k⁎⁎wa.
kto miał do czynienia z budowlańcami ten się w cyrku nie śmieje.
miałem w tamtym roku umówionych jednych takich. szwagier polecił. sprytnych, szwagrowi wystawili taką chłupe że sąsiedzi do dzisiaj spłacają kredyty na proktologa. nawet nagrody dostawali (ci budowlańcy) od miesięczników dla dekarzy. szczegóły dogadane w lutym, start: w wakacje. szef co prawda, przedstawiciel gatunku "będzie pan zadowolony", odbiera 1 na 20 telefonów i to chyba przez przypadek. ale co tam, myślę sobie, gwiazda branży musi się przecież szanować. no i przyszedł maj, a wraz z majem telefon od szefa. co już samo w sobie było podejrzane. "anon, za samą robotę to będzie 20k więcej". no chyba cię pojebało kolego. trudno, nie musi mi DaVinci domu budować, znajde sobie innych.
gdzieś na przełomie listopada i grudnia znalazłem. nauczony doświadczeniem wybrałem mniej prestiżowych, za to takich co oddzwaniają. no i oczywiście tym razem umowa. szef nowej firmy prawie zemdlał jak wyliczył ile podatku będzie trzeba zapłacić. dobrze że to święta były to jego grażyna miała zapas bigosu. ale twardo stoje przy swoim - zapłacimy! ustalenie szczegółów budowy oraz umowy potrwało do lutego. wszyscy zadowoleni i uśmiechnięci; gotowy, pachnący cyrograf czeka już tylko na podpisy. a ten mi dzisiaj "sorry anon, nic z tego nie będzie, szukaj sobie innych". nosz k⁎⁎wa.
#budownictwo #budowadomu #zalesie #polska
