#szantanadzis

13
40
Czy wśrod tysięcy nowych użytkowników są jacyś fani szant?
Jeśli tak, to jako Admirał Horatio Nelson, żeglarz, marynarz, fanatyk szant, filantrop oraz ex-moderator Hejto, zapraszam serdecznie do postowania:
#szanty #szantanadzis
Throk

Z chęcią, tag zaobserwowany

Antydepresant

@Admiral a witam serdecznie Admirała sympatycznego

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Szanta na dziś: Pay Me My Money Down / Szmal
WERSJA ANGLOJĘZYCZNA ACAPELLA: https://www.youtube.com/watch?v=p4GHhguUtRU
WERSJA POLSKA LIVE Z KONCERTU: https://www.youtube.com/watch?v=5otaD4Hzea8
WPIS NUMER 24 Z SERII
Dzisiaj prezentuję wam hymn polskich zawodników piłki ręcznej, lub pracowników którym szef nie płaci. Jest to utwór który faktycznie wykonywano podczas pracy, pochodzi od pracowników portów z południowych wybrzeży USA.
Tekst składa się z narzekania na szefa który zalega z wypłatą, oraz z marzeń o byciu tak bogatym by nie musieć pracować. Myślę że po tylu latach nadal wiele osób może się utożsamić.
Utwór wielokrotnie wykonywał Bruce Springsteen, można znaleźć też jego nagranie na YouTube czy Spotify, ale ja nie linkuję bo zbyt odbiega od stylu szantowego.
*W moich wpisach będą pojawiać się także utwory związane z tematyką żeglarską, które technicznie nie są szantami, jednak potocznie tak się je określa oraz inne utwory jakie sobie wymyślę.
alq

Nie sądziłem, że w jednej piosence można tyle razy użyć słowa szmal xd

Admiral

@zegar_ass czemu nie, w zasadzie kiedyś go udostępniałem

https://www.hejto.pl/wpis/ahoj-zapraszam-do-obserwowania-tagow-szanty-i-szantanadzis-dzisiaj-kolejny-bonus

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Szanta* na dziś: Requiem dla nieznajomych przyjaciół z SY Bieszczady
LINK: https://www.youtube.com/watch?v=vwhPgESM0P0
WPIS NUMER 23 Z SERII
Utwór który dzisiaj proponuję jest bardzo klimatyczny i refleksyjny, ale to dlatego że opowiada o tragedii na morzu. Ponad dwie dekady temu, we wrześniu roku 2000, Polski jacht SY Bieszczady płynął przez Morze Północne. O godzinie 5 rano 10 września doszło do zderzenia drewnianego, czternastometrowego jachtu z ogromnym gazowcem Lady Elena, który staranował go od prawej burty. Jacht zatonął wraz z siedmioma spośród ośmiu członków załogi. Jedyną osobą z jednostki, która przeżyła to wydarzenie była Małgorzata Kądzielewska, II oficer. Do dzisiaj nie są znane dokładne powody katastrofy.
Wydarzenie to było kontrowersyjne, jako że w momencie zderzenia na morzu panowały dosyć dobre warunki atmosferyczne i widzialność. Załoga Lady Elena zeznawała że Polski jacht nie był dostatecznie oświetlony, jednak nie zgadza się to ze stanowiskiem załogi kutra rybackiego Brian Kent, który znajdował się w pobliżu miejsca zderzenia. Załoga zeznała że widziała palące się na SY Bieszczady lampy oraz widziała jacht na radarze.
Kuter Brian Kent podjął jedyną ocalałą, co było bardzo potrzebne jako że gazowiec dopiero po upływie 40 minut zawrócił z kursu na miejsce zderzenia. W następnych dniach trwała akcja poszukiwawcza, w wyniku której znaleziono wrak kadłuba oraz ciała zmarłych członków załogi, poza Tomaszem Malinowskim, który do dzisiaj pozostaje zaginiony.
*W moich wpisach będą pojawiać się także utwory związane z tematyką żeglarską, które technicznie nie są szantami, jednak potocznie tak się je określa.
Bipalium_kewense

@Admiral Piękne, choć smutne.

