#popkulturka

4
53
Dawno nie było #sztukanacodzien więc zmieniam to, a dzisiaj...
"Wędrowiec nad morzem mgły" Caspara Davida Friedricha
Obraz pełen romantyzmu i tajemniczości. Odwrócona postać umiejscowiona w centrum intryguje, a mgłą wzbudza w nas chęć poznania tego świata, pełnego różnych niejasności.
Lepsza jakość: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b9/Caspar_David_Friedrich_-_Wanderer_above_the_sea_of_fog.jpg
7c0f0b80-0262-49b8-81b7-92f3890eba92
Popkulturnik_Kulturnik

@Admiral Może gdzieś wepchnięte pomiędzy strony podręcznika od polskiego

Admiral

@Popkulturnik_Kulturnik bardzo możliwe

Mechaniczna_Kulturacja

Klasyczne malarstwo bardzo często jest wykorzystywane na okładkach książek z uwagi na wygasające prawa do wykorzystywania tych materiałów, więc spokojnie mogło się na jakiejś lekturze znaleźć. Ale prędzej po prostu widywany obraz w podręcznikach do polskiego, jako ilustracja gdzieś przy tematach romantycznych. U mnie, tak jak inne obrazy, na pewno się w podręczniku poajawiał, ale to było lata temu

Zaloguj się aby komentować

Witam Was z rana!
Dzisiaj przyszedł czas na wpis-recenzje. Jako iż zobaczyłem dwie naprawdę ciekawe produkcje postanowiłem się podzielić z Wami opinią. Oto one:
"WandaVision" twórca: Jac Shaeffer
Wspominałem, o tym co mi się wstępnie podobało, ale skoro zobaczyłem już finałowy odcinek to mogę ocenić całość. I powiem tak, to rzeczywiście dość świeża forma w filmowym uniwersum Marvela, bo pozwalająca sobie na więcej. Parodia sitcomów. Psychologiczna wiwisekcja Wandy Maximoff. I większa rozbudowa postaci. Niestety zgrzyta jedno - finał.
Widać, że finałowy odcinek został sklejony na kolanie i tylko po to, by został wydany. I taka sytuacja miała rzeczywiście miejsce, ponieważ przez pandemię produkcja tego serialu odbywała się w męczarniach i no nie dostaliśmy tak naprawdę pełnego produktu. Otrzymaliśmy serial z obciętym finałem, który jest okej, ale z drugiej strony bardzo odstaje od reszty.
I choć finał mógł być lepszy, to ciekawi mnie co dalej. Co dalej z bohaterami, których wprowadzono? I co najważniejsze, jaką rolę odegra Wanda w filmie "Doctor Strange in The Multiversum of Madness"?
"Na rauszu" reż. Thomas Vinterberg
Powrót do kina po tylu tygodniach był czymś zbawiennym. I cieszy mnie, że natrafiłem na solidną produkcje duńską z Madsem Mikkelsenem w roli głównej. Film, który stanowi świetną rozprawę z... alkoholem.
"Na rauszu" to film opowiadający o czterech nauczycielach, którzy mają chęć sprawdzić teorie norweskiego filozofa, twierdzącego, że człowiek rodzi się o 0,5 promila mniejszą zawartością alkoholu we krwi. Bohaterowie biorą udział w eksperymencie, w którym będą próbowali utrzymywać 0,5 promila codziennie. Jak możecie się domyślić wszystko wymknie się spod kontroli...
Prosta historia, krytykująca alkohol, ale również w pewien sposób go wychwalająca. Słodko-gorzka opowieść o chęci wyluzowania, o potrzebie hedonizmu, jak i również trochę ciężkiego żyćka od którego nie da się uciec. To prosty, mały film, który zachwyca swoim niepatetycznym podejściem do temat. Intrygujący swoją kameralnością w opowiadaniu historii.
To na tyle. Na dole macie link do świetnego zwiastuna "Na rauszu". Na zdrowie!
https://www.youtube.com/watch?v=reetjA0zxtg
Popkulturnik_Kulturnik

