@Fen @kitty95 weź... tu matematyka przestała się spinać i bez tego. Gość zarabia 12k na rękę, nie wiemy czy jego różowa wcześniej pracowała i dopiero teraz przestała przy ciąży czy nie, skoro nie jest wspomniana, to załóżmy że nie. Więc jest jedynym żywicielem rodziny. W ramach tych 12k musi opłacić podatki, rachunki za prąd, wodę, gaz, telefony, internety, podatek od nieruchomości (a pewnie w okresie przejściowym jeszcze był czynsz na stare mieszkanie), ubezpieczenia, ogarnąć wszystko związane z autem, a za resztę musi przecież jeszcze kupić jedzenie i czasem jednak jakiś ciuch, bo te nie są niezniszczalne. Dom sam też się nie wykończy, ale stawiam, że to jest w 100% z tej miniratki. Już nie będę do tego stosu dokładał budowania jakichś oszczędności, czy wygód.
I teraz, mając na głowie ten stos jeszcze wjebał się w miniratkę no bo dom. Nie żeby to coś fundamentalnie złego było, wielu ludzi bierze kredyt na dom i go spłacają po 10-15-20 lat... tylko trudno tu mówić o MINIratce, jeśli ma ona 7 tysięcy i stanowi 60 jebanych procent twojego domowego budżetu miesiąc w miesiąc, z którego musisz utrzymać siebie, domostwo i małżonkę. Jednak jest kompletnie inna optyka, jak masz "bezpieczne" 7k raty bo ty zarabiasz 15k i żona kolejne 10k, a inna jak wszystko co masz to 12k. To jest finansowy samobój, dokładnie takiego samego rodziaju jak sobie zafundowali frankowicze, którzy potem płakali po internetach, że ich łoszukali- tylko czekać na potknięcie i kaplica.
A teraz jeszcze dzieciaki doszły i nikt mi nie powie, że to nie jest gigantyczne obciążenie finansowe. Żadne pińcetplusy tu nie pomogą. Powiem tak- nie moja kasa, nie moja decyzja i przecież źle im nie życzę, ale coś mi się tak zdaje, że trochu im się popierdoliły priorytety w życiu i to 2 tysiące mało co pomoże w ogóle i zakładając, że je spłaci w terminie... to zaraz poleci kolejna prośba o kolejne 2 tysiące.