@Sweet_acc_pr0sa
może dlatego że taki przyjmujemy standard jako xzlowieczenstwo?
No właśnie, tylko dlaczego? Czemu wartościujemy piękno, a nie przeciętność lub brzydotę? Kto narzuca te standardy? Jasne, od małego jesteśmy wychowywani w społeczeństwie, w którym szczupłe i wysportowane osoby z symetrycznymi rysami twarzy są uznawane za bardziej wartościowe, ale to dalej jest narzucona koncepcja.
Weźmy przykłady z innych stron świata: w Azji za standard piękna uważana jest obecnie mała głowa, stąd popularne są filtry w aplikacjach społecznościowych zmniejszające głowę. Nam się to wydaje karykaturalne, a im - piękne.
W średniowieczu to grube baby były uznawane za piękne, bo symbolizowały bogactwo. Dodaj do tego jeszcze chorowicie bladą twarz, bo biały człowiek = niepracujący w polu człowiek, a więc bogaty.
Obecnym trendem w sztuce, filmie, teatrze jest względny realizm. Jak każdy trend, przemija lub transformuje. Taki wybór aktorki jest podyktowany nie względami przyjętej trendującej estetyki (lub jej standardów z lat 90 i 00, które w głowach ludzi z naszego pokolenia pozostaną już w zasadzie do śmierci), ale współczesnej wizji reprezentowania świata takim, jakim jest. Nie chodzi tu o promowanie brzydoty/upośledzeń/defektów. Chodzi o pokazanie sytuacji, która jest w dalszym ciągu możliwa (w Twojej ocenie być może mało prawdopodobna, ale jednak prawdopodobna) - miłości ponad podziałami, ślepego trafu. Może uderzyć człowieka bez względu na wygląd drugiej osoby.
Nie chcę Cię do niczego przekonywać, ale ta dyskusja jest dla mnie dość ważna - głównie dlatego, że jako kobiety z pokolenia millenialsów wyrastałyśmy w świecie supermodelek, gdzie Bridget Jones była uznawana za GRUBĄ. Normalna kobieta, okej - niewysportowana, ale normalna - była określana pejoratywnie z uwagi na to, że... nawet nie miała nadwagi. Ale nie była chorowicie chuda lub szczupła.
Plus, czemu wymagamy od kobiet, by były piękne i spełniały te "standardy"... a od mężczyzn nie wymagamy w takim stopniu, by byli przystojni?