@HappyNewYear88 Zachęca do wzięcia udziału w promilowym eksperymencie

Zaloguj się aby komentować

Oscary, oscary i jeszcze raz oscary.
Właśnie dzisiaj dostaliśmy pełne nominacje Oscarowe, które postanowię Wam przedstawić. Wypisze tylko główną kategorie, bo to ona ma największe znaczenie.
"Judas and The Black Messiah" reż. Shaka King
"Mank" reż. David Fincher
"Minari" reż. Lee Isaac Chung
"Nomadland" reż. Chloe Zhao
"Ojciec" reż. Florian Zeller
"Sound of Metal" reż. Darius Marder
"Proces Siódemki z Chicago" reż. Aaron Sorkin
"Obiecująca. Młoda. Kobieta." reż. Emerald Fennel
Cieszy mnie kilka rzeczy, w tym zestawieniu. Po pierwsze, większość to filmy nastawione na konkretny artyzm. Po drugie, różnorodność gatunkowa. Po trzecie, większość filmów grają teraz w kinach albo możecie część zobaczyć na Netflixie.
Póki co, żadnego filmu nie widziałem, ale mam zaplanowany seans na "Obiecującą. Młodą. Kobietę.", "Manka" oraz "Sound of Metal". No i na Netflixie nadrobię "Proces Siódemki...".
Z innych nominacji, cieszy mnie ta dla zagranicznego filmu a konkretnie dla "Na rauszu" z Mikkelsenem będącego kapitalną opowieścią o alkoholu (może napisze coś więcej). Oprócz tego, polski operator Dariusz Wolski dostał nominacje za zdjęcia do filmu "Nowiny ze świata" (jest na Netflixie, również nadrobie). No i nominacje dla animacji za "Naprzód" (fajna baja o braterstwie z ciekawym plot twistem) i "Co w duszy gra" (wybieram się w ten piątek do kina).
Ogólnie pozytywne nastawienie do tych nominacji. W tamtym roku również byli konkretni zawodnicy, więc wydaje mi się, że tutaj też się nie zawiodę.
e5c9eb2d-c000-45e4-a777-1a357c3ab6e2

Zaloguj się aby komentować

Gdybyście się zastanawiali jak mi się podoba WandaVision to już spieszę z odpowiedzią. Jestem po obejrzeniu 8 odcinków, ostatni przede mną. Oto kilka wniosków:
Pierwszy serial umiejscowiony w uniwersum Marvela i zdecydowanie twórcom się udało podołać zadaniu. Dowiadujemy się co tam u Wandy i Visiona po ostatniej części Avengers, więc zdecydowanie seriale będą tak samo ważne jak filmy.
Twórcy serialu chyba są obeznani w sitcomach, bo odcinki 1-3 i 5-7 to ciekawa parodia tego typu seriali, a na dodatek mająca znaczenie w kontekście postaci
Oprócz tego, to chyba najdojrzalsza produkcja Marvela. Jak "Infinity War" miało ciekawy motyw antagonisty, a "Endgame" fajnie pokazywało to, że trzeba ruszyć naprzód, tak "WandaVision" stanowi ciekawe obserwacje postaci załamanej psychicznie.
Wanda to najlepsza kobieca superbohaterka Marvela na ten moment. Kapitan Marvel może jej buty czyścić.
Nie będę rzucał spoilerami, więc napiszę tylko, że Marvel otwiera się na nową sferę i robi to w nieograniczający się sposób.
Dzięki serialowi, chyba bardziej zaczynam rozumieć poszczególne postacie, więc może jednak formuła serialowa w Marvelu to strzał w dziesiątkę?
No to teraz ponarzekam. Wsm to na jedną rzecz chyba, że zepsują finał. Dlaczego co chwila twórcy muszą nam przypominać wszystkie możliwe filmy, które miały miejsce przed "WandaVision"? Ja rozumiem, że kogoś mogą te nawiązania jarać, ale ja jako widz nie potrzebuję co chwila wiedzieć, że "WandaVision" to produkcja w świecie z Iron Manem, Kapitan Marvel i Thanosem. No bo po co.
Ale no przyjemny serialik. Nic szczególnego, jednak przyciąga pewną świeżością w formie. I sitcomowy vibe mocno uroczy. Jak obejrzę finał to napiszę czy zmieniłem zdanie. Oprócz tego, biorę się za kontynuuowanie trzeciego sezonu "Community", a jutro wybieram się pierwszy raz od wielu tygodni do kina na film "Na rauszu". Oczekujcie!
4981d058-6f18-4ebd-8f92-8a4f6f8d0ef9
lubieplackijohn

@Popkulturnik_Kulturnik Dzięki! Trzeba obejrzeć

Popkulturnik_Kulturnik

@pescyn To prawda choć mimo iż, "Agenci Tarczy" byli serialem połączonym z MCU to w teorii tylko udawali, że byli w tym uniwersum. Więc tak naprawdę tylko seriale z Disney+ traktowane są jako te z MCU.


A co do "Ród M" to nie czytałem, chociaż miałem okres jak czytałem masę komiksów z Marvela (i mniej z DC), głównie z serii Marvel NOW. Teraz bardziej przerzuciłem się na książki, a z Marvela to tylko seriale i filmy oglądam, ale może jak mi wrócić jaranko komiksami to sprawdzę. Dzięki!

HappyNewYear88

Słyszę wiele pozytywnych recenzji na temat tego serialu, więc chyba będzie trzeba się kiedyś za to zabrać.