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Szanta* na dziś: Czeska Szanta
LINK: https://www.youtube.com/watch?v=C20FITYJvpA
WPIS NUMER 22 Z SERII
Dzisiaj poruszymy temat naszych sąsiadów z południa - Czechów. Jak wiemy nie mają oni dostępu do morza, ale nie oznacza to że nie są krajem morskim. Pięknie przekazuje to tekst utworu, autorstwa Filipa Wątorka. W końcu Czesi mówią do siebie ahoj, a czeska marynarka wojenna nie przegrała jeszcze żadnej bitwy!
Tekst i utwór piękny, jak jest zatem w rzeczywistości?
Okazuje się, że Czechosłowacja miała własną marynarkę wojenną. Pierwsi żołnierze którzy ją zapoczątkowali, pod koniec I Wojny Światowej znaleźli się na wschodzie Rosji. Posiadali oni łącznie cztery parowce i działali min. na jeziorze Bajkał, pełniąc funkcje transportowe. W 1920 roku ewakuowano Korpus Czechosłowacki do Europy, gdzie nowonarodzone państwo Czechosłowackie organizowało flotę, bazując na jednostkach rzecznych na Łabie i na Dunaju. Były to głównie kanonierki przejęte po Austro-Węgrzech.
Flota na przestrzeni lat została nieco rozbudowana o nowe jednostki, aż do roku 1939, kiedy to została przejęta przez Niemców. Po kolejnej wojnie nastąpiła podobna sytuacja, Czesi i Słowacy przejęli pewną liczbę niemieckich okrętów. Marynarka istniała jednak tylko do 1958 roku, kiedy to została oficjalnie rozwiązana, a jej zadania zostały przekazane częściowo radzieckiej Flocie Czarnomorskiej oraz częściowo czechosłowackiej straży granicznej.
No dobra, mieli marynarkę wojenną, ale rzeczną. Nie wyjaśnia to zatem, czemu są morskim krajem. Otóż po zakończeniu wcześniej wspomnianej I Wojny Światowej, kiedy to powstała Czechosłowacja, w Traktacie Wersalskim ustanowiono, że Niemcy wydzierżawią temu państwu przestrzenie służące od tranzytu towarów, w portach w Hamburgu i Szczecinie. Port w Hamburgu rzeczywiście był mocno eksploatowany przez nowo powstałe państwo podczas międzywojnia. Po roku 1945 zwiększyła się rola Szczecina dla czeskiej żeglugi, jako że znalazł się on w Polsce, natomiast Hamburg leżał w granicach RFN. Istniejąca w tamtym okresie Czechosłowacka Żegluga Morska, posiadała 44 statki, co czyniło ją drugą co do wielkości flotą należącą do państwa niemającego dostępu do morza.
Wspomniane wyżej postanowienia Traktatu Wersalskiego obowiązują do roku 2028, w porcie w Hamburgu nadal znajduje się obszar zarezerwowany do dyspozycji Czechów.
*W moich wpisach będą pojawiać się także utwory związane z tematyką żeglarską, które technicznie nie są szantami, jednak potocznie tak się je określa.
pescyn

@Admiral leci piorun bo zacne to!

