Drodzy Hejtowicze, po moich świątecznych doświadczeniach, powiem wam dwie rzeczy: przypominajcie sobie co jakiś czas zasady RKO i zorientujcie się, gdzie macie najbliższy defibtylator. Zajmie wam to chwilę, a nie stracicie czasu w krytycznych sytuacjach...
W Wielkanoc, o godzinie 6.30 moja mama miała nagłe zatrzymanie akcji serca. Upadła w łazience, bez tchu i bez tętna.
Gdyby nie natychmiastowa reakcja mojego brata, który od razu zaczął RKO i wysłał kuzyna po AED z dokładnymi instrukcjami, gdzie go znaleźć, to mamy by z nami juz nie było, bo karetka dotarła dopiero po pół godzinie. Po wizycie na SOR, przejściu przez tomograf, potem przez koronografię trafiła na OIOM, gdzie dochodzi pomału do siebie. Jest stabilna oddechowo i krążeniowo, można z nią porozmawiać, mimo, że nie pamięta ostatnich dni i skarży się na ból klatki piersiowej. Ale żyje.
A to wszystko dzięki darmowym szkoleniom z pierwszej pomocy, w których brałem z braćmi udzial.