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry (jak to Belmondo mawiał).
Dzisiaj kolejny wpis z serii #historiakina . Ostatnim razem były Niemcy to i teraz zostaniemy sobie w tej sferze i przyjrzymy się dwójce wspaniałych reżyserów z okresu ekspresjonizmu niemieckiego oraz kammerspiele (jeśli nie widzieliście poprzedniego wpisu to sprawdźcie w # bo ten wpis nie jako kontynuuje to co było wcześniej).
Na pierwszy ogień idzie znany już Wam Friedrich Wilhelm Murnau. Stworzył on film "Nosferatu - symfonia grozy" z 1922 roku, który jako pierwszy pośrednio stał się filmową wariacją na temat powieści Stokera o Draculi. Film-klasyk warty obczajenia.
Ważne filmy:
"Portier z hotelu Atlantic" (1924) - omówiłem w poprzednim wpisie
"Faust" (1926) - adaptacja dramatu Goethego; obfity scenograficzny i pełny magicznego klimatu
"Wschód słońca" (1927) - niestety nie obejrzałem, ale wiem, że jest to prawdziwa romantyczna historia i wybiegająca podobno refleksjami tamte czasy, napewno sprawdzę
Inny twórcom z kolei był Fritz Lang, który stawiał na kryminał i... science fiction. Niestety nie pochwalę się opinią na temat jego twórczości, gdyż nie jestem z nią na tyle zaznajomiony, ale mogę Wam przytoczyć jego ważniejsze produkcje jak: "Metropolis" (1927) oraz "M-Morderca" (1931).
Mam nadzieję, że podróż przez Niemcy Wam się podobała, bo następnym razem zahaczymy w klimaty skandynawskie...
https://www.youtube.com/watch?v=fTf7_FrnyDM
Nie było mnie przez jakiś czas, ale już wracam z kolejną porcją popkulturowych wpisów. Dzisiaj postanowiłem się podzielić opinią na temat filmu "Baby Driver" w reżyserii Edgara Wrighta.
Film skupia się na historii młodziaka o pseudonimie Baby, który od czasu do czasu jest kierowcą kryminalistów, którzy napadają na banki. Jednak Baby postanawia zerwać z przestępczością i chce zacząć prowadzić normalne życie.
Zauważyłem, że bardzo małą uwagę poświęcam kinematografii czysto rozrywkowej, jednak tym wpisem to zmienię, bo "Baby Driver" to solidne kino akcji. Ale po kolei.
Wright jest reżyserem, którego twórczość poznałem przy okazji filmu "Wysyp żywych trupów", będący parodią filmów o zombie. Już w tej produkcji, twórca charakteryzował się swoim energicznym stylem - porządny montaż, dawka dobrego humoru i idealne wyczucie realizacyjne. Co by nie mówić, wszystkie te cechy są obecne w "Baby Driver". No może, oprócz humoru, bo w tym wypadku mamy do czynienia z poważniejszą historią.
To co chyba najlepiej nadaje styl i klimat temu filmowi to muzyka. Soundtrack do "Baby Driver" jest obłędny i myślę, że po obejrzeniu tej produkcji, będziecie go wałkować do zmęczenia.
No i aktorzy. Co oni tutaj wyprawiają. Wierzę w każdą naiwność i głupotkę, którą mi tutaj sprzedają. W sumie jak mam nie lubić filmu, gdzie jednego z bohaterów gra Jon Hamm (świetny Don Draper w serialu "Mad Men").
Wspomniałem coś nie coś o realizacji - i tak, każdy kadr z chęcią bym powiesił w swoim pokoju, bo każdy jest tak dobrze oświetlony, że to się w głowię nie mieści. Uczta dla oka.
Polecam sobie sprawdzić, bo to jeden z lepiej wykonanych filmów rozrywkowych jakie ostatnio widziałem. Na dodatek pomimo naiwnej historii (sprzedanej dobrze przez reżysera, więc się nie obrażam), mamy też obecny pewien inteligenty motyw ucieczki i próby zerwania ze schematami, więc za to ogromne serduszko.
A na dole kadr z filmu, z pełną napięcia sceną.
ed28550e-722b-46ac-837f-932fbe55b8a0
Popkulturnik_Kulturnik

@HappyNewYear88 I never gonna quit, quitting isn't just my stick...

Zaloguj się aby komentować

A o to kolejny post z serii #historiakina . Wychodzimy już z początków kina by śmiało iść ku nurtom, które wprowadzały coraz więcej nowości. Dzisiejszy post, jak i również kolejny poświęcę Niemcom .
Jednym z pierwszych niemieckich nurtów, który się wykształcił w tejże kinematografii był ekspresjonizm niemiecki. Ekspresjonizm kojarzy się z wyrażaniem emocji i tutaj również było to obecne. Twórcy filmów z tego okresu wyrażali strach i lęk spowodowany Wielkim kryzysem, dlatego można uznać ten nurt za narodziny horroru.
Filmem, który rozpoczął okres ekspresjonizmu był "Gabinet doktora Caligari" (1919) w reżyserii Roberta Wiene. Film ciekawy pod względem scenograficznym, jak i również warto go sprawdzić, bo odcisnął olbrzymie piętno dla tego gatunku. Również ciekawą i pewnie kojarzoną przez większość produkcją był "Nosferatu - symfonia grozy" (1922) w reżyserii F. W. Murnau (o nim więcej w kolejnym poście).
Po ekspresjonizmie, Niemców zaczęło coraz bardziej interesować zwykłe, przeciętne życie, stąd powstał kolejny nurt, czyli kammerspiele - odwołujących się do kameralnych, rzeczywistych historii, w których potwory i nadprzyrodzone zjawiska zostały wyparte przez problemy szarych ludzi. Filmem rozpoczynający ten nurt był "Portier z hotelu Atlantic" (1924), znowu w reżyserii F. W. Murnau. Historia opowiada o człowieku pracującym w hotelu jako portier, jednak z czasem traci prestiż i spada w hierarchii pracowników.
To by było na tyle. Poniżej linkuje "Gabinet doktora Caligari", a w komentarzu załączę "Portiera...". O "Nosferatu..." jeszcze napiszę, ponieważ w kolejnym poście przyjrzymy się Murnau oraz innemu równie istotnemu twórcy niemieckiemu. Do kolejnego wpisu!
Zachęcam do zaobserwowania tagu #historiakina , aby nie przegapić kolejnych treści.
https://www.youtube.com/watch?v=m59RU6Fvc-g
SuperSzturmowiec