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Szanta na dziś: Linia Czarnej Kuli
WERSJA POLSKA: https://www.youtube.com/watch?v=bwAUwuGZyho
WERSJA ANGLOJĘZYCZNA Z SZANTYMENEM: https://www.youtube.com/watch?v=KBT8pbM6nVA
WPIS NUMER 21 Z SERII
W przypadku tego dosyć mało znanego utworu jeśli chodzi o muzykę polecam bardziej wersję polskojęzyczną, moi ulubieni Mechanicy Szanty wspaniale ją wykonali. Jednak znalazłem też wersję anglojęzyczną śpiewaną podczas wybierania prawdziwej liny na prawdziwym statku, podczas jakiejś prezentacji. Można ciekawie zobaczyć jak szantymen nadaje rytm pracy i śpiewa wraz z “załogą”.
Tematem utworu jest tytułowa Linia Czarnej Kuli. Tekst jest w zasadzie pochwałą i celebracją tego przedsiębiorstwa i jego żaglowców, ale mamy też sugestię że należy ona do przeszłości (“Czarnej Kuli już minął czas”).
Linia ta była pierwszą trans-atlantycką linią transportową, założoną w 1817 roku. Klipry linii kursowały między Liverpoolem i Nowym Jorkiem, były to jedne z najważniejszych portów na “starym” i “nowym” kontynencie. Nazwa linii pochodziła od flagi, która była właśnie czarną kulą, na czerwonym tle. Przedsiębiorstwo zmieniło transport morski, żaglowce pokonywały atlantyk w krótszym czasie niż przedtem, średnio 23 dni płynąc na wschód i 40 dni na zachód (różnica wynikała oczywiście z występujących stale wiatrów, passaty, antypassaty - można poczytać). Nowością był też stały, regularny rozkład rejsów. Statek wypływał w określonym dniu, niezależnie czy było pełne obłożenie pasażerów i ładunku.
Oprócz dzisiejszej szanty, linia była wspominana w innych utworach, chociażby #szantanadzis numer JEDEN, pierwszej którą kiedykolwiek podlinkowałem. Mowa tu o “Blow the man down”.
Wojskowy_Brykiet

Podobają mi się te ciekawostki historyczne

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Wracamy po kilku miesiącach przerwy od postowania, osobom które nie były wtedy obecne na hejto polecam zajrzeć do wcześniejszych wpisów #szantanadzis - w międzyczasie portal bardzo się zmienił, ale szanty - szanty nigdy się nie zmieniają.
Szanta na dziś: The Leaving of Liverpool / Pożegnanie Liverpoolu
WERSJA POLSKA: https://www.youtube.com/watch?v=EBxorz5MOxo
WERSJA ANGLOJĘZYCZNA: https://www.youtube.com/watch?v=bSEmFvuUXWk
WPIS NUMER 20 Z SERII
Dziś wybrałem utwór który znam już bardzo długo i bardzo lubię. Oryginał podsyłam w wykonaniu irlandzkiego zespołu folkowego The Dubliners, natomiast po polsku najwłaściwsi wydają się muzycy z zespołu Cztery Refy, jako że wykonywali oni Pożegnanie Liverpoolu jako pierwsi w naszym kraju.
Jest to pieśń żeglarza który opuszcza Liverpool i swoją kobietę, jako że wypływa w długi rejs. Klasyczny motyw. Biorąc pod uwagę czas powstania tekstu oraz to że statek wypływa do Kalifornii, można wnioskować że rejs jest związany z tamtejszą gorączką złota, co potwierdzają przekazy od marynarzy.
Wspomniany w tekście “stary Burgess” faktycznie istniał, i faktycznie był kapitanem klipra o nazwie David Crockett (nazwa ta pojawia się tylko w tekście anglojęzycznym). Dzięki temu faktowi możemy oszacować powstanie tekstu na czas między rokiem 1863, kiedy John Burgess pierwszy raz wypłynął z Liverpoolu na pokładzie David Crockett, a 1874 kiedy zmarł. Jak to zwykle bywa z szantami, spisanych zostało kilka różnych wersji, na podstawie przekazów różnych marynarzy. Tylko w jednej wersji pojawia się wzmianka o Burgessie.
W tekście słyszymy też określenie “herbaciany kliper”. Klipry były budowane w dziewiętnastym wieku z myślą o rozwijaniu jak największych prędkości, wielkość przestrzeni załadunkowej schodziła na drugi plan. Klipry często przewoziły towary które należało dostarczyć jak najszybciej: pocztę, pasażerów lub właśnie herbatę. Obecnie zachował się tylko jeden z kliprów herbacianych, mianowicie Cutty Sark, który był w zasadzie najszybszym żaglowcem swoich czasów. Można zwiedzać go w Londynie, gdzie stoi na nabrzeżu. Jeśli będę kiedyś w Anglii, koniecznie tam się wybiorę.
“Za chwilę wypływamy w długi rejs. Ile miesięcy Cię nie będę widział, Nie wiem sam…”. Nie znalazłem informacji ile zajmowała podróż kliprem z Liverpoolu do Kalifornii, ale podam kilka innych przykładów:
  • Rejs z Chin do Londynu zajmował średnio 123 dni, czasami udawało się zejść poniżej 100 dni
  • Kliper Flying Cloud ustanowił rekord na trasie Nowy Jork - San Francisco: 89 dni i 8 godzin
  • Kliper Thermopylae ustanowił rekord na trasie Londyn - Melbourne: 61 dni
Admiral

