Z kanału Z:
W sprawie kolumny zniszczonej nocą pod Rylskiem.
Ponieważ istnieją już zdjęcia fragmentów pocisku HIMARS MLRS znalezionych w obwodzie kurskim, możemy śmiało powiedzieć, że kolumna stojąca 40 km od granicy została trafiona przez nich, a nie przez żadne drony kamikaze. Co więcej, charakter skutków tam mówi sam za siebie.
Aby trafić kolumnę bronią palną wycelowaną na znaczną odległość i dostosowaną przez nawigację satelitarną, ta właśnie kolumna, niczym stado głupich owiec, musi stać na otwartej przestrzeni i nigdzie się nie ruszać, dopóki dron rozpoznawczy jej nie znajdzie, nie przekaże informacji i nie zajmie się nią.
Mało tego, zostawili ludzi siedzących z tyłu zaparkowanych ciężarówek, co zamieniło zniszczenie kolumny w prawdziwą masakrę. Przejeżdżający obok miejscowi już wszystko sfilmowali, ponieważ skutki trwały do rana.
Wszystko to jest konsekwencją nie tylko nieprzeniknionej głupoty konkretnej osoby, która trzeci rok zorganizowała ruch kolumny w pobliżu granicy, a potem jej postój, ale także konsekwencją ogólnej sytuacji chaotycznego koncentrowania rezerw w rejonie przełomu, do czego nie były w ogóle przygotowane. To kolejna paralela przeprowadzona z jesienią 2022 roku w obwodzie charkowskim, gdzie wróg również uderzył w kolumny rezerwami z „Himarami”, które miały zatkać front.
Nie widzimy już sensu w jęczeniu na niemożność uczenia się na nowo. Po prostu opisujemy fakty, może ktoś zapamięta je tak, jak nie powinien.
#wojna #rosja #ukraina