polecam te filmy większość z nich juz oglądałem

Zaloguj się aby komentować

Witam Was w niedzielny poranek z kolejnym wpisem z serii #historiakina . Przebrnęliśmy już przez początki kina we Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii i Polsce. Przyszedł czas na USA.
Kinematograf dotarł również do Ameryki i tam także znaleźli się twórcy, którzy z chęcią eksperymentowali z kinem. Jednym z taki reżyserów był Edwin S. Porter - twórca pierwszego westernu, czyli "Napadu na ekspres" z 1903 roku. Myślę, że to obowiązkowa ciekawostka dla wszystkich miłośników kowbojów i oczywiście tytułowych napadów na pociągi. Dla nas - to prosty i krótki film westernowy, dla tamtych czasów - coś świeżego, z nowym gatunkowym spojrzeniem na kino. Swoją drogą to pierwszy film łamiący czwartą ścianę, gdzie jedna z postaci strzela z pistoletu prosto do widza.
Oprócz rozwoju westernu, kinematograf trafia w ręce panu Dawidowi Wark Griffithowi. D. W. Griffith to człowiek, który stworzył kontrowersyjny film pt. "Narodziny narodu" (1915). Produkcja opowiada o wojnie secesyjnej, a w gruncie rzeczy o powstaniu Ku Klux Klanu. I nie byłoby w tym nic gorszącego, gdyby nie fakt, że film zakłada, że jedynym sposobem, aby naród amerykański mógł zostać zjednoczony jest powstanie Ku Klux Klanu i szerzenie przez niego rasistowskich działań. Pomimo tych treści, "Narodziny narodu" zostały uznane za kultowe, przede wszystkim przez bycie trzygodzinną, rozbuchaną epopeją filmową. A to nie lada wyczyn.
Później Griffith tworzy film "Nietolerancja" (1916), który miał być rozgrzeszeniem za jego poprzedni film. Również trwa około trzech godzin. A przypominam, że nadal jesteśmy w okresie kina niemego!
Pod wpisem macie link do "Napadu na ekspres". Natomiast w komentarzu umieszczę filmy Griffitha. Może znajdą się śmiałkowie, którzy zmierzą się z tymi ogromnymi dziełami (ja nie dałem rady - widziałem tylko fragmenty).
A w następnym poście odwiedzimy Niemcy! Miłej niedzieli!
https://www.youtube.com/watch?v=y3jrB5ANUUY
Kolejny film, który Wam sprezentuję to znowu rodzime kino! Tym razem przyszła pora na jedną z lepszych polskich produkcji jakie oglądałem, czyli "Dług" w reżyserii Krzysztofa Krauze.
Historia skupia się na losach dwójki bohaterów: Adama i Stefana, którzy chcą rozkręcić własny biznes. Nie mają pieniędzy, więc zwracają się z prośbą do Gerarda - starego kumpla Stefana. Jak się okazuję Gerard szybko zamienia się w szantażystę, który będzie zażądał od nich spłaty tytułowego długu.
Jak możecie się domyślić mamy do czynienia z thrillerem. I to dość mocnym, ponieważ kreślącym grubą krechą psychologię bohaterów. Jest to swego rodzaju przypowieść biblijna, tylko z tą różnicą, że pozostawia widza z poczuciem bezsensu i rozpaczy. Bo właśnie to jest wspaniałe w "Długu" - działa zarówno jako gęsty thriller, jak i kino psychologiczne.
Krauze nie owija w bawełnę i wsadza nas w świat brudny oraz chaotyczny. Warto przy tym zaznaczyć, że akcja "Długu" dzieję się po transformacji ustrojowej, więc stanowi to swego rodzaju komentarz na zaistniałą wtedy sytuację wielu Polaków. Ale po kolei.
Napięcie. Dużo tutaj tego brudnego nastroju i trzymania widza w ciągłych nerwach. Gerard grany przez świetnego Andrzeja Chyrę to istny portret psychopaty i zimnego skurczybyka, który nie cofnie się za żadne skarby, aby dopiąć swego. Dzięki tak wykreowanej postaci można mówić o jeszcze większej ilości emocji.
Co do psychologii i ogólnej treści filmu, to muszę powiedzieć, że nigdy nie widziałem tak subtelnego komentarza na temat sytuacji Polaków po roku 1989. Odzyskana wolność, jednak z wieloma sferami życia, które wymagają ponownego poukładania. I to czuć przede wszystkim w przypadku Adama i Stefana. Piszę dość enigmatycznie, ponieważ nie chcę Wam za dużo spoilerować, jeśli filmu nie widzieliście albo nie czytaliście o tych wydarzeniach. Bo tak, film jest oparty na faktach.
Zachęcam Was do zapoznania z jednym z ważniejszych filmów po roku 1989. A jeśli widzieliście "Dług" to napiszcie jak się Wam podobał!
d1a6280b-588f-4ce7-b275-1e86eb2008b3
Popkulturnik_Kulturnik