@lubieplackijohn ostatnio przejąłeś troszeczkę pałeczkę szant, ale jednak muszę się przyznać że ja jestem w tym lepszy

Havelock_Vetinari

@Admiral nie ma innego mistrza nad mistrzami na tych wodach terytorialnych

Bipalium_kewense

@Admiral Brakowało mi szant.

Zaloguj się aby komentować

Widzę, że @Admiral ciągle się urlopuje, także kolejna z cyklu #szantanadzis
Dobrego dnia!
https://www.youtube.com/watch?v=Y88oz31Urqs&ab_channel=ColmMcGuinnessMusic
lubieplackijohn userbar
Wesprzyj autora
lubieplackijohn

@siRcatcha Colm to jest spoko ziom! Jak go kiedyś spotkasz to pozdrów i zaproś na hejto

Admiral

@lubieplackijohn ej, całkiem fajne

lubieplackijohn

@Admiral Wziąłbyś się wreszcie do roboty

Zaloguj się aby komentować

Siedzę właśnie w pubie, piję piwo i słucham szant na żywo w wykonaniu na gitarze i harmonijce. Tak zbieram materiał na #szantanadzis
No dobra, w większości to gra jakieś melancholijne piosenki o żeglarzach, których nie znam. Ale i tak jest zajebiście.

Zaloguj się aby komentować

@admiral dalej się trochę opierdziela, więc serwuję #szantanadzis
Mój ulubiony rudy szantażysta z Irlandii i jego cover "Hanging Johnny".
Smacznego! Tylko uważajcie, jeszcze gorące! Arghhh!
https://www.youtube.com/watch?v=jDAu5L8nHw0
lubieplackijohn userbar
Wesprzyj autora
Admiral

@lubieplackijohn nie opierdzielam się! Zbieram materiał!

Bipalium_kewense

@lubieplackijohn Coś popularne zrobiły się szanty ostatnio. Za dzieciaka ich nie cierpiałem - pewnie dlatego, że pochodzę z miejscowości nadmorskiej i zawsze były grane podczas wszelkich lokalnych festynów i były dla mnie czymś w rodzaju disco polo. Ale obecnie lubię i to nawet bardzo. Muszę zrobić sobie składankę szant do słuchania podczas jazdy samochodem (zawsze starannie wybieram muzykę na dłuższe trasy).

pescyn

@Bipalium_kewense W sumie zastanawiałem się dlaczego nie pojawił się jeszcze wątek szant jako OST do jazdy samochodem, wydaje się pasować - daj znać jak wypadną „testy terenowe”

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Dzisiaj kolejny BONUSOWY wpis
WPIS NUMER 19,75 Z SERII (bo 20 to będzie początek nowej serii, a 19,5 już był jako bonusowy )
UTWÓR: https://www.youtube.com/watch?v=GlJ-fMjqhwk
Dzisiaj proponuję utwór z gatunku szeroko pojętej muzyki elektronicznej, do tego przyjemne wokale, pozytywna energia, no i coś jeszcze. Melodia, oraz słowa "Early in the morning" zostały zapożyczona z szanty "Drunken Sailor" o której pisałem tutaj:
https://www.hejto.pl/wpis/najpopularniejsza-szanta-swiata-ahoj-zapraszam-do-obserwowania-tagow-szanty-i-sz
W oryginale były wymieniane sposoby co można uczynić z pijaniutkim żeglarzem, natomiast tutaj z tego co rozumiem wykonawcy bardziej rozważają co zrobią z atrakcyjnymi koleżankami. No cóż, dla marynarzy takie czekały tylko w porcie

