Słuchałem tego wywiadu i zirytowało mnie, że Rymanowski nie chciał jej przycisnąć. Co prawda przepisy BHP nie określają dopuszczalnej całkowitą masę przeniesionego ładunku podczas jednej zmiany, ale pozwalają określić przybliżony wydatek energetyczny zużyty podczas prac o określonym typie. Jest on opisany tutaj: https://asystentbhp.pl/wydatek-energetyczny/
Czy istnieje wartość graniczna takiego wydatku, powyżej której kończymy pracę? Nie natknąłem się na takie przepisy, ale konkretne wartości wiążą się m.in. z wydawaniem posiłków pracownikom, którzy podejmują się prac bardzo ciężkich. Próg to 8374 kJ dla mężczyzn oraz 4605 kJ dla kobiet. Czy w praktyce ktoś wydaje takie posiłki? Nie spotkałem się z tym, ale nie miałem zbyt wielu tego typu prac, możecie dawać znać jak jest ze sprawczością. Natomiast pokazuje to, że zatrudnianie kobiet do prac ciężkich jest nieopłacalne (i tam faktycznie to widać).
https://www.wnp.pl/praca/wydatek-energetyczny-i-jego-ujecie-w-przepisach-bezpieczenstwa-i-higieny-pracy,217920.html
Teraz czas na bardziej chłopskorozumową część tego komentarza - czy ktoś, kto zatrudnia więcej kasjerek robi to dlatego, że dzięki temu klienci chętniej przychodzą do sklepu (a więc PR), dlatego, że kobiety są tańszą siłą roboczą, czy dlatego, że więcej kobiet składa cv na takie pozycje? Wage gap może i istnieje w korpo, nie mi to oceniać. Jeśli istnieje w pracach ciężkich - wynika to z predyspozycji fizycznych, trochę ciężko się dziwić. Ale w przypadkach, kiedy kobiety same szukają zatrudnienia na konkretnych stanowiskach, raczej trudno się dziwić, że ogół płac kobiet będzie niższy niż płac mężczyzn. Ale nie mam już siły szukać takich danych, nk.