@Bipalium_kewense Jeśli miałbym wskazać ten jeden polski film który trzeba zobaczyć to byłby to właśnie "Dług" (ewentualnie "Amator")

Zaloguj się aby komentować

Obok zwiastuna od Pixara, pojawił się również trailer nowego filmu Zacka Snydera czyli "Army of the Dead".
Jak mogę narzekać na rozszerzoną Ligę Sprawiedliwości, tak ten film zapowiada się na konkretny zombie movie w stylu Snydera. Why not. Akurat taka stylistyka wpasuję się w takie klimaty.
Premiera 21 maja.
https://www.youtube.com/watch?v=H83kjG5RCT8
lubieplackijohn

@Popkulturnik_Kulturnik Zobaczymy, może tym razem będzie pozytywne zaskoczenie. Tak dla odmiany. Serio, nie pamiętam już kiedy ostatnio Netflix wydał dobry film akcji /sfi. Taki pełnometrażowy.

FrankJUnderwood

Z filmów akcji na Netflixie ostatnio świetnie podszedł mi "Mosul", więc chociaż tyle.

Redrum

Netflix niestety już dawno poszedł w ilość

Zaloguj się aby komentować

Jakbyście się zastanawiali na jakim kolejnym filmie Pixar wywoła u nas wzruszenie to macie odpowiedź.
Film "Luca" już w te wakacje i podoba mi się klimacik Włoch, więc czekam.
https://www.youtube.com/watch?v=mwoQuIhEVJI
piwowar

@lubieplackijohn Byli pod presją, bo filmy początkowo dostępne były tylko w tych kinach.

PeBe

@Mamo! Dziadek @piwowar znowu bredzi.

deafone

@Popkulturnik_Kulturnik tu już nastąpił koniec pixara

Zaloguj się aby komentować

Jak wspomniałem zacząłem oglądać "Community" i już startuje z sezonem drugim. Zabawny serial, którego mi po prostu brakowało. Co ciekawe, żonglujący humorem, który bezwarunkowo do mnie trafia.
Oprócz tego, odpaliłem sobie pierwszy odcinek serialu Marvela "WandaVision". I kupuję ten sitcomowy vibe. Przyjemne i bez jakiś fajerwerków, ale z pewnością wyróżnia się na tle innych produkcji Marvela.
Jak obejrzę obydwa seriale to dam szerszą opinię.
37eb929a-366c-4cd9-bcfe-8ce833792e31

Zaloguj się aby komentować

Witam Was hejtowicze w kolejnym wpisie z serii #historiakina . Serii o walorach edukacyjnych, w której przybliżę Wam rozwój kinematografii. W poprzednich postach mieliśmy okazję przyjrzeć się początkom kina światowego. Dzisiaj zobaczymy jak to wyglądało w Polsce.
A więc żył sobie w Polsce taki pan - Kazimierz Prószyński, który mógł być uznany za tego, który wynalazł kinematograf. Niestety, niefart spowodował, że po pierwsze maszyna z 1894 roku tzw. pleograf (prototyp kinematografu), nie posiadała wszystkich niezbędnych mechanizmów przez co była ona wadliwa. A po drugie, wyprzedzili go bracia Lumiere. Taki niefart. Ale za to stworzył pierwszy polski film (dokument) pt. "Powrót birbanta" z 1902 roku. Niestety niezachowany.
Prószyński to jedno. Innym polskim pionierem w kinie był Jan Szczepanik. Inteligentny i utalentowany wynalazca, który stworzył prototyp dzisiejszej telewizji - telektroskop (swoją drogą, gość zaczynał już majstrować w kwestii kolorowego obrazu i dźwięku, co było bardzo nowatorskie jak na tamte czasy).
Jeszcze z takich ciekawszych person warto wymienić:
-Władysława i Antoniego Krzemińskich - założycieli pierwszego kina w Polsce, znajdującego się w Łodzi, czyli Gabinetu Iluzji
-Aleksander Hertz - założyciel pierwszej wytwórni filmowej w Polsce - Sfinks
-Georges Meyer - stworzenie w Polsce pierwszego filmu fabularnego pt. "Antoś po raz pierwszy w Warszawie" z 1908 roku
Na chwilę zahaczyliśmy o Polskę, jednak w następnym wpisie przyjrzymy się pierwszem westernowi i pewnemu bardzo kontrowersyjnemu reżyserowi z USA. Do zobaczenia!
na fotografii Kazimierz Prószyński
373adca1-4772-42f6-84fd-a340e2e32649
Bipalium_kewense

