Zostań na chwilę i posłuchaj, bo opowiem Ci historię o tym, jak 20 lat temu* jednej nocy chłopiec został mężczyzną, a mężczyzna chłopcem.
Byłem wtedy w wieku, kiedy wydawało mi się, że wiem wszystko najlepiej, a pewność siebie ode mnie aż biła i tylko czekałem, aż podbije świat. No i tak się złożyło, że taki siermiężny policzek i lekcje pokory zaliczyłem od mojego ulubionego medium - od gier komputerowych. Ale do rzeczy.
Otóż w listopadowy weekend tak się złożyło, że rodzice jechali do ciotki na imprezę andrzejkową, a brat szedł w tym samym celu do kolegi na domówkę, także miałem zostać sam. Dostałem trochę hajsu na zasadzie "kup jakieś przekąski i zaproś sobie kolegów, żebyś nie siedział samemu", ale ja miałem już w głowie inny plan. Akurat skończyło mi się pobierać z internetów Silent Hill 2 - gra która miała dobre recenzje w CD Action i gdzie pojawiały się informacje, że to świetnie zrealizowana i pełna grozy historia, która potrafi przerazić nawet dorosłego odbiorcę. No ale przecież ja mam 14 lat, więc w porównaniu do takiego redaktora to się niczego nie boję. Także zamiast kupić przekąski dla kolegów to kupiłem ulubione Top Chips bekonowe, mrożoną pizze (taki duży prostokąt) i dużą cole original z biedronki, poczekałem aż wszyscy wyjdą, zapaliłem kilka podgrzewaczy (Ikea Glimma - zawsze tego było pełno w domu) i uruchomiłem grę. A warto dodać, że nawet pogoda ze mną współpracowała, bo za oknem była tak gęsta mgła, że ledwo było widać zarys budynku po drugiej stronie ulicy.
I z perspektywy czasu zdaje mi się, że dzielnie sobie radziłem. Zwłaszcza, że to były czasy, kiedy nie było tak wiele poradników w internecie, a te dobre na GOLu były za opłatą, a ja nie będę ich sponsorował, skoro samemu mogę znaleźć rozwiązanie. No i warto dodać, że mój angielski był na poziomie 2 klasy gimnazjum, więc not great not terrible i część informacji mi unikała z powodu bariery językowej.
Dzięki dedukcji odkryłem, że trzeszczące radio zwiastuje przeciwnika w pobliżu. Metodą prób i błędów odkryłem, że z piramidogłowym w hotelu nie należy walczyć tylko trzeba go przetrwać. No naprawdę nawet to jakoś szło i budowało mojego ego, aż dotarłem tam, gdzie wszystko miało się wyjaśnić... Szpital... Pielęgniarki były silniejsze i szybsze, niż dotychczasowi przeciwnicy, a zawieszona kamera dodatkowo utrudniała z nimi walkę. Miałem już naprawdę zszargane nerwy i wtedy wydarzył się najgorszy możliwy zbieg okoliczności. Głośniki zaczęły trzeszczeć zwiastując nadchodzące połączenie telefoniczne (starszy ludzie, będą wiedzieli o co chodzi) i w tym samym momencie ktoś na klatce schodowej zbiegał waląc o każdy pręt metalowej obręczy wzdłuż schodów tworząc tym samym przeraźliwy dźwięk, który roznosił się echem po ścianach. I na ekranie z ciemności wyskoczyła kolejna piguła, która mnie dopadła. Było tego dla mnie za dużo. Szybko zapaliłem wszystkie światła i zgasiłem świeczki. Prędko oddzwoniłem do mamy, która zapytała się czy wszystko w porządku, bo oni w sumie chętnie by zostali na noc u ciotki, bo dobrze się bawią. Skłamałem, ale powiedziałem, że tak, że daje sobie radę i niech się mną nie przejmują.
A w rzeczywistości byłem obsrany ^^ już w nic wieczorem nie grałem i do porzygu zapętliłem Shreka z płyty czekając aż przyjdzie brat. A on też się dobrze bawił, bo wrócił koło 4 rano.
Nigdy już nie wróciłem do tej gry. I spokorniałem trochę wiedząc, że ilość emocji sprzed ekranu mnie pokonała i że może w rzeczywistości nie jestem taki hardy, jak mi się wydawało.
A czemu o tym piszę? Bo po pierwsze to piękna rocznica traumatycznego dla mnie przeżycia (i nawet nie wiecie jak z perspektywy czasu się cieszę, że takie coś jest dla mnie traumatyczne!), a po drugie... Kupiłem sobie SH2 remaster i dzisiaj akurat za oknem w Gdańsku jest rozlane mleko. Zobaczymy czy jestem gotów pokonać swoje lęki po latach
*jeżeli moja mama się nie myli to było to 26 listopada, bo ciotka podobno by nie zrobiła imprezy andrzejkowej w adwent
#silenthill #gry #bezkulturnik
