Zdjęcie w tle
krzysztof-setlak

krzysztof-setlak

Specjalista
  • 19wpisy
  • 104komentarzy
Korzystając z wybuchu pozytywnej energii na Hejto, chciałbym poprosić o pomoc osoby znające powiat jasielski (albo nudzące się i potrafiące googlować ).
Tworzę mapę https://szukam-informacji.pl/mapa/ i chciałbym zaznaczyć na niej wszystkie zabytkowe obiekty, murale, pomniki przyrody itp. w okolicy Jasła.
Gdyby ktoś zechciał mi pomóc, byłbym bardzo wdzięczny Można wysłać swoją propozycję poprzez formularz dostępny po kliknięciu na "+" w prawym górnym rogu mapy.
Pod mapą będą podziękowania dla każdego, kto zaproponuje coś fajnego
krzysztof-setlak

@Suodka_Monia Faktycznie, nie było tego, poprawiłem


Niestety, nie mam możliwości dodania osobnego pola w formularzu.


Teraz w pierwszym polu oprócz nazwy obiektu można wpisać swój nick

Zaloguj się aby komentować

Hej. Jest tu ktoś, kto ogarnia tworzenie aplikacji na telefon opartych o GPS?
krzysztof-setlak

@ZjadlbymBigosu Ok, dzięki za rozmowę Bardzo mi pomogłeś poukładać myśli, bo tak to bym miał burzę mózgu przez kilka dni, a potem poczucie winy, że zaniedbałem temat. A tak to przynajmniej mam coś przemyślane Jeszcze raz dzięki

ZjadlbymBigosu

@krzysztof-setlak do usług

krzysztof-setlak

@ZjadlbymBigosu Zapiszę sobie tutaj, że w sumie to by mogła być jeszcze prostsza aplikacja, przy takim spamie na rynku.


Jedziesz na wakacje na Kaszuby. Chcesz coś zobaczyć, ale nie wiesz, co. Włączasz aplikację, która wykrywa, że jesteś w powiecie człuchowskim i pyta, czy pobrać listę atrakcji z tego rejonu. Pobierasz, a tam tylko lista atrakcji. Klikasz na jedną z nich i jest przycisk "Szukaj informacji o X w Google". Tyle.

Zaloguj się aby komentować

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, a tak naprawdę miesiąc temu, tuż obok, tyle że w alternatywnej rzeczywistości, starsza pani o imieniu Anna zbierała muchomory w lesie. Wiedziała, że czerwony kolor tych grzybów ma na celu odstraszenie głupców, którzy boją się nowych rzeczy, dlatego szybko zebrała potrzebną ilość i zamierzała wrócić do domu ścieżką, którą przyszła.
  • Dzień dobry! - głos zza pleców wyrwał ją z lekkiej zadumy. Zaskoczona, odwróciła się.
  • Dzień dobry! - odpowiedziała, mierząc wzrokiem nieznajomego. Mężczyzna w średnim wieku, ubrany niezwykle elegancko, nie pasował do otaczającej ich scenerii. Takich gustownie ubranych elegantów można było spotkać w grodzie, wśród dworskiej arystokracji, ale nie na leśnej polanie...
  • Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałbym zapytać: daleko stąd do Ringu?
  • To zależy... Jest pan pieszo czy konno? - zapytała mężczyznę Anna, kątem oka bacznie obserwując otoczenie. Nie wiadomo czemu miała nieodparte wrażenie, że tej rozmowie przysłuchuje się ktoś jeszcze.
  • Nie, droga pani. Płynę łodzią z wynajętą załogą - tłumaczył nieznajomy. - Wyszedłem na brzeg, żeby rozprostować kości i rozejrzeć się po okolicy. Nikt z mojej załogi nie zna dokładnie szlaku, ale chyba powinniśmy być już blisko Ringu. Dlatego, widząc panią, pozwoliłem sobie podejść i zapytać o drogę.
Pozorna uprzejmość nieznajomego nie zrobiła na Annie większego wrażenia. Natomiast to, że zapytał o położenie jednostki wojskowej ukrytej pomiędzy wzgórzami, wydało się jej nieco podejrzane.
  • Grodzisko Ring jest za tą górą - wskazała ręką szczyt Lewoczy. - Jeśli płynie pan łodzią, to musicie trzymać się prawego brzegu. Zwłaszcza, że niedaleko, przy Trzcinogrodzie, łączą się trzy rzeki. Musicie tam skręcić w prawo.
  • Czyli trzeba okrążyć górę? - wędrowiec wciąż patrzył na wskazany przez nią szczyt.
  • Tak. Najpierw miniecie potężny Trzcinogród, a po jakimś czasie zobaczycie zamek w Lisowej. Tam prawdopodobnie zainteresują się wami żołnierze patrolujący szlak i zaprowadzą was do Ringu.
  • Bardzo dziękuję. Jest pani niezwykle miła - stwierdził przybysz, przyglądając się zawartości koszyka Anny. Domyślał się, kim jest starsza pani. Czerwone muchomory najczęściej zbierały kobiety nazywane przez niewykształconych mieszkańców wsi "wiedźmami". Kobiety te zazwyczaj bardzo dobrze orientowały się, co się dzieje w ich okolicy, i często współpracowały z dowódcami grodów. - A może wie pani, czy miłościwie nam panująca królowa Karolina przybyła już do zamku w Lisowej?
  • Nie słyszałam nic o zamiarze przybycia królowej... - Annę zaskoczyła informacja podana przez nieznajomego. Wydawał się być kimś, kto wie znacznie więcej, niż chce zdradzić. - Ostatnim razem królowa Karolina była tu kilka lat temu.
  • Wobec tego jeszcze raz dziękuję za pomoc i życzę miłego dnia. Do widzenia! - pożegnał się.
  • Do widzenia - odruchowo odpowiedziała Anna, gdy nieznajomy zaczął się oddalać. Zastanawiała się, kim był jej rozmówca. Miała ochotę pójść za nim, aby zobaczyć, czy rzeczywiście płynie on łodzią, oraz sprawdzić, jak liczna grupa ludzi mu towarzyszy. Odrzuciła jednak ten pomysł.
Po chwili namysłu Anna zdecydowała, że o tajemniczym przybyszu powiadomi dowódcę jednostki wojskowej w Ringu. Żołnierze dobrze znali jej "koci zamek", więc konny patrol z wieży na Lewoczy na pewno przybędzie, widząc siwy dym unoszący się w dolinie po wrzuceniu do ognia kilku wilgotnych gałęzi. Chata Anny, położona na wysokim cyplu nad potokiem, otoczona palisadą i odcięta od lądu wałem oraz dwoma rowami, stanowiła część krolewskich umocnień na szlaku winnym, a starsza pani już wiele razy oddała sąsiednim grodom cenne przysługi, informując je o potencjalnych zagrożeniach.
Zaintrygowana nieoczekiwanym spotkaniem w lesie, pogrążona w myślach Anna kątem oka dostrzegła ruch na skraju polany.
Młody chłopak z kuszą w ręku, który dotychczas najwyraźniej czaił się w zaroślach i osłaniał przybysza, szybko podążył za tajemniczym mężczyzną.