@Popkulturnik_Kulturnik Dzięki za wpis! Bardzo to ciekawe i mało znane.

piwowar

@Popkulturnik_Kulturnik Co do Szczepanika to chciałbym ustalić, czy nie mam z nim jakichś powiązań, pewnie nie. Ale pochodził z naszej okolicy, dlatego poszukam informacji. Więc tak trochę przy okazji, jako że i tak się teraz zajmuję szukaniem korzeni to może, szukając po kościelnych archiwach, znajdę jakieś dokumenty mówiące, że to mój kuzyn jakiegoś 20 stopnia.

Popkulturnik_Kulturnik

@piwowar Poszperaj, bo chłop właśnie z naszych okolic więc może jest to tam jakiś daleki kuzyn

Zaloguj się aby komentować

Zapomniałem dodać wczoraj kolejnego wpisu o kolejnej rocznicy 21 lutego, czyli śmierci Zdzisława Beksińskiego. I z tej okazji przedstawię Wam krótko film - "Ostatnia rodzina" w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego.
"Ostatnia Rodzina" opowiada historię rodziny Beksińskich, czyli Zdzisława, Tomka oraz Zofii Beksińskich. Film stanowi portret życia tych nietypowych ludzi i wszelkich ich charakterologicznych niuansów.
Choć masę widzów już zdążyło uznać "Ostatnią Rodzinę" za dzieło wybitne, ja natomiast mam z tym film jeden zasadniczy problem - nie wywołuje u mnie emocji. Mam po prostu wrażenie, że przez zastosowanie niezliczoną ilość mastershotów (świetnych zresztą, nie było czegoś takiego w Polsce pod względem operatorskim) całość odbiera się jako dalekosiężną obserwacje. Brak tutaj zbliżenia do bohaterów i poczucia ich emocji.
Jednak pomijając kwestie emocjonalności (co jest oczywiście subiektywne i pewnie większość z Was bardziej to poczuje niż ja), to muszę przyznać, że aktorsko Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik i Aleksandra Konieczna, wykreowali naprawdę realistyczne i pełne charakterów postaci. Również wspomniany przez mnie sposób opowiadania historii (mastershoty) jest czymś niesamowitym i po prostu zachwycającym pod względem realizacyjnym.
To taka krótka notka o filmie, który zachwycił wszystkich, ale mnie nie złapał emocjonalnie, przez co nie mogę się wczuć w ogólny zachwyt nad "Ostatnią Rodziną". Smutek.
Dzisiaj kolejny pościk o historii kina
eb1615cd-ba2c-4e12-aec9-227652cd59c3

Zaloguj się aby komentować

Wczoraj, czyli 21 lutego, miały miejsce dwie rocznice. Pierwszą z nich była premiera kreskówki na stacji Nickelodeon - "Avatar: Legenda Aanga". Chcę wspomnieć o tym wspaniałym serialu animowanym, bo mam do niego ogromny sentyment i rewatchowałem go niezliczoną ilość razy.
Jeśli ktoś nie zna fabuły to już śpieszę z opisem. "Avatar: Legenda Aaanga" to serial opowiadający historię młodego awatara Aaanga - maga powietrza, którego zadaniem będzie opanowanie wszystkich czterech żywiołów: wspomnianego powietrza, wody, ziemi i ognia. Oprócz tego, Aaang będzie musiał wprowadzić pokój w świecie, gdzie trwa stuletnia wojna.
Choć jest to kreskówka, to z każdym kolejnym odcinkiem staję się ona coraz dojrzalsza. Bohaterzy, których poznajemy jako dzieci, zamieniają się w pełnoprawnych młodych-dorosłych, przekuwających swoje doświadczenia na decyzje które podejmują. Oprócz tego, świat przedstawiony w tej animacji jest równie ciekawy i boli mnie, że nie jest on eksplorowany po dziś dzień.
Jest to krótka notka na temat tej produkcji, ponieważ gdybym miał streścić moje przemyślenia na temat 3 sezonów (tj. 61 odcinków) to prawdopodobnie spędziłbym nad jednym wielkim wpisem tydzień.
No chyba, że są na hejto fani tej animacji i mają ochotę na kolejną serię wpisów, w której bym eksplorował tą animację (oczywiście od czasu do czasu). Co Wy na to?
A o kolejnej wczorajszej rocznicy później. Do zobaczenia!
f8baf5ae-c235-46d4-966b-9806238e29fa
HappyNewYear88

Oglądałem ale bardzo epizodycznie, dlatego nigdy nie znałem całej fabuły. Teraz chyba się nie zbiorę do oglądania, ale może kiedyś akurat.

piwowar

@Popkulturnik_Kulturnik Avatar jest niesamowity. Bardzo podoba mi się to, że świat przedstawione w tym serialu wygląda na żyjący, pełen miast i mniejszych wiosek, czuć tam życie. To coś, czego brakowało mi np. w ekranizacjach Władcy Pierścieni. Historia jest piękna i interesująca, a nawet graficzny jest estetyczny i pasuje do historii.