Zaloguj się aby komentować

Jak myślicie, byłoby zainteresowanie gdybym zaczął pisać kolejne posty #szantanadzis ?
Od pewnego czasu chcę do nich powrócić, ale nie mogę się zmotywować
Przy okazji możecie napisać jaki aspekt świata żeglarskiego i szantowego mógłbym opisać
arcy

@Admiral Yes, You can!

alq

@Admiral się głupio pytasz!

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Szanta na dziś: Go to sea no more / Off to sea
WERSJA NOWSZA: https://www.youtube.com/watch?v=r-OJtDapSuA
WERSJA KLIKUDZIESIĘCIOLETNIA: https://www.youtube.com/watch?v=Y3Af7VxzrqE
WPIS NUMER 19 Z SERII - OSTATNI W DRUGIM SEZONIE #szantanadzis , teraz nastąpi przerwa od postowania.
Szanta (technicznie nie jest to szanta) na dziś opowiada w tekście o żeglarzu, który wreszcie wrócił na ląd - jednak jest to smutna historia.
Po długim rejsie marynarze trafiali na ląd, gdzie w większych portach czekały na nich całe dzielnice portowe, zwane często Sailortowns. Dzielnice te wyglądały bardzo podobnie na całym świecie, wszędzie znajdowały się puby, knajpy i domy publiczne. Żeglarze często korzystali tam z różnych usług i jako że mieli ze sobą wypłatę za cały rejs, często padali łupem rzezimieszków i oszustów. Świat zarządzany przez właścicieli domów noclegowych, barmanów i przestępców, pożerał bez litości ludzi morza.
Dzielnica portowa często składała się z jednej arterii i odchodzącego od niej gąszczu uliczek. Można było tam znaleźć magazyny i domy towarowe, które często posiadały własne żurawie lub belki do rozładunku. Na nabrzeżu dało się wyczuć mieszankę rozmaitych zapachów - skór, tytoniu, rumu i innych przewożonych akurat towarów. Na ulicy byli żeglarze z różnych stron świata oraz żebracy będący tzw. biedotą portową. Oczywiście sporo było tawern, zarówno obskurnych zapewniających tani napitek i podejrzane towarzystwo, jak i eleganckich, dedykowanych dla arystokracji okrętowej. Obecne w dużych ilościach panny lekkich obyczajów często nagabywały ludzi na ulicy, a gdy znalazły klienta, prowadziły go za sobą. Zdarzało się, że miejsce w które kobieta zaciągnęła żeglarza okazywało się być ciemnym zaułkiem, gdzie czekali “wspólnicy” w celu obrabowania go. Jednak były też bardziej wyrafinowane metody: gdy już udało się trafić do domu publicznego, w pokoju znajdowało się łóżko, miska z wodą i jedno krzesło. Siłą rzeczy klient musiał położyć ubranie na krześle, nie wiedział że obok mebla jest zamaskowane okienko, przez które znikał jego portfel. Był czas kiedy w samym Nowym Orleanie w USA było dwa tysiące domów publicznych.
Kradzieże nie były jednak najgorszym co mogło spotkać marynarza. W latach gorączki złota w Kalifornii statki płynące stamtąd do Azji cierpiały na duży brak rąk do pracy - nikt nie chciał opuszczać terenów gdzie znajdowano złoto, poza tym żegluga powrotna przez Pacyfik była wyjątkowo trudna. Powstało określenie “statek do Szanghaju”. Często aby pozyskać załogę, specjalne bandy porywały wykwalifikowanych żeglarzy na pokład. Jedną z metod było sprowadzenie żądnego rozrywki faceta do swojego hotelu, upicie go i zawleczenie na pokład. Dodatkowo naganiacze wystawiali mu rachunek za nocleg i zabierali część jego zaliczki za pracę jako opłatę za dostarczenie go. Były przypadki kiedy naganiacze wykazywali się niebywałą pomysłowością - na przykład ukradzionego z kostnicy nieboszczyka polewali rumem i pakowali do worka, w rękawy wrzucali mu kilka szczurów oraz następnie dostarczali go jako spitego kandydata do załogi.
Dzisiejszy utwór opowiada dosyć ponurą historię żeglarza który wrócił na ląd i szybko pozbył się wszystkich pieniędzy, zaczął wydawać pensję, upił się i został okradziony.
“With money at last I spent it fast, I got drunk as drunk could be”
W wykonaniu The Dubliners jest zwrotka opisująca kradzież:
“I spent the night with Angeline too drunk to roll in bed
Me watch was new and me money too, in the morning with them she fled (...)”
The Longest Johns postanowili z niej zrezygnować, co uważam za stratę. Obie wersje jednak kończą się morałem: żeglarze, wracając z rejsu nie pijcie mocnych alkoholi i nie odwiedzajcie burdeli, zamiast tego znajdźcie sobie żonę i spędzajcie każdą noc we własnym łóżku. Dzięki temu nie będziecie musieli wracać na morze...
Źródło części informacji - książka Marka Szurawskiego: Szanty i Szantymeni

