Można snuć teorie spiskowe na temat rozgrzewania rynku nieruchomości. Pewnie są w dużej mierze prawdziwe, bo obecna koalicja jest mocno pro-deweloperska i skoro nie wyszły im bezpośrednie dopłaty, to mogą przegłosować prawo zwiększające ceny wybranych działek (kosztem innych).
Jedak pomijając powyższe, to te zmiany są przesunięciem wajchy w tą stronę, której Hejtowicze często się domagali - dopóki nie zobaczyli konsekwencji xD. Zmiany mają ograniczyć chaos urbanistyczny i wymóc zwartą zabudowę w strefach w których, miasto chciałoby się rozwijać. W teorii może to ułatwić dociąganie infrastruktury publicznej - mniej dróg, mniej sieci energetycznej, mniej rur z wodą, gazem, kanalizacji. Mniej rozciągnięta komunikacja zbiorowa, bo częścią polityki państwa (/UE) jest ograniczanie transportu indywidualnego.
No i jeśli się nad tym zastanowisz, to oczywistym wnioskiem z tak postrzeganej urbanistyki jest to, że mniej działek będzie nadawało się pod zabudowę. Jest to sednem postulatów o "lepszej urbanistyce w Polsce" - aby nie budować tam gdzie akurat odziedziczył ci się kawałek ziemi, nie tam gdzie nabyłeś go okazyjnie, ale tam, gdzie miasto lub gmina sobie to zaplanowały.
tysiące osób mogą stracić możliwość budowy domu na własnej ziemi
(cytat ze znaleziska) Na tym właśnie polega urbanistyka, to jest sens tego co próbuje ta ustawa zrobić - zmusić inwestorów do budowania we wskazanych miejscach, a nie tam gdzie mają tanią ziemię.
Mi najbardziej brakuje w tym wszystkim mechanizmów sprawiających by działki budowlane były dostępne. Znając praktyki naszych, szczególnie mniejszych, samorządów, jest to ogromne pole do korupcji. Narzuca ludziom konieczność kupowania wybranych działek, bez stworzenia mechanizmu, który by dbał o to by działki w wybranych strefach były dostępne i tanie. Działki w pobliżach atrakcyjnych miast (czyli miast z miejscami pracy) już są drogie, a ta zmiana tylko rozgrzeje rynek.