Popkulturnik_Kulturnik

@piwowar Świat awatara jest przepiękny. Uwielbiam to połączenie duchów i różnorodności ludzi władającymi żywiołami

Zaloguj się aby komentować

Kolejny obraz z #sztukanacodzien ,czyli...
"Narcyz" Caravaggio
Przenosimy się bliżej baroku. Wbrew pozorom to prosty obraz, bo prawdopodobnie każdy mit o Narcyzie zna i kojarzy. Jednak jest w tym, coś melancholijnego i smutnego. Zapatrzenie się w samego siebie i brak możliwości zobaczenia tego co jest dookoła. Wykreowanie samego odbicia w wodzie w tak idealny sposób zasługuje na dodatkowy poklask dla Caravaggia.
Lepsza jakość: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/75/Narcissus-Caravaggio_%281594-96%29.jpg
11fdf535-0898-47ed-b7ba-db001db60ce1
HappyNewYear88

Obraz bardzo ładny, a prosty w swoim przekazie. Lubię bardzo.

Zaloguj się aby komentować

Zacząłem oglądać ostatnio sitcom pt. "Community" . Stąd przychodzę do Was z pytaniem. Jakie są Wasze ulubione sitcomy? Oprócz wspomnianego wyżej serialu obejrzałem też "Przyjaciół" niezliczoną ilość razy (nadal bawi) i okazjonalnie jak leci w telewizji "Teorię Wielkiego Podrywu" (raz bawi, raz nie).
https://www.youtube.com/watch?v=j25tkxg5Vws
Redrum

Dzięki temu serialowi wiem jak wygląda internet

b07ceb01-d7cc-47c2-b781-eaf2ced06224
Inspektor_RODO

Różowe lata 70te, Jim wie lepiej, dwóch i pół, jeden gniewny Charlie,

Redrum

Jeszcze a propos IT crowd, to Richard Ayoade praktycznie rzecz biorąc gra siebie w tym serialu https://youtu.be/y0_82toFEFg

Zaloguj się aby komentować

Witam Was w kolejnym poście z serii #historiakina . Mam nadzieję, że wpisy spełniają wszelkie oczekiwania, bo przyszedł czas, aby zobaczyć jak powstały trzy nurty w kinematografii po fabularnych próbach Méliès. Zapraszam!
A więc jednym z pierwszych filmowych nurtów, który ujrzał światło dzienne to tzw. "Brightończycy". Nurt z Wielkiej Brytanii, w którym twórcy wprowadzili pojęcia zbliżenia oraz wielkiego planu, jak i również starali się pokazywać elementy z życia codziennego. Jednym z czołowych twórców tego kierunku był George Albert Smith oraz jego film "Szkło powiększające babuni" (1900r.). Film lepiej traktować jako ciekawostkę i eksperyment, bo stanowi tak naprawdę dokumentalną zabawę twórcy poprzez formę.
Powstał również kolejny nurt we Francji, czyli tzw. d'art. D'art polegał na rejestrowaniu sztuk teatralnych. I tyle - co wsm pokazuję jak uwsteczniający był to kierunek i na szczęście został wyparty przez bardziej kreatywne podejścia.
Trzeci nurt, który chciałem sprezentować, czyli Szkoła Włoskich Monumentów, jak sama nazwa wskazuje, wywodzi się z Włoch. Włosi nie stawiali na fabułę czy nawet zabiegi realizacyjne. Postanowili w swoich filmach pokazywać bogactwo swojego kraju, dlatego też produkcje te były cholernie długie i obfite w urozmaiconą scenografie i rekwizyty. Warto wymienić tutaj reżysera Enrico Guazzoniego, który zekranizował powieść "Quo Vadis" (1913r.).
Tak się prezentują trzy pierwsze nurty na świecie. Francja, Wielka Brytania i Włochy. Trzy kraje, w których kino powoli rozkwitało. A gdzie w tym wszystkim Polska? Dowiecie się w kolejnym wpisie, a na ten moment podlinkuje Wam "Szkło powiększające babuni", abyście mogli zobaczyć ten jednominutowy eksperyment.
https://www.youtube.com/watch?v=s_JPJQ5e4u0
Bipalium_kewense

@Popkulturnik_Kulturnik Dostałem kiedyś w prezencie książkę o historii kina (taką dla młodzieży) i był tam wspomniany ten eksperymentalny film "Szkło powiększające babuni". Jakoś nie przychodziło mi do głowy, żeby sobie wyszukać, więc w końcu miałem okazję, żeby to zobaczyć. Dzięki!

piwowar

@Popkulturnik_Kulturnik Wciąż podtrzymuję opinię spod ostatniego wpisu. Choć tym razem nie widziałem tej publikacji wcześniej, to próbowałem przesłuchać ją bez dźwięku teraz. Jako osoba przyzwyczajona do filmu dźwięcznego nie jestem chyba w stanie tego oglądać bez choćby najprostszego podkładu.

