchpostuje #tworczoscwlasna #wzgorzadylewskie #wedrowki #krajoznawstwo #turystyka #historia #ciekawostki #polska #ziemialubawska #przyroda #spacer #warminskomazurskie

