JEŚLI KIEDYŚ zachodziliście w głowę, jaką farbą nie można pomalować nosa samolotu, to spieszę z odpowiedzią: ołowiową. Przynajmniej w 737NG.
Nose radome to kopulasta osłona na przodzie samolotu. Z zewnątrz nadaje samolotowi aerodynamicznego kształtu. Jest wykonana z kompozytów, głównie włókna szklanego. W swoim środku skrywa radar pogodowy, potężny radar do wykrywania chmur na drodze samolotu. Odpalenie takiego radaru na hangarze nie jest wskazane, gdyż mogłoby poważnie uszkodzić człowieka w jego pobliżu. Nie możemy nosa malować farbą ołowiową, ponieważ zagłuszyłaby ona sygnał radaru. Inżynier raz mi opowiadał, że tak właśnie się stało, przez jakiś czas nie mogli dojść, dlaczego radar nie działa. Nikt nie podejrzewał farby. A to była ona.
Poza tym, że malujemy nos farbą, to nakładana jest na niego także przezroczysta powłoka ochronna z grubej folii. Zabawnie się ją zakłada, trzeba odkleić folię z tej powłoki, żeby odsłonić klej, a potem powierzchnię nosa i ten klej spryskać mydlinami z wodą. Potem dopasować folię na nos i powoli, dokładnie wyciskać te mydliny, żeby klej złapał. Trochę jak nakładanie folii na telefon i pozbywanie się bąbli powietrza, tylko tu mamy kopulastą powłokę i jest mokro.
Poza tym na nosie mamy też metalowe listwy, Lightning Diversion Strips, które mają odprowadzać ładunki statyczne, jako że kompozyt, z którego zrobiony jest nos, nie zrobi tego tak dobrze, a nos jednak trze czołowo o powietrze z wysoką prędkością.
Jak się gdzieś pomyliłem, to zapraszam do prostowania. Na zdjęciu to nie jest 737NG, ale wygląda identycznie, a tu ładnie widać nos i radar, a nawet te listwy.
#mechanikalotnicza (czemu ten tag nie istnieje?) #samoloty #ciekawostki
