Ta sprawa, sprawa Majtczaka i ta ostatnia w której zginął dziesięcioletni chłopiec to jest dobry pretekst żeby zastanowić się nad tym gdzie my żyjemy i jak działa to państwo teoretyczne.
Ujemny przyrost naturalny, każde życie, przy czym szczególnie dzieci i młodych osób powinny być szczególnie chronione bo jest na wagę trwania narodu (wiem - brzmi górnolotnie, ale tak jest).
Ja tego nie potrafię zrozumieć, że to pieprzone państwo nie jest w stanie karać takich bandytów w sposób taki, żeby kolejni bali się, ale naprawdę bali się.
Przecież przeważnie giną podatnicy lub przyszli podatnicy, których trzeba było chociażby kształcić latami. Konsumenci, płatnicy vat-u. A jak podatnik zostanie inwalidą niezdolnym do pracy to jeszcze powstają potężne koszty dla społeczeństwa. Tak na zdrowy rozsądek, to obywatela jako własną inwestycję państwo powinno chronić jak nie wiem co, bo z niego żyje i dobrze byłoby gdyby obywatel nie przynosił strat w przypadku kalectwa.
Wiecie że wypadek tego zasrańca Żaka był we wrześniu ubiegłego roku? A sprawa toczy się teraz. Po roku. Co tu było do ustalania?
Ludzie giną pojedynczo lub grupowo, a państwo sądzi sprawców miesiącami w sprawach ewidentnych gdzie nie ma wątpliwości co do winy, potem latami jakieś odwołania i inne zawracania d⁎⁎y, a na koniec w najlepszym razie 5 lat wyroku i zwolnienie po 2 latach bo taki grzeczny był w więzieniu. A potem w sprawach cywilnych, to żeby dojść jakichś sensownych pieniędzy to też nie jest prosta sprawa, a bo np. taki nic nie ma i co najwyżej możesz dostać c⁎⁎ja w garść. I to tylko w sprawach które wytoczą poszkodowani lub ich rodziny.
Państwo jest zadowolone jak wyda wyrok w sprawie karnej - sprawa załatwiona.
Poprawcie mnie jeżeli jest inaczej, ale ja nie słyszałem żeby państwo domagało się od sprawcy utraconych przychodów z tytułu nie pobranych podatków (dochodowego, akcyzy, vat-u), nie opłaconych składek do zusu, składek zdrowotnych, leczenia poszkodowanych i co tam jeszcze. A i jeszcze takiego śmiecia trzeba oczywiście przez te 2 z 5-ciu lat w tym więzieniu utrzymać (karmić, leczyć).
Taki potem wychodzi z wiezienia i co sobie myśli: ja już poniosłem swoją karę, odpokutowałem i nic nikomu nie jestem już winien.
A po drugiej stronie ktoś na wózku, albo bez nogi jak jeden z chłopaczków z wypadku sprzed wczoraj, albo sparaliżowany na łóżku do końca życia, albo wychowująca się bez matki lub ojca, albo bez dziecka które wychowywał i sam zostaje w biedzie na starość.
Na c⁎⁎ju to wszystko jest postawione.