Zaloguj się aby komentować

Ahoj! Zapraszam do obserwowania tagów #szanty i #szantanadzis
Szanta* na dziś: Rolling down to old Maui / Płyńmy w dół do starej Maui
WERSJA POLSKA, MOICH ULUBIONYCH MECHANIKÓW SZANTY:
https://www.youtube.com/watch?v=QedTPYv7SFI
WERSJA ANGLOJĘZYCZNA:
https://www.youtube.com/watch?v=TT7MUh2VO28
WPIS NUMER 18 Z SERII
Stara Maui to ukochana pieśń Szkota, czyli wokalisty Mechaników Szanty. Pamiętam, że o tym wspominał na którymś z koncertów. Najstarszy znaleziony zapis słów oryginału pochodzi z notatek pewnego żeglarza, który pływał na statku wielorybniczym w latach 1866-1872, jeszcze wcześniejsze wzmianki pojawiały się w dzienniku pokładowym jednostki “Atkins Adams” w roku 1855. Zatem utwór faktycznie pochodzi z okresu śpiewania szant i użytkowania żaglowców.
Tekst opowiada o powrocie wielorybników z arktyki do domu, na wyspę Maui - jest to druga co do wielkości wyspa Hawajów. W tekście jest też wspomniane “Diamond Head” czyli stożek wulkaniczny znajdujący się niedaleko stolicy Hawajów. Po długim czasie na morzu Kamczackim są zmarznięci, wymęczeni psychicznie i fizycznie, ale dodają sobie otuchy myślą o kobietach na Maui.
Musicie przyznać że wykonanie Dreadnoughts i Mechaników Szanty są bardzo od siebie różne, ma to też odzwierciedlenie w tekście, mam wrażenie że Henryk Czekała tworząc polski tekst używał bardziej poetyckiego stylu niż w oryginale. Oczywiście muszę tu zaznaczyć że nagranie Dreadnoughts jest na pewno dużo młodsze niż Mechaników, które pochodzi z ich pierwszej płyty i jest w Polsce prawdziwym klasykiem. Ponad 3 miliony wyświetleń na YouTube też robią wrażenie. Dreadnoughts przytaczam, aby można było zapoznać się z wersją anglojęzyczną w dobrej jakości nagrania i w porządnym muzycznie wykonaniu.
*W zasadzie jest to pieśń wielorybników
piwowar

Aż sobie posłucham z wieczora

piwowar

@Admiral Kurde, to chyba jedna z przyjemniejszych pieśni, jakie usłyszałem w ramach serii o szantach.

Admiral

@piwowar cieszę się że się podoba, jeszcze lepiej brzmi na żywo

Zaloguj się aby komentować

Następna