Popkulturnik_Kulturnik

@piwowar Dlatego udostępniam wersje z jakimś pianinkiem w tle. Ja też choć uwielbiam kino nieme, to jednak nie potrafiłbym przejść przez taki film bez jakiegokolwiek dźwięku.

Zaloguj się aby komentować

Pojawiły się już opinie o "Diable wcielonym" i "Rękopisie znalezionym w Seragossie", jednak dzisiaj przyszedł czas przyjrzeć się ciekawej, kameralnej i horrorowej produkcji.
Przedstawiam Wam film pt. "Czarownica: Bajka Ludowa z Nowej Anglii" w reżyserii Roberta Eggersa.
Powyższy film Eggersa to jego debiut z 2016 roku, jednak ja poznałem jego twórczość i nietypowy styl w 2019 roku przy kinowej premierze jego drugiego dzieła, czyli "The Lighthouse" - produkcji opowiadającej o obłędzie, gdzie rzeczywistość zlewa się z alkoholowymi omamami. Film silnie popierniczony, który uznałem za jeden z najlepszych filmów 2019 roku, odmieniający oblicze horroru. Co ciekawe to samo reprezentuje "Czarownica".
"Czarownica: Bajka Ludowa z Nowej Anglii" opowiada historię XVII wiecznej, ubogiej rodziny wychowującej piątkę dzieci. Pewnego dnia najmłodsze dziecko znika, a rodzina zostaje wystawiona na mroczne siły, które nastawiają ich przeciwko sobie.
Eggers jest niezwykłym erudytą. Stawia w swoich filmach na masę metafor i symboli. Jest też świetnym reżyserem (to przede wszystkim) - perfekcyjnie prowadzi aktorsko Anye Taylor-Joy (ta sama pani odgrywającą główną rolę w "Gambicie Królowej") i ma idealne wyczucie obrazu - każdy kadr jest tu po coś, odpowiednio wprowadza niepokój.
Właśnie, pogadajmy o kameralności i o tym co wyróżnia "Czarownicę" na tle innych horrorów.
Minimalizm. Minimalizm to kluczowe słowo, bo to ono warunkuje charakter dzieła Eggersa. Nie ma tutaj beznadziejnych i niepotrzebnych jumpscare'ów czy magicznych stworów pokazywanych na lewo i prawo. Eggers straszy realizmem, choć jest to oczywiście horror zahaczający o tematykę fantastyczną, to siły nieczyste są tak rzeczywiste, że czuć po prostu niepokój tragedii, które się odbywają na ekranie.
Omówiłem krótko stronę wizualną oraz stylistykę, ale nie byłbym sobą gdybym nie zreflektował się nad treścią. A jest to intrygujący obraz o wierze. O tym, czym jest wiara dla ludzi i jak jest przez nich pojmowana. Jest to również film o niezależności i dość nietypowym wyzwoleniu.
Co ciekawe piszę ten post w rocznicę tego filmu, bo dokładnie 5 lat temu wszedł na ekrany kin. Mi pozostało na ten moment zaprosić Was na obejrzenie tej pozycji na Netflixie i oczekiwać na kolejny film Eggersa, czyli "The Northman", którego premiera ma się odbyć już w tym roku.
(zachęcam do zaobserwowania tagu #popkulturka aby nie przegapić tego typu treści)
6e4e71e0-6f56-4458-a25d-587bb0f7e1ad
mateusz-wrona-148

@Popkulturnik_Kulturnik O panie, pamiętam jak obejrzałem ten film, długo nie mogłem ogarnąć "co ja żem właśnie obejrzał". Bardzo dobry, bardzo sugestywny obraz. Nawet nie wiedziałem, że Lighthouse jest od tego samego reżysera, czeka na obejrzenie w niedługim czasie.

pomidor

Jeden z ciekawszych horrorów jakie oglądałem. Aktorstwo genialne - zwłaszcza scena opętania chłopca. Robi wrażenie.

Popkulturnik_Kulturnik

@pomidor Gdy oglądałem tą scenę - ciarki były, nie zmyślam

Zaloguj się aby komentować

FINISH HIM!
Czyli zwiastun "Mortal Kombat". Film będziemy mogli zobaczyć w kwietniu i co by tu dużo mówić - będzie krwawo. Czuję, że to może być udana bijatyka filmowa
https://www.youtube.com/watch?v=ow3fhDtRHiU
Popkulturnik_Kulturnik

@chusteczka_haftowana Dziękuję za przypomnienie mi o nadrobieniu tego (podobno) wspaniałego zbioru kiczu i rozwałki. Będzie oglądane dzisiaj

HappyNewYear88

Okey czekam na bijatyki bo są zawsze fajne do oglądania.

chusteczka_haftowana

@Popkulturnik_Kulturnik genialne to jest! jeśli nie miałeś okazji, to koniecznie obejrzyj

Zaloguj